Ryanair nie wyklucza obniżenia cen i zapowiada nowe kierunki. "Zrobimy wszystko, żeby samoloty były pełne"
Irlandzkie tanie linie lotnicze w 2023 roku mają powody do zadowolenia. Pierwszą część sezonu letniego zakończyły ze spektakularnym wynikiem. Alicja Wójcik-Gołębiowska z Ryanair w rozmowie z WP zdradza, jak i dokąd najchętniej podróżują Polacy oraz czy możemy liczyć na niższe ceny biletów.
Iwona Kołczańska, Wirtualna Polska: Jak Ryanair ocenia obecny sezon?
Alicja Wójcik-Gołębiowska, Ryanair: Pierwszy kwartał roku fiskalnego, który liczymy od końca marca, oceniamy bardzo pozytywnie. Mamy zysk 663 mln euro, co jest spektakularnym wynikiem. Jesteśmy bardzo zadowoleni, ale też zdajemy sobie sprawę, że druga część roku może być trudniejsza i staramy się na to przygotować.
Z czego to wynika? Będzie trudniejsza, ponieważ skończą się wakacyjne wyjazdy?
Po pierwsze druga połowa roku zawsze jest trochę spokojniejsza i zawsze, kiedy kończy się okres wakacyjny, jest mniejsze zainteresowanie lotami. Po drugie widzimy wzrost cen ze względu na inflację. Ta niepewność jutra sprawia, że ludzie są ostrożniejsi w planowaniu wyjazdów. Staramy się odpowiadać na oczekiwania pasażerów, więc jest możliwe, że przyjrzymy się cenom biletów, żeby zastymulować popyt i zrobić wszystko, żeby nasze samoloty były pełne, co jest dla nas kluczowe.
Czyli jest szansa, że bilety będą tańsze?
Tak, jest taka możliwość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak kupować tanie bilety lotnicze? Ekspert zdradza sekret
Co jest hitem tego sezonu wśród Polaków?
Jeśli chodzi o Polaków, to najpopularniejszymi kierunkami stricte wakacyjnymi pozostają niezmiennie Włochy, Hiszpania, w tym Wyspy Kanaryjskie, a także Grecja i oczywiście Chorwacja. Obserwujemy też zainteresowanie trochę mniej oczywistymi kierunkami, takimi jak Skandynawia czy kraje nadbałtyckie. Polacy otwierają się na nowości, ale latem stawiają na dobrze znane miejsca.
Na jakie nowe kierunki z Polski możemy liczyć?
Nasza siatka zimowa nie jest jeszcze w pełni sfinalizowana, więc jeszcze pojawi się kilka niespodzianek, które mam nadzieję pozytywnie zaskoczą polskich turystów. Na ten moment mogę powiedzieć, że dostępne są już loty do Albanii. Jest to nowy kierunek, który otwieramy właśnie zimą tego roku - będą to dwa połączenia z Polski. Bardzo zachęcamy do odwiedzenia tego kraju. Pojawiła się też np. Malaga z Poznania. Ciepłe kierunki na zimę dodaliśmy też z Krakowa czy Wrocławia.
A na jakie nowe rynki ma w planie wejść Ryanair w dłużej perspektywie?
Generalnie skupiamy się na rozwoju w Europie. Mamy nadzieję, że będziemy oferowali coraz więcej połączeń do takich krajów jak Bułgaria czy Rumunia. Możliwe, że pojawią się też zupełnie nowe rynki, na które będziemy wchodzili już wkrótce. Na ten moment nie mogę powiedzieć więcej, ale w najbliższych, jeśli nie miesiącach, to sezonach, kilkakrotnie jeszcze zaskoczymy pozytywnie wszystkich podróżujących.
Czytaj także: Ryanair ma ambitne plany. Chodzi o polskie lotniska
Czy jakiś kierunek nie sprawdził się wśród polskich turystów?
Trudno jednoznacznie wskazać jeden kierunek, który był niewypałem. Sytuacja jest dynamiczna i podróżnicze trendy zmieniają się z sezonu na sezon, więc czasem w ciągu roku obserwujemy duży wzrost albo spadek zainteresowania konkretnym miejscem. Ale generalnie Polacy bardzo lubią podróżować. Po pandemii bardzo szybko nadrabiali zaległości - byli i nadal są bardzo spragnieni podróży.
Jak podróżują Polacy? Wyróżniamy się czymś wśród innych turystów?
Obecnie te zwyczaje są bardzo ujednolicone. Polacy, jak i mieszkańcy innych krajów europejskich, preferują wyjazdy do czterech dni, czyli tak zwane city breaki. To jest najpopularniejszy sposób podróżowania z Ryanairem. Wolimy latać częściej na krócej, niż raz na dłużej.
Wybieramy absolutnie wszystkie możliwe kierunki - zarówno te najbardziej tradycyjne, czyli stolice i modne duże miasta, jak i mniej oczywiste zakątki. Polacy są bardzo otwarci, próbują, testują.
Oczywiście dużą rolę odgrywa cena. Często wybieramy kierunki, które są w danym momencie w promocji. Dzięki temu mamy większy budżet do wydania na miejscu. To jest zdecydowanie charakterystyczne dla wszystkich turystów - kiedyś w Europie Zachodniej mniej zwracano na to uwagę, ale obecnie ze względu na inflację, wszyscy na ceny patrzą.