Pojechałam na Podlasie. Wręczając klucze, mężczyzna uprzedził, że mogę w nocy usłyszeć strzały

Dubicze Cerkiewne to niewielka wieś oddalona o ok. 10 km od granicy polsko – białoruskiej. Właśnie tu, na terenie jednostki straży granicznej, na potrzeby akcji WZZ Podlasie, a obecnie operacji "Bezpieczne Podlasie" powstały małe koszary. Do Dubicz Cerkiewnych trafiłam po drodze do Cerkwi Opieki Matki Bożej i szybko przekonałam się, że w porównaniu do innych podlaskich wiosek, ruch jest tutaj całkiem spory.

W Dubiczach Cerkiewnych stacjonują żółnierze
W Dubiczach Cerkiewnych stacjonują żółnierze
Źródło zdjęć: © WP
Sylwia Król

19.11.2024 | aktual.: 19.11.2024 13:44

Na trasie z Hajnówki co chwila mijały mnie pojazdy wojskowe, zaś już w samej wsi, poboczem maszerowali uzbrojeni żołnierze. Inni, korzystając z czasu wolnego, spacerowali do jedynego w okolicy sklepu spożywczego. Obserwując to, nieświadomy niczego turysta, może się tutaj poczuć jak na turnusie "wakacji z wojskiem" (projekt promujący ideę służby wojskowej wśród cywilów).

Mieszkańcy Dubicz Cerkiewnych, z którymi rozmawiam, wydają się być już oswojeni z obecnością żołnierzy na ulicach. Kiedy ich o to spytałam, żartowali tylko, że mieszkają na najbardziej strzeżonym obszarze w Polsce. Rzeczywiście, obecnie na granicy polsko – białoruskiej służy ok. 6 tys. żołnierzy i 2 tys. pograniczników. Do tego należy doliczyć oddziały Żandarmerii Wojskowej i policji.

  • W Dubiczach Cerkiewnych powstały koszary dla wojska.
  • Banery wspierające wojsko to dziś częsty widok na Podlasiu
  • Wojskowe pojazdy są widoczne na każdym kroku
[1/3] W Dubiczach Cerkiewnych powstały koszary dla wojska.Źródło zdjęć: © WP

"Taki mamy klimat"

W Białowieży, gdzie funkcjonuje baza podobna do tej w Dubiczach Cerkiewnych, wojsko na ulicach jest zdecydowanie mniej widoczne. Jest to duża zmiana w porównaniu do tego, co miało miejsce w początkowej fazie kryzysu migracyjnego, gdy żołnierze stacjonowali m.in. w Parku Pałacowym. Uzbrojone patrole można tutaj spotkać głównie w lasach, choć wiele zależy od pory dnia i okoliczności.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pewnego poranka natknęłam się na patrol szybkiego reagowania w okolicy Polany Białowieskiej. Nieco bardziej niecodzienna sytuacja przytrafiła mi się jednak w pobliżu "Miejsca Mocy", na trasie z Białowieży do wsi Topiło, kiedy to moja obecność wzbudziła zainteresowanie przejeżdżającego kilkunastoosobowego wojskowego patrolu. Gdy już sądziłam, że jestem o coś podejrzana, udało mi się porozmawiać ze strażniczką graniczną i wyjaśnić powód mojej obecności w tym miejscu - urlop.

Gdy następnie dotarłam do wsi Topiło, od jednego z mieszkańców usłyszałam, że nieoczekiwane spotkania z mundurowymi na tym odcinku nie należą do rzadkości. – Jak to się mówi, "taki mamy teraz klimat" – skwitował, rozkładając ręce. Rzeczywiście, do pewnych sytuacji trzeba się przyzwyczaić, tak, jak zrobili to mieszkańcy. W pamięci utkwiła mi rozmowa z gospodarzem pensjonatu w Białowieży, w którym wynajmowałam pokój. Wręczając klucze, mężczyzna uprzedził mnie, że jesteśmy tak blisko granicy, że mogę w nocy usłyszeć strzały, ale nie mam się tym przejmować. Widząc moją konsternację szybko wyjaśnił, że "to tylko nasi na pasku (przyp. red. - potocznie obszar pasa granicznego) czasami strzelają w powietrze." Sam nie wydawał się tym faktem w ogóle poruszony.

Strefa buforowa

Kryzys migracyjny wraz ze wszystkimi jego konsekwencjami trwa już czwarty rok. Po tym, jak pod koniec maja żołnierz Wojska Polskiego został śmiertelnie ranny w takcie pełnienia obowiązków, rząd zdecydował o wprowadzeniu strefy buforowej. Po konsultacjach społecznych jej przebieg wytyczono tak, aby w jak najmniejszym stopniu wpływała na życie mieszkańców i umożliwiła swobodne funkcjonowanie turystyki.

W miejscowościach turystycznych, takich, jak Białowieża początek strefy buforowej jest dobrze oznakowany. Niestety, nie wszędzie tak jest, o czym niedawno sama się przekonałam na trasie z Czeremchy do Koterki. Aplikacja, z której korzystałam, jako najszybszą wytyczyła drogę biegnącą w pobliżu pasa granicznego. Zajęta pokonywaniem kolejnych kilometrów, zorientowałam się dopiero, gdy mijając kolejny zakręt znalazłam się tuż naprzeciwko płotu granicznego. O dziwo na drodze nie było znaku informującego o tym, że zbliżam się do strefy buforowej. Szybko więc zawróciłam, unikając mandatu.

  • W odległości 200 metrów od granicy obowiązuje strefa buforowa
  • Początek strefy buforowej jest wyraźnie oznakowany
[1/2] W odległości 200 metrów od granicy obowiązuje strefa buforowaŹródło zdjęć: © WP

Czy podobne sytuacje zdarzają się często? – Przypadki łamania zakazu wstępu do strefy buforowej nie są ostatnio częste – wyjaśnił w rozmowie z WP Michał Bura, rzecznik podlaskiego oddziału straży granicznej, dodając, że od momentu wprowadzenia strefy buforowej, tj. od 13 czerwca br. 10 osób ukarano mandatami, zaś 21 pouczono. – W większości upomniane osoby to obywatele Polski.

Trudny czas dla regionu

Niepewna sytuacja na granicy polsko – białoruskiej sprawia, że Podlasie, a zwłaszcza obszary przygraniczne, takie jak Białowieża, mierzą się z pewnego rodzaju wykluczeniem turystycznym. O ile ja z przyjemnością odpoczęłam tutaj od tłumów, o tyle sytuacja miejscowych hoteli i pensjonatów jest trudna.

- Podlasie, mimo że jest niezwykle atrakcyjnym turystycznie regionem, nie jest w stanie teraz w pełni wykorzystać swojego potencjału. Oczywiście, największe znaczenie ma tu kryzys migracyjny oraz stworzenie strefy buforowej, które w znacznym stopniu odstraszyły turystów od dokonywania rezerwacji w tym regionie - mówi Karol Wiak z serwisu Nocowanie.pl. - Gospodarze obiektów załamują ręce i nie ma co się dziwić. Nawet ceny poniżej 100 zł od osoby za dobę nie są w stanie zagwarantować im pełnego obłożenia.

Jak dodaje, na sezon świąteczno-noworoczny w dalszym ciągu dostępna jest ponad połowa miejsc i wszystko wskazuje na to, że sytuacja nie ulegnie większej poprawie w kolejnych dniach. Bardzo źle było też latem.

– Wprowadzenie strefy buforowej w czerwcu br., niemal w przededniu wakacji, wywarło swoje piętno na tegorocznym sezonie – usłyszałam od Karoliny Masalskiej, kierowniczki marketingu i sprzedaży Hotelu Żubrówka w Białowieży. – Chyba najwięcej szkód przyniósł nam szum medialny wokół przykrych zdarzeń na granicy w maju tego roku i okoliczności wprowadzenia tej strefy – wyjaśniła kobieta, dodając, że nadal zdarzają się telefony z zapytaniem, czy w regionie jest bezpiecznie. – Staramy się uspokajać, ale statystyki są nieubłagane – powiedziała i dodała, że o ile w 2023 r. obłożenie w hotelu kształtowało się na poziomie 40 proc., o tyle w tym roku spadło jeszcze o połowę.

Wygląda na to, że w tym roku Białowieża przegrała nie tylko z konkurencją, ale również ze strachem, choć z moich doświadczeń wynika, że jest tutaj bezpiecznie i nie dzieje się nic, co uniemożliwiałoby przyjazd i skorzystanie z atrakcji, które, co warto podkreślić, są dostępne dla zwiedzających. Warto wspierać ten wyjątkowy region, nie tylko w wysokim sezonie. Ja na pewno wrócę już wkrótce, bo Puszcza Białowieska jest piękna o każdej porze roku.

- Wszystko wskazuje na to, że nieco lepiej może być w sezonie letnim 2025 - mówi z nadzieją Karol Wiak. - Oczywiście, trudno dziś przewidzieć, z jaką sytuacją geopolityczną będziemy mieć do czynienia za kilka miesięcy. Jednak Podlasie to również takie miejsca, w których swój wolny czas można spędzić w pełni bezpiecznie. Wystarczy wspomnieć tu chociażby pełen atrakcji Białystok, czy też Augustów, który poza sezonem zachwyca ciszą, spokojem i malowniczymi widokami.

Sylwia Król, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Turystyka
podlasiegranicamagiczne miejsca
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)