Rozpoczyna się kolejny turnus ferii. W tym mieście będzie tłoczno
Już od poniedziałku 30 stycznia zimową przerwę od nauki rozpoczynają kolejne województwa, co bardzo cieszy hotelarzy spod Giewontu. Trend się odwrócił i feryjni goście z Wielkopolski, którzy poprzednio wybierali Szklarską Porębę, czy Karpacz, teraz wolą Zakopane, które w najbliższych dniach może przeżywać prawdziwe oblężenie.
30 stycznia zimowy wypoczynek rozpoczynają kolejne polskie województwa - świętokrzyskie, kujawsko-pomorskie, małopolskie, wielkopolskie, a także lubuskie. Z kolei od poniedziałku do szkolnych ławek wracają niepocieszeni uczniowie z województwa lubelskiego, łódzkiego, podkarpackiego, pomorskiego oraz śląskiego. Zmiana turnusów w górskich miejscowościach oznacza przede wszystkim przypływ nowych turystów.
Tłoczno w Zakopanem
- Zauważamy, że teraz trend się odwrócił i goście z Wielkopolski w te ferie licznie zawitają pod Tatrami. Również turyści z samej Małopolski chętnie rezerwują pobyty w Zakopanem i najprawdopodobniej determinuje ten wybór bliska odległość i bardzo dobra, śnieżna pogoda - powiedział PAP Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Dodał także, że rezerwacji na nowy turnus ferii nie ma szczególnie wiele, ale poziom i tak jest satysfakcjonujący. Na razie, z raportów hotelarzy wynika, że obłożenie miejsc noclegowych pod Tatrami oscyluje w granicach od 70 do 80 proc. Z uwagi na zauważalny trend skrócenia okienka rezerwacyjnego, wielu turystów podejmie decyzje o przyjeździe w ostatniej chwili, mając na uwadze prognozy pogody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS7
Pierwszy turnus ferii zimowych pod względem frekwencji turystycznej również był pozytywny. - Ku zaskoczeniu wielu turystów przyjechało do Zakopanego z województwa łódzkiego, choć w ubiegłych latach goście z tego kierunku nie odwiedzali nas szczególnie licznie - tłumaczy Wagner.
Wyjeżdżają, ale oszczędnie
Mimo wszechobecnej drożyzny turyści w okresie ferii zimowych nie chcą rezygnować z wyjazdów. Restauratorzy z zakopiańskich Krupówek nie narzekają na brak gości, jednakże zgodnie donoszą, że zamówienia są raczej oszczędne. Oznacza to, że restauracje są pełne gości, ale średni rachunek od stolika jest niższy, niż choćby w okresie świąteczno-noworocznym.
- Obecnie restauratorzy obserwują raczej oszczędnych konsumentów, ale bywają też dni, kiedy przed popularnymi restauracjami ustawiały się kolejki chętnych do wejścia - zaznaczył Karol Wagner.