Rozpoczęło się szaleństwo przed sylwestrem. "Co roku ten sam pic"
Co roku powtarza się ten sam scenariusz. Noclegi w popularnych miejscowościach znikają jak świeże bułeczki już na parę miesięcy przed końcem roku, ale na kilka dni przed sylwestrem wciąż znajduje się spora grupa osób, które decyzje o wyjeździe podejmują w ostatniej chwili. Zderzają się oni wtedy z kilkoma problemami.
Sylwester to dla wielu Polaków okazja do wyjazdu, a tegoroczny układ w kalendarzu jest wyjątkowo zachęcający. Wystarczą dwa dni urlopu, żeby cieszyć się pięcioma lub sześcioma dniami wolnego - wraz z weekendem (przed lub po sylwestrze - ten po jest trzydniowy, bo poniedziałek to także święto) i środą 1 stycznia.
Tłumy w górach na sylwestra
Wiele osób, jak co roku, wyjazd zaplanowało kilka miesięcy wcześniej, więc już wczesną jesienią w najpopularniejszych miejscowościach obłożenie na sylwestrową noc było bardzo wysokie. Na początku października br. w serwisie Booking.com w Zakopanem w terminie od 28 grudnia do 1 stycznia dostępnych było tylko 15 proc. obiektów.
Co roku jednak jest spora grupa osób, która decyzję o wyjeździe podejmuje w ostatniej chwili. Nie inaczej jest w tym sezonie. Szczególnie, że pogoda w drugiej połowie grudnia dopisała - święta w górach były białe, co wiele osób zachęciło do wyjazdu sylwestrowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Organizacja takiego wypadu w ostatnim momencie nie należy do najłatwiejszych oraz najtańszych.
Na Booking.com w Zakopanem, Białce Tatrzańskiej czy Krynicy-Zdrój na samą sylwestrową noc zostało tylko 3 proc. miejsc noclegowych, w Szczawnicy - 2 proc., a w Karpaczu, Szklarskiej Porębie czy Wiśle - 1 proc.
Sytuacja w dużych polskich miastach także nie wygląda lepiej. Najtrudniej znaleźć nocleg w Toruniu, gdzie w tym roku odbywa się Sylwester z Polsatem oraz w Chorzowie, gdzie można się pobawić na Sylwestrze z Dwójką - w obu miastach 98 proc. miejsc jest już niedostępnych. W Krakowie zostało 5 proc. obiektów, w Gdańsku - 6 proc., w Warszawie - 9 proc., a we Wrocławiu - 13 proc.
Sylwester last minute: ile to kosztuje?
Im mniej dostępnych obiektów, tym wyższe ceny. W Zakopanem za pokój dwuosobowy na jedną noc trzeba zapłacić min. 800 zł, w Wiśle - 700 zł, a w Karpaczu, Toruniu i Krakowie - 1000 zł.
Nie brakuje też ogłoszeń z cenami typowo sylwestrowymi. Najdroższe apartamenty w Zakopanem kosztują 10 tys. zł za noc, we Wrocławiu - 15 tys. zł, a w Warszawie - aż 28 tys. zł.
Zainteresowanie sylwestrem last minute widać na facebookowych grupach, gdzie można zaobserwować wysp ogłoszeń, typu "Szukam noclegu 2+2 (13 i 3 lata) termin 31.12-2.01", "Witam, poszukuję noclegu blisko Krupówek w terminie 23-28.01 2+2 i pies", itd.
Na przedsylwestrowym zrywie Polaków chcą zyskać nie tylko naciągacze, którzy sztucznie windują ceny, ale także oszuści, którzy zamieszczają w sieci nieprawdziwe ogłoszenia.
Oszuści nie śpią
Na jednej z facebookowych grup "Zakopane noclegi" znalazł się nawet post ostrzegający przed tego typu praktykami. "Uwaga na wysyp 'zwalniających' się pokoi.... Jak co roku ten sam pic" - napisał jeden z internautów.
Pod postem jest kilkadziesiąt komentarzy, gdzie inni turyści przyznają, że rzeczywiście dali się nabrać, np. wpłacili zaliczkę, a potem kontakt się urywał. Z drugiej strony komentują także właściciele obiektów i przyznają, że odwoływanie rezerwacji w ostatniej chwili często zdarza się turystom, więc nie każde tego typu ogłoszenie to oszustwo.
"To tak do końca nie działa...ludzie rezerwują, potem odmawiają i zwalniają się miejsca. Proszę nie wprowadzać w błąd. Oszustów jest pełno i te mega świetne oferty to najczęściej oszustwo. Łatwo sprawdzić czy firma/domek/pokoje istnieją" - napisała jedna z komentujących.
Bazę obiektów noclegowych znajdziemy na oficjalnej stronie miasta lub gminy.
Jak sprawdzać oferty noclegów? Przede wszystkim warto korzystać z oficjalnych stron hoteli, pensjonatów lub portali skupiających zweryfikowanych ogłoszeniodawców.
W przypadku prywatnych ogłoszeń trzeba też dokładnie sprawdzić adres i np. zadzwonić do pobliskiego lokalu usługowego i zapytać o obiekt, do którego zamierzamy się udać.
Najlepiej wybierać miejsca sprawdzone, np. przez znajomych, bo opinie pod nieistniejącymi obiektami są po prostu spreparowane. Tak jak ich zdjęcia - niestety, ale oszuści publikują fotografie wnętrz i widoków, które kradną z innych obiektów.
- Warto zebrać przed wyjazdem jak najwięcej informacji. Jeżeli w ogłoszeniu podano tylko numer telefonu komórkowego, to już powinno wzbudzić naszą czujność - mówi rzecznik prasowy małopolskiej policji Sebastian Gleń. - Zaliczkę wpłacajmy na konto bankowe. Poprośmy o fakturę, rachunek lub paragon. Opór w wystawieniu dokumentu powinien wzbudzić nasze podejrzenia co do uczciwości oferty - podkreśla.