Zabierają zwierzęta ze sobą, a później zdziwienie. "Trend skręcił w niewłaściwą stronę"
Wakacje z psem to fantastyczna przygoda. Jednak nie zawsze i nie wszędzie. Bo to, co nam się wydaje szalenie atrakcyjne, dla naszego czworonoga często jest źródłem ogromnego stresu, a nawet oznacza dla niego realne niebezpieczeństwo. W ostatnich dniach było głośno o kilku takich przypadkach, a o większości z nich nigdy się nie dowiadujemy.
Trudno oceniać, co kierowało właścicielem psa, który zdecydował się wsiąść ze swoimi trzema czworonogami do kolejki linowej na Polanie Szymoszkowej w Zakopanem. Prawdopodobnie w tym wypadku zabrakło rozsądku i wyobraźni. Właściciel i jego dwa psy usiadły na jednym krzesełku, trzeci pies jechał sam. Według świadków, bez żadnego zabezpieczenia.
Tragedia w górach
Finał okazał się dramatyczny. Przestraszone zwierzę wyskoczyło z kolejki i mimo udzielonej mu pomocy weterynaryjnej, nie przeżyło upadku. Prokuratura nie dopatrzyła się w zachowaniu właściciela oznak znęcania, podkreślając fakt, że po zdarzeniu to właściciel zapewnił psu opiekę weterynaryjną i "dlatego nie można mówić o celowym działaniu tej osoby, która miałaby wyrządzić krzywdę zwierzęciu" – powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu Justyna Rataj-Mykietyn.
Do tak ekstremalnych zdarzeń dochodzi rzadko, choć nie powinny zdarzać się wcale. Regularnie jednak narażamy nasze zwierzęta na ogromne ryzyko, podejmując znacznie bardziej przyziemne decyzje związane z wakacjami czworonogów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jedyne takie miejsce w Polsce. Tysiące turystów chcą je zobaczyć
- Mam wrażenie, że ostatnio trend "pet friendly" rozwinął się za mocno i poszedł w niewłaściwą stronę – opowiada lekarka weterynarii i właścicielka gabinetu Animal Garden w Gdańsku Magdalena Kubiszewska. - Sama jestem opiekunką psów i z nimi podróżuję, ale tylko w te miejsca, w których mogę zapewnić im komfort i bezpieczeństwo. Tymczasem spotykam psy w miejscach, w których nie mogą czuć się dobrze – w galeriach handlowych, na jarmarkach czy na ogromnych festiwalach muzycznych, gdzie jest tłum ludzi i hałas.
W takich okolicznościach pies może się łatwo przestraszyć i w panice urwać ze smyczy czy wyplątać z szelek i po prostu uciec.
- W najlepszym razie uda nam się go znaleźć, a zwierzę przeżyje po prostu duży stres, w najgorszym pobiegnie na oślep i wpadnie pod samochód – dodaje pani weterynarz. - Są miejsca, gdzie zwierzęta naprawdę czują się niekomfortowo. Chcemy zrobić im i sobie przyjemność, spędzając wspólnie czas, a tak naprawdę narażamy je na realne ryzyko.
Uciekinier na Zawracie
Na szczęście historia psa, który prawdopodobnie uciekł właścicielom i samotnie wędrował po Tatrach, skończyła się happy endem. Zestresowany pies spotkany przez zaskoczonych turystów na szlaku, został bezpiecznie sprowadzony na dół. Zwierzak był na Zawracie i na Koziej Przełęczy.
- Przyprowadzony z Pięciu Stawów. Zmęczony, ale napojony. Tak się właśnie kończy, jak ktoś nie dba o swoje zwierzę – opowiada leśniczy Grzegorz Bryniarski na zaprezentowanym przez Tatrzański Park Krajobrazowy filmiku.
Warto przypomnieć, że na teren parków narodowych nie wolno wprowadzać zwierząt - poza wyznaczonymi niewielkimi obszarami, gdzie można spacerować z psem na smyczy. Ma to służyć przede wszystkim ochronie dzikiej zwierzyny, dla której psy mogą być zagrożeniem.
Leśniczy opiekujący się uciekinierem z Zawratu, w swoim nagraniu skupił się jednak na innej kwestii. Nasi podopieczni w górach też nie są bezpieczni. - Dbajcie o swoje pociechy, bo w górach może się im byle co stać złego – apelował, dodając, że psy mogą sobie poranić łapy od ostrego granitu.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- Takie sytuacje się zdarzają – mówi Magdalena Kubiszewska. - Zranienia, poparzenia od gorącego chodnika lub piasku. Nasze stopy zabezpieczają buty, psy nie mają takiej ochrony. Niestety często o tym zapominamy i wychodzimy z założenia, że to przecież potomkowie wilków, więc poradzą sobie w dzikiej przyrodzie. Tylko że wilki raczej rzadko decydują się chodzić godzinami po rozgrzanym asfalcie czy piasku na plaży – dodaje pani weterynarz.
Udary, alergie, zasłabnięcia
Większość groźnych dla zwierząt sytuacji podczas wakacji powodowana jest brakiem ludzkiej wyobraźni. I to nie w sytuacjach ekstremalnych, a zupełnie codziennych.
- Latem najwięcej mamy przypadków udarów cieplnych, czasem nawet prowadzących do zasłabnięć. Zabieramy psa na plażę, gdzie godzinami leży w słońcu na gorącym piasku. Zachęcamy naszych pupili do ganiania za piłką w upalne dni, zapominając o tym, że wiele psów dla naszej przyjemności będzie się z nami bawić do upadłego, nie zważając na to, że są już zmęczone czy jest im za ciepło. A potem takie psy trafiają do nas i słyszymy zdumione słowa właścicieli: ale jak to zasłabł, jaki udar, jeszcze przed chwilką biegał ze mną po ogródku i nagle tak się położył – opowiada Magdalena Kubiszewska.
Właścicielka Animal Garden zwraca też uwagę na inne letnie zagrożenia – alergie. Okazuje się, że coraz więcej zwierząt ma problemy skórne po kontakcie z wodą.
- Jeśli zdarzyło się, że po kąpieli w stawie czy jeziorze nasz pies intensywnie się drapał czy pojawiły się jakieś zmiany na skórze, to musimy wziąć pod uwagę, że może mieć alergię. W takiej sytuacji pozwalanie mu na kąpiele - zwłaszcza latem, kiedy do wody trafia mnóstwo pyłków - prawdopodobnie skończy się długotrwałą terapią. Zamiast pływania zapewnijmy zwierzęciu inne opcje ochłodzenia podczas upałów – radzi pani weterynarz.
Magdalena Kubiszewska zwraca też uwagę na zagrożenia wynikające z samej podróży na wakacje.
- Długa podróż to dla wielu psów duży stres. Dodatkowo część z nich ma chorobę lokomocyjną. Jeśli nasz zwierzak nie jest urodzonym podróżnikiem, a my musimy zabrać go w drogę, skonsultujmy się z weterynarzem i zapewnijmy mu odpowiednie leki, zmniejszające dyskomfort – tłumaczy. - Pamiętajmy też, by zabezpieczyć psa w trakcie podróży.
Optymalne jest przewożenie go w transporterze, oczywiście dostosowanym do jego rozmiaru.
- Jeśli nie mamy takiej opcji, koniecznie przypnijmy go specjalnym pasem bezpieczeństwa dla psa - kontynuuje pani doktor. - Pamiętajmy tylko, że pas dopinamy do szelek, nigdy do obroży, bo jeśli dojdzie do wypadku czy nawet ostrego hamowania, obroża może psa udusić. Taki pas zapewnia zwierzęciu bezpieczeństwo nie tylko, gdy dojdzie do stłuczki, ale uchroni nas także przed ucieczką pupila z samochodu, gdy gdzieś się zatrzymamy.
A takie sytuacje zdarzają się niestety dość często.
- Zwierzę kiedy wyskoczy z auta, często jest przestraszone i gna przed siebie, a w takim momencie łatwo o tragedię – ostrzega pani Magda. - Biorąc pod uwagę, że dla wielu zwierząt podróże są stresujące, upały, plażowanie i chodzenie po rozgrzanych chodnikach im nie służą, a zwiedzanie specjalnie ich nie interesuje, jeśli nie jedziemy na łono przyrody, zastanówmy się, czy ciągnięcie ze sobą naszego ukochanego pupila na pewno jest dla niego najlepszym rozwiązaniem. Myślę, że jeśli mamy możliwość zostawić go w domu pod dobrą opieką, często lepiej zdecydować się na takie rozwiązanie. Odrobina tęsknoty z obu stron naprawdę oznacza znacznie mniejszy dyskomfort i ryzyko dojścia do niebezpiecznych zdarzeń niż upieranie się przy wspólnych wakacjach.
Czytaj także: Zabierasz psa do lasu? Musisz o tym wiedzieć