Lizbona na weekend. Plan wycieczki na trzy dni

Właściwie to można usiąść w słońcu, nad brzegiem Tagu, z babeczką pasteis w jednej ręce i winem w drugiej, i też będzie świetnie. Ale jak ktoś się uprze, może zupełnie dobrze poznać w ciągu weekendu najbardziej klimatyczne miasto Europy. Lizbona na weekend to świetny plan. Publikujemy plan wycieczki.

Weekend w Lizbonie? To może się udać bez rujnowania budżetu
Źródło zdjęć: © Joanna Klimowicz
Joanna Klimowicz

Czy wasi znajomi też przewracając oczami, pytają ze zgorszeniem: "Skąd ty masz tyle wolnego?". Teraz macie dla nich odpowiedź: ‒ Tajemnica "niekończących się" urlopów tkwi w tym, by dobrze wykorzystać nawet krótki czas.

Weekend w Lizbonie? To może się udać, bez rujnowania budżetu. Linią Wizz Air wiosną polecimy z lotniska Chopina za 600 zł w dwie strony, przy czym lot powrotny mamy w nocy z poniedziałku na wtorek, więc jest to weekend ciut przedłużony. Gdy wylecimy z Warszawy w piątek po 21:00 (lądujemy po północy), mamy do dyspozycji całą sobotę, niedzielę i poniedziałek (lot powrotny po godz. 1:00 już we wtorek, lądowanie około 6:00 rano).

Obraz
© Joanna Klimowicz

Wybór miejsca na nocleg nie powinien nastręczać problemów, bo hoteli, pensjonatów i hosteli o bardzo dobrym standardzie jest zatrzęsienie, a Lizbona nie jest wielkim miastem (zamieszkuje ją ponad 500 tys. mieszkańców, a w całym zespole metropolitalnym niecałe 3 mln), a na dodatek ‒ dobrze skomunikowanym (cztery linie metra: żółta, niebieska, czerwona i zielona).

Obraz
© Joanna Klimowicz

Monumentalne place...

Myszkowanie po mieście można zacząć od Praça do Comércio, który ‒ jak mówią ‒ Portugalczycy ‒ jest perłą w koronie najbardziej majestatycznych placów świata. Roztacza się z niego widok na Tag, który bardziej przypomina tu morze niż rzekę i na fasady pałaców oraz kamienic, odbudowanych z przepychem po wielkim trzęsieniu ziemi z 1755 r. Od wylotu reprezentacyjnej ulicy Rua Augusta oddziela go neoklasycystyczny Łuk Triumfalny, a od rzeki ‒ nabrzeże z tonącymi w wodzie kolumnami. Pośrodku placu stoi pomnik króla Józefa I, ale tak naprawdę to jego minister markiz de Pombal dźwignął Lizbonę z ruin, przebudowując po trzęsieniu ziemi. Sala poświęcona temu kataklizmowi jest jedyną w Centrum Historii Lizbony (wejście od placu, po lewej), w której nie można utrwalać obrazu i dźwięku. To obostrzenia ze względu na ochronę praw autorskich. Bo i pomyślana jest fantastycznie: widzowie siedzą otoczeni z trzech stron przez ekrany, więc gdy wzbierają fale tsunami, masz wrażenie, że zaraz cię zmiotą, do tego gdy ziemia zaczyna drżeć, trzęsie się nawet żyrandol. Z pewnością warto poświęcić godzinę na zwiedzanie centrum z multimedialnym przewodnikiem w słuchawkach, który zabiera widza w podróż w czasie po wszystkich ważnych momentach, które ukształtowały miasto.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Włóczęga po centrum to główny deptak Rua Augusta, Elevador de Santa Justa ‒ zabytkowa winda łącząca niższe ulice Baixa z wyżej położonym Largo do Carmo i zalany słońcem plac Rossio, otoczony kamienicami z pięknymi fasadami.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Gdy zatrzymamy się na lunch w którejś z licznych knajpek, warto spróbować typowo portugalskiej specjalności ‒ suszonego dorsza bacalhau. Wielkie płaty ryby w sklepach nie wyglądają zachęcająco i mają specyficzny silny zapach, ale w smaku ‒ poezja. Ponoć Portugalczycy mają na niego 365 przepisów. Choćby bacalhau à Brás, czyli dorsz bardzo rozdrobniony, smażony z wiórkami z ziemniaków i cebuli oraz z jajkiem. Do tego białe wino, z którego słynie region, a potem dla odważnych ginjinha ‒ niezbyt słodki, mocny likier z wiśni. Jeszcze lepiej się po nim zwiedza.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Zaułki z fado

Dzielnica Mouraria została wyznaczona Maurom do mieszkania po odbiciu miasta przez chrześcijan w 1147 r. Jest jedną z najstarszych. Dziś zasiedlona przez imigrantów, dla których Portugalia jest krajem bardzo otwartym, przyjaznym. Uważa się, że to w Mourarii narodziło się przepełnione tęsknotą (słynną saudade) fado. To tu mieszkała legendarna śpiewaczka Maria Severa, która przedkładała uroki wolnego życia w spelunkach i marynarskich zaułkach, nad złote klatki pałaców. W Mourarii wychowała się współczesna pieśniarka fado Mariza, a sam gatunek muzyczny został wpisany na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Stąd jedzie tramwaj nr 12 (jeden z kultowych żółtych, starych tramwajów; innym jest nr 28). Wspina się w górę po stromych uliczkach, tak wąskich, że prawie ociera się o ściany kamienic. Zmierza do górującego nad Lizboną wzgórza z zamkiem św. Jerzego ‒ Castelo de São Jorge. Można stąd podziwiać panoramę Lizbony, most 25 Kwietnia, i największe w Europie rozlewisko (estuarium), jakie przy ujściu do oceanu tworzy Tag. Ze wzgórza maszerujemy wprost do osławionej dzielnicy Alfama, z plątaniną wąskich stromych uliczek, kamienicami z XVI w., z uśmiechniętymi babciami na balkonach, suszącym się praniem. I oczywiście knajpek, zapraszających na wieczory z muzyką fado na żywo. Jeśli ktoś uważa, że to jednak dla niego zbyt "turystyczny" klimat, może wrócić do wielokulturowej i autentycznej Mourarii albo zanurzyć się w nocnym życiu Bairro Alto.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Smak dawnej potęgi i babeczek pasteis

Dla mnie Lizbona to przede wszystkim* Torre de Belem* ‒ działająca na wyobraźnię wieża u ujścia Tagu, wybudowana w epoce wielkich odkryć geograficznych, strażniczka lizbońskiego portu, punkt orientacyjny dla żeglarzy i symbol morskiej potęgi Portugalii. Do Belem można dojechać wszelkimi środkami komunikacji miejskiej i spędzić tam większą część dnia, wdychając atmosferę złotego wieku Portugalii, ciesząc oczy koronkowymi budowlami w stylu manuelińskim, odpoczywając w ogrodach i parkach.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Na początek proponuję jednak ciekawą multimedialną ekspozycję Pilar 7 Bridge Experience (u podnóża mostu 25 Kwietnia, przy Avenida da India), opowiadającą o tym, jak czerwony most ‒ przypominający ten z San Fransisco ‒ powstawał. Nie jest to punkt obowiązkowy dla osób z lękiem wysokości, bo podłogi w punkcie widokowym są szklane lub ażurowe.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Kolejne atrakcje Belem w całości zanurzone są w epoce odkryć: Klasztor Hieronimitów (Mosteiro dos Jerónimos) z XVI w., Wieża Belem i Pomnik Odkrywców (Padrão dos Descobrimentos) upamiętniający takie zasłużone postaci jak Henryk Żeglarz, Vasco da Gama czy Ferdynand Magellan (jest wśród nich tylko jedna kobieta ‒ księżniczka Filipa de Lencastre).

Nie samą jednak historią żyje człowiek. Do Belem trzeba jechać po najlepsze na świecie ciasteczka Pasteis de Nata ‒ babeczki z zapieczonym budyniem. Tylko cukiernia przy Rua de Belém pod numerami 84‒92 (z zewnątrz niepozorna, ale w środku pełna sal, zdolnych pomieścić ogromne kolejki łakomczuchów, przestępujących przed wejściem z nogi na nogę) ma prawo używania nazwy Pasteis de Belem. Babeczki robi od 1837 r. Najlepsze są jeszcze ciepłe, posypane cynamonem.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Ostatni dzień pobytu w Portugalii można poświęcić na wycieczkę poza jej granice. Kolejką podmiejską ze stacji Rossio w centrum Lizbony (pociągi kursują mniej więcej co pół godziny) dojedziemy do Sintry. Miejsca niezwykłego, z pałacem narodowym, ale przede wszystkim z pałacem Pena jak żywcem przeniesionym z bajki (kursuje tam autobus spod punktu informacji turystycznej). Uznana za jeden z siedmiu cudów Portugalii, romantyczna budowla jest kolorowa, ekstrawagancka, wygląda trochę jak... tort. W pobliżu jest też średniowieczny, zniszczony zamek Maurów z piękną panoramą do podziwiania.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Na wyprawę do Sintry lepiej wziąć buty trekkingowe. Zwłaszcza, że stąd już niedaleko, zaledwie kilkanaście kilometrów do Cabo da Roca ‒ końca Europy, najbardziej na zachód wysuniętego cypla starego kontynentu. Zachód słońca podziwiany ze skalistego klifu na długo zostanie w sercu. Zresztą tak jak i Lizbona, w której można zakochać się bez pamięci i weekend na to w zupełności wystarczy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: Dwie Polki podbijają portugalski rynek. Ich produkt jest wyjątkowy

Wybrane dla Ciebie
Liczba uczestników znacznie przekroczyła milion. Wszyscy wyszli na ulice miasta
Liczba uczestników znacznie przekroczyła milion. Wszyscy wyszli na ulice miasta
Tego się nie spodziewała. Polka pokazała wideo z Halloween w Kanadzie
Tego się nie spodziewała. Polka pokazała wideo z Halloween w Kanadzie
Odkrycie w Mjanmie. Pamięta czasy dinozaurów
Odkrycie w Mjanmie. Pamięta czasy dinozaurów
Kaszubska dynia bije rekord Polski. Klementyna waży tyle, co fortepian koncertowy
Kaszubska dynia bije rekord Polski. Klementyna waży tyle, co fortepian koncertowy
Nie wpuścili chłopca na pokład. Powodem drobiazg w paszporcie
Nie wpuścili chłopca na pokład. Powodem drobiazg w paszporcie
Turyści w końcu się doczekali. "Od kilku dni cały Egipt stoi na baczność"
Turyści w końcu się doczekali. "Od kilku dni cały Egipt stoi na baczność"
Polskie miasto z wyjątkowym tytułem. "To wielka radość"
Polskie miasto z wyjątkowym tytułem. "To wielka radość"
Burza sparaliżowała Pizę. Miasto uruchomiło sztab kryzysowy
Burza sparaliżowała Pizę. Miasto uruchomiło sztab kryzysowy
Najbardziej nawiedzone miejsca. Od Salem po Japonię
Najbardziej nawiedzone miejsca. Od Salem po Japonię
Samolot musiał zawrócić. Wszystko przez jednego pasażera
Samolot musiał zawrócić. Wszystko przez jednego pasażera
Problem na europejskiej wyspie. Mieszkańcy i turyści boją się o życie
Problem na europejskiej wyspie. Mieszkańcy i turyści boją się o życie
Mają dość pijanych turystów. Będą sypały się mandaty
Mają dość pijanych turystów. Będą sypały się mandaty