Poleciał do Zimbabwe. Grozi mu 20 lat więzienia
Czeski turysta po trzech tygodniach spędzonych w areszcie w Zimbabwe, został w końcu wypuszczony. Nie jest to jednak wielki powód do radości, bowiem podróżnemu grozi do 20 lat więzienia. Powód zaskakuje.
Czech Lucas Slavik przebywał na urlopie w miasteczku Masvingo w sąsiedztwie ruin Wielkiego Zimbabwe, jednej z największych atrakcji turystycznych kraju. Nie spodziewał się, że jego zachowanie rozpęta taki horror.
Poleciał do Zimbabwe, wylądował w areszcie
Turystę z Czech, który przebywał w Zimbabwe, aresztowano 1 sierpnia br. za nagranie filmu, w którym skarżył się, że w Msvingo, gdzie spędzał wakacje, zmaga się z poważnym kryzysem wodnym i elektrycznym.
Sędzia Sądu Najwyższego w Masvingo, Sunsley Zisengwe, nakazał Czechowi zdeponowanie 500 dolarów (ok. 1,9 tys. zł) u urzędnika sądowego i zamieszkanie w konsulacie Republiki Czeskiej w Harare do czasu rozstrzygnięcia sprawy. Musi również meldować się w komisariacie policji w każdy piątek między godz. 6 rano a 6 wieczorem. Ponadto sąd nakazał mu oddanie paszportu i powstrzymanie się od kontaktowania ze świadkami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rzeka ludzi na ulicach polskiego miasta. Nie dało się przejść
Czytaj też: Cud świata zagrożony. Ogłoszono stan wyjątkowy
Początkowo sąd odmówił Czechowi możliwości wpłacenia kaucji, powołując się na obawy, że może uciec z kraju. Jednak zastępca ambasadora Czech Michael Novak zapewnił w zeszłym tygodniu, że ambasada dostosuje się do warunków kaucji.
Narzekał, teraz ma duże problemy
Czech, nagrywając telefonem komórkowym zamieszanie na parkingu niewielkiego hotelu w turystycznej miejscowości, opisywał rzeczywiste problemy, z jakimi zmagają się mieszkańcy afrykańskiego kraju. Zatrzymany przez przysłuchujących się temu policjantów, oskarżony został "o publikowanie fałszywych oświadczeń mających na celu wywołanie niepokojów społecznych". Sędzia, odmawiając mu prawa do kaucji, tłumaczył, że za te zarzuty grozi kara do 20 lat pozbawienia wolności.
Szokujące realia
W 2011 roku trzech innych turystów z Czech aresztowano w sąsiedniej Zambii, gdy przyłapano ich na robieniu zdjęć starego, od dziesięcioleci nielatającego samolotu czechosłowackiego. Oskarżono ich o szpiegostwo, zagrożone karą 30 lat więzienia. W sprawę ich uwolnienia zaangażował się ambasador Czech w Zimbabwe; Czechy w Zambii miały tylko konsula. Bez skutku. Ostatecznie z Pragi do Lusaki poleciał specjalny wysłannik z listem od ówczesnego prezydenta Czech Vaclava Klausa do prezydenta Zambii Michaela Saty. Po trzech miesiącach turyści wrócili do domu, ale do dzisiaj nie ujawniono szczegółów ich uwolnienia.
W rządzonym autorytarnie przez Emmersona Mnangagwe Zimbabwe represjonowana jest opozycja i aktywiści społeczni. Od połowy czerwca aresztowano ponad 160 osób krytykujących dyktatorskie metody sprawowania władzy. Zabronione są protesty, a nawet spotkania dysydentów w prywatnych domach.