Koniec ery tanich lotów? "Nie ma innej drogi"
Unia Europejska bierze się za emisje gazów z lotnictwa, by wzmocnić swe działania dla klimatu. Oznacza to m.in. rewolucję paliwową i opłaty za zanieczyszczanie atmosfery. Jeśli dodamy do tego inne poważne zmiany w branży, wniosek nasuwa się jeden: tanie bilety już tak tanie nie będą.
- Witamy w Belgii – usłyszał od nadbiegających kobiet Michael O’Leary, dyrektor generalny Ryanaira. Chwilę później został uderzony tortami w twarz. – Zatrzymać zanieczyszczenia pierd…nich samolotów – rzuciła jedna z kobiet, odchodząc w przeciwnym kierunku.
Do zdarzenia doszło 7 września podczas konferencji prasowej w Brukseli, przed wejściem do siedziby Komisji Europejskiej. Szef Ryanaira zwołał ją tuż przed złożeniem petycji, która wzywa do lepszej ochrony lotów nad Europą przed strajkami kontroli ruchu lotniczego. Z ich powodu irlandzki przewoźnik musiał w te wakacje odwołać tysiące lotów.
O’Leary, który przybył na konferencję z tekturową podobizną Ursuli von der Leyen, szefowej KE, nie sprawiał wrażenia przejętego. – Uwielbiam kremowe ciasta. Są moimi ulubionymi – rzucił do dziennikarzy. Później tłumaczył, że dzięki tej akcji Ryanair otrzymał dla swojej petycji "10 razy więcej darmowej reklamy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tylko dwie godziny lotu z Polski. Polacy wybierają się coraz częściej
"Pasażerowie są tak zadowoleni z naszych tras i petycji, że świętuję to ciastem" – dodał O’Leary w mediach społecznościowych.
Mimo dobrej miny O’Leary i inni szefowie linii lotniczych muszą jednak pogodzić się z tym, że europejskie lotnictwo zmieni się diametralnie. Wiele wskazuje, że efektem tego będzie również koniec ery ekstremalnie tanich lotów.
Tanie latanie dobiega końca?
Od czasu pandemii cena paliwa lotniczego wzrosła niemal dwukrotnie. Globalne kryzysy odbiły się też na rynku pracowniczym. Płace rosną, a tam, gdzie pracownicy np. lotnisk (jak chociażby w Belgii i Francji) nie mogą wywalczyć zadowalających podwyżek, dochodzi do regularnych protestów i odwoływania tysięcy połączeń.
Efektem są rosnące ceny biletów lotniczych, które już w poprzednim roku były droższe niż przed pandemią. Przykłady? Jak podaje Euronews, we Francji ceny za loty króto- i średniodystansowe wzrosły o jedną czwartą, a w Wielkiej Brytanii za loty międzynarodowe trzeba było płacić o jedną piątą więcej. Z kolei Easyjet, jeden z większych niskokosztowych przewoźników w Europie, od czasu wojny w Ukrainie podwyższył ceny biletów o jedną trzecią.
Wiele jednak wskazuje, że to dopiero początek. Na wspomniane czynniki coraz bardziej nakłada się bowiem ochrona klimatu. Co prawda globalnie lotnictwo odpowiada za ok. 2 proc. emisji gazów cieplarnianych, ale jest to jeden z nielicznych sektorów, w którym emisje cały czas rosną – i to naprawdę szybko. Do tego podróż samolotem jest nawet kilkadziesiąt razy gorsza dla klimatu niż podróż koleją. To jednak lotnictwo, a nie kolej, było przez dekady faworyzowane przez rządy, przez co mogło stać się tak tanie i powszechne.
Unia Europejska w końcu postanowiła jednak zmierzyć się z tym wyzwaniem. A to oznacza koszty. Jak wskazuje Bloomberg, wyniki finansowe największych tanich przewoźników w Europie, takich jak Ryanair, EasyJet czy Wizz Air, mogą pogorszyć się nawet o 77 proc. Naturalną tego konsekwencją może być zakończenie ery tanich lotów. Bo branża – by jak najbardziej uchronić się przed pokryciem kosztów transformacji – w odczuwalnym przez pasażerów stopniu przerzuci je właśnie na nich.
- Nie ma innej drogi - mówi wprost na łamach Bloomberga Willie Walsh, szef Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych, będącego głównym głosem branży.
Drożej nawet o jedną trzecią
Z badania przeprowadzonego przez holenderską firmę badawczo-konsultingową CE Delft wynika, że w wyniku działań UE ceny biletów wzrosną o 8–34 proc., co przełoży się na zmniejszenie liczby pasażerów o 6–25 proc.
Z kolei według ekonomistów z uniwersytetu w Amsterdamie do końca dekady ceny krótko- i średniodystansowych lotów w Europie wzrosną o ok. 15 proc., czyli odpowiednio 23 i 45 euro za lot w jedną stronę.
Zdaniem wspomnianego już szefa Ryanaira, do 2027 r. średnia cena biletów lotniczych u irlandzkiego przewoźnika wzrośnie zaś o ok. 25 proc. - z 40 do 50 euro. – Nie ma wątpliwości, że w dolnej części rynku nasze naprawdę tanie taryfy promocyjne – za jedno euro, za 0,99 euro, a nawet za 9,99 euro – myślę, że nie zobaczymy tych taryf przez następnych kilka lat – powiedział O’Leary w rozmowie z BBC, którą przytacza Rynek Lotniczy. Główną przyczyną ma być droższe paliwo. Ale niejedyną.
Jak UE chce odmienić lotnictwo?
Obecnie linie lotnicze w Unii Europejskiej nie muszą nic płacić mniej więcej za połowę zanieczyszczeń, które emitują. Darmowe zezwolenia wkrótce zaczną być jednak wycofywane. Najpierw w 2024 r. bezpłatna pula zmniejszy się o 25 proc., rok później o 50 proc., a w 2026 r. zniknie w ogóle. Oznacza to, że już za niecałe trzy lata opłaty za emisje CO2 będą dwa razy wyższe.
Jednocześnie UE stawia na rozwój alternatyw dla nafty, na którą obecnie latają niemal wszystkie samoloty. Zamiana nafty na prąd lub wodór to nie tylko melodia przyszłości, ale i sposób na zastąpienie tylko części lotów, zwłaszcza krótkodystansowych. Dlatego największe nadzieje wiąże się z tzw. SAF (Sustainable Aviation Fuel), czyli zrównoważonymi paliwami lotniczymi.
Największa korzyść: emisje dwutlenku węgla z takiego paliwa są o ok. 80 proc. niższe. Największe wady: obecnie takie paliwa są trzy, cztery razy droższe od nafty, a ich produkcja jest minimalna (zapewniły 0,05 proc. zapotrzebowania na paliwo lotnicze w UE w 2020 r.). Gdy jednak na naftę zostaną nałożone dodatkowe opłaty, a jej cena i bez tego jeszcze wzrośnie, ceny mogą się zrównać. Nowe standardy z pewnością sprawią też, że inwestycje w SAF znacząco przyspieszą.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zrównoważone, czyli…?
W UE za zrównoważone paliwa uznano wodór oraz niektóre biopaliwa produkowane z pozostałości rolnych lub leśnych, alg, bioodpadów, zużytego oleju spożywczego, ale i – co mocno kontrowersyjne – niektórych tłuszczów zwierzęcych. Pod definicję tę podciągnięto także paliwa lotnicze z recyklingu produkowane z gazów odlotowych i odpadów z tworzyw sztucznych.
Udział zrównoważonych paliw lotniczych od 2025 r. będzie musiał wynosić co najmniej 2 proc. w przypadku wszystkich lotów z Europy. W następnych latach odsetek ten będzie stopniowo zwiększany: do 6 proc. w 2030 r., 20 proc. w 2035 r. i 70 proc. w 2050 r. Ponadto określona część mieszanki paliwowej – również stopniowo zwiększana – musi obejmować paliwa syntetyczne.
Warto przy okazji dodać, że w 2021 r. Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) podjęło rezolucję, w ramach której branża lotnicza ma przestać szkodzić klimatowi do połowy wieku. Jednym z elementów transformacyjnej układanki są zrównoważone paliwa, które do 2025 r. mają odpowiadać za 2 proc. łącznego zapotrzebowania na paliwo, do 2030 r. za 5,2 proc., a do 2035 r. - za 17 proc.