WyspyPolacy na rajskich wyspach. Uwili sobie niezłe gniazdko

Polacy na rajskich wyspach. Uwili sobie niezłe gniazdko

Ciche i klimatyczne wysepki nie są tylko wakacyjnym kierunkiem. Polacy opowiadają, jak się żyje na Wyspach Maltańskich.

Polacy na rajskich wyspach. Uwili sobie niezłe gniazdko
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Joanna Klimowicz

18.10.2019 | aktual.: 18.10.2019 15:15

Coraz więcej Polaków docenia urok i komfort życia wysp na rubieżach Europy. Upodobał je sobie pisarz Piotr Ibrahim Kalwas, autor doskonałej książki "Egipt: haram, halal”. Osiedlił się z rodziną na Gozo (należącej do Malty mniejszej i jeszcze spokojniejszej wyspie) i dzieli swój czas pomiędzy Maltę, Warszawę i Aleksandrię. Przyznaje, że od dziecka małe wyspy go wprost hipnotyzowały. A gdy na jednej z nich zamieszkali, tamtejsza kultura uwiodła ich z kretesem: - To przepiękna mieszanka wpływów sycylijskich, brytyjskich i arabskich, mikroświat leżący na pograniczu kilku kultur, a pogranicza są zawsze fascynujące. Szczególnie te, gdzie słońce świeci przez trzy czwarte roku - mówił Kalwas w jednym z wywiadów.

Przeprowadzka w ciemno

Republika Malty to wyspiarskie państwo na Morzu Śródziemnym, pomiędzy Sycylią a Afryką. Wakacyjna perełka pełna turystów, zabytków, miasteczek z wąskimi ulicami i kamienicami z żółtego piaskowca, kwiatów, zatoczek z przejrzystą wodą i doskonałych tradycji kulinarnych. Dostępna cenowo dla Polaków, przynajmniej od kiedy latają na nią tanie linie (WizzAir). Tak piękna, bezpieczna i przyjazna, że wielu już stamtąd nie wraca.

Obraz
© Joanna Klimowicz

Natalia Kardasz z mężem Adamem i synkiem Iwem mieszkali w Wielkiej Brytanii, ale coś ich tam uwierało, nie do końca byli szczęśliwi. Malta to był ich spontaniczny plan, wymyślony wspólnie. Jej zależało na cieple, jemu - niekoniecznie, ale chciał znaleźć miejsce dobre do nurkowania, bo to jego wielka pasja (druga to fotografia - jeszcze w Polsce zajmował się nią zawodowo, z sukcesami). Gdy okazało się że na Malcie w szkole uczą głównie po angielsku, więc Iwek nie miałby problemów z nauką, postanowili w ciemno: przenosimy się!

- To było trochę szalone, bo żadne z nas nie było wcześniej na Malcie - śmieje się Natalia. Pierwsza przyjechała ona, ponad dwa lata temu. Kontrakt dostała mailem, jeszcze mieszkając w Anglii - szwedzka firma szukała kogoś ze znajomością języka niemieckiego. Rodzina szybko do niej dojechała, ale pierwsze miesiące były dość trudne. - Zaskoczyły nas bardzo mokre i zimne zimy, a do tego brak ogrzewania w mieszkaniach. To sprawia, że okres zimowy na Malcie jest czymś, co trzeba jakoś przetrwać - wspomina Natalia. Plusy jednak przeważyły i zostali.

- Tu jest wszystko, co lubię najbardziej - przyznaje Natalia i nabiera powietrza. Mogłaby wyliczać bez końca: - Fajne jest to, że tak łatwo tu spotkać się ze znajomymi, bo wszędzie jest blisko. Prawie codziennie z kimś się widujemy. No i dla mnie bardzo ważna jest bliskość morza, bo kocham morze od dziecka. Każdą przerwę lunchową mogę spędzić na pływaniu i opalaniu, wyobrażasz sobie? - mówi.

Obraz
© Natalia Kardasz, archiwum prywatne

Jej ulubione miejsca to plaże na północy wyspy. Ale z każdej jej strony jest mnóstwo zakamarków, skałek, jaskiń, gdzie można nurkować lub pływać kajakiem. Plaże w większości są skaliste, ale na zachodzie wyspy, w pobliżu miejscowości Mgarr znaleźć można trzy piaszczyste zatoczki pod klifami. Najpiękniejszą jest Ghajn Tuffieha Bay. Natalia nie może się też nazachwycać stolicą Malty - Valettą - zadbaną, kameralną, wręcz pocztówkową.

- A Teatr Manoel jest bajkowy, najpiękniejszy, jaki widziałam - mówi. Nie tylko on. Urodą zachwyca wiele zabytkowych budowli, kamienice z charakterystycznymi zabudowanymi, kolorowymi balkonami, strome wąskie uliczki. Valetta tworzy jedną aglomerację ze Sliemą i St Julian’s. W jej obrębie znajduje się także Paceville - dzielnica z ogromną ilością klubów i dyskotek. W połączeniu ze specjalizacją wyspy, na którą młodzież z całego świata przyjeżdża na obozy językowe, daje to najbardziej szaloną imprezownię, jaką kiedykolwiek widziałam.

Wszędzie jest stosunkowo blisko, wszędzie można szybko dotrzeć autem (ruch jest lewostronny) lub publicznym autobusem. Np. do Mdiny - dawnej stolicy, zwanej Miastem Ciszy, malowniczo położonej na wzgórzu i otoczonej murami obronnymi. Po przekroczeniu mostu nad fosą znajdujemy się w innej rzeczywistości, kilkaset lat wstecz. Jest jeszcze jeden atut - Natalia ma na Malcie możliwości, by rozwijać swoją pasję. Na jej zajęcia jogi zaczęli przychodzić ludzie z pierwszej firmy, a potem ich znajomi. Teraz Natalia pracuje dla francuskiej firmy ubezpieczeniowej i dwa razy w tygodniu prowadzi zajęcia dla współpracowników na tarasie na dachu budynku. Niektórzy z nich dołączyli też do jej prywatnych zajęć poza firmą.

Obraz
© Natalia Kardasz, archwium prywatne

- Bardzo lubię, kiedy ludzie z mojego biura przychodzą do mnie na jogę, bo to nas integruje. Jak wiadomo, joga ma zbawienny wpływ na ludzi, więc potem lepiej nam się pracuje - uśmiecha się instruktorka z Natalia's Yoga Makers Malta. Organizuje wakacje z jogą i warsztaty wspólnie ze znajomymi nauczycielami z Londynu, którzy ją odwiedzają.

Bez Azure Window, ale pięknie

Każdy wolny weekend Natalia z mężem starają się wykorzystać na nurkowanie. Ogólnie wszystkich baz nurkowych na Malcie i Gozo jest ponad 120 - szacuje Jacek Chojnacki, który mieszka na Gozo i w miejscowości Marsalforn prowadzi Family Diving Gozo, jedną z dwóch legalnych, samodzielnych polskich baz nurkowych na wyspach. Jego przeprowadzka to był totalny przypadek. - Szukałem miejsca w Europie na bazę nurkową, a nigdy wcześniej tu nie byłem. Przyleciałem, zobaczyłem, zostałem - opowiada. Nie miał problemów z założeniem firmy, ale trwało to długo i - jak sam mówi - upierdliwie: - Ogromna biurokracja, stosy papierów, sporo kasy na początek. Do tego na większość usług trzeba tu mieć koncesję, co nie jest łatwe i proste, za to długotrwałe - wylicza.

Przyznaje, że rodacy łamią miejscowe przepisy, kombinując i działając legalnie lub półlegalnie, współpracując z miejscowymi bazami nurkowymi. Podkreśla, że z Maltańczykami pracuje się i żyje bardzo dobrze, bo są zupełnie pozbawieni agresji.

Na Gozo urzekły Jacka: - Klimat, ciepła woda, dobre warunki do nurkowania, dużo dobrych i urozmaiconych miejsc nurkowych.

W skład archipelagu maltańskiego wchodzi 10 wysp i wysepek, Gozo jest drugie pod względem wielkości.Dużo spokojniejsze, bez tłumów, tańsze, życie płynie tu leniwie. Piotr Ibrahim Kalwas, który tam mieszka, pisze o miasteczkach pełnych kwiatów, kotów i każin - małych barów, gdzie można wypić kieliszek lokalnego wina i spróbować maltańskiej i gozytańskiej specjalności - ħobż biż-żejt - kanapek z różnym nadzieniem. Gozo to nurkowanie, rodzinne knajpy z fantastyczną kuchnią, agroturystyczne gospodarstwa i śpiewy nocnych świerszczy - opisuje.

Obraz
© Jacek Chojnacki, archiwium prywatne

Cała wyspa jest naprawdę mała - ma 14 na 7 km, więc bez trudu można ją zwiedzić wzdłuż i wszerz. Można też wybrać się tam z Malty, na jeden dzień - prom z Cirkewwy (portu na Malcie) kursuje całą dobę, płynie tylko pół godziny. Na wyspie sprawnie funkcjonuje komunikacja autobusowa. Trzeba koniecznie zwiedzić Victorię - największe miasto, z barokową katedrą i cytadelą, z której rozciąga się przepiękna panorama. Mnie na Gozo przyciągnęło słynne Azure Window - formacja skalna przypominająca most, w pobliżu Dwejra na zachodzie Gozo. A właściwie jego resztki, bo niestety Lazurowe Okno zawaliło się wiosną 2017 roku, po silnym sztormie.

Ale i tak jest pięknie. - Pięknie to jest tam teraz pod wodą - puszcza oko Jacek z Family Diving Gozo. Rzeczywiście, teraz zatopione Azure Window stanowi coraz większą atrakcję dla nurków, a dodatkowo w pobliżu znajduje się podwodna jaskinia Blue Hole.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)