Seria wypadków w Karkonoszach. "Nasze góry są szklane"
Turysta osunął się zboczem z krawędzi Kotła Wielkiego Stawu i stoczył się ok. 300 m. Ratownicy ewakuowali go za pomocą lin. To tylko jeden z ośmiu upadków z wysokości, które w ostatnim czasie odnotował GOPR. - Są bardzo niebezpieczne warunki - zaapelowała Monika Rusztecka-Rodziewicz z Karkonoskiego Parku Narodowego.
Ratownicy Grupy Karkonoskiej GOPR ewakuowali w środę 22 stycznia br. turystę, który doznał licznych obrażeń po tym, jak osunął się z krawędzi zbocza w Kotle Wielkiego Stawu i spadł aż 300 m, w tym 150 m przewyższenia, do wysokości ruin schroniska Księcia Henryka. Aby mu pomóc, GOPR-owcy musieli użyć technik linowych, a w całą akcję zaangażowanych było 18 osób.
Niebezpieczna seria
Wypadek ze środy nie jest jedynym w ostatnim czasie. GOPR przypomina, że to już ósmy w ciągu ostatnich pięciu dni upadek z wysokości w Karkonoszach.
Do groźnego zdarzenia doszło m.in. w niedzielę w okolicach Wielkiego Szyszaka. Czterech turystów poruszało się tam po zamkniętym w zimie czerwonym szalu. Poślizgnęli się i zsunęli w dół. Dwóch z nich odniosło poważne obrażenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kolejki stoją całymi dniami. Tak niskie ceny skuszą każdego
Apele do turystów
Ratownicy górscy oraz pracownicy Karkonoskiego Parku Narodowego stale przypominają o panujących, niebezpiecznych warunkach na szlakach oraz apelują do turystów o rozwagę. - Mamy lodowe góry - przyznała Monika Rusztecka-Rodziewicz z KPN w wideo opublikowanym na Instagramie.
- Inwersja, która występowała w Karkonoszach przez kilka ostatni dni spowodowała, że nasze góry są szklane. Bardzo duże oblodzenia są na szlakach powyżej górnej granicy lasu. To bardzo niebezpieczne warunki. Bez odpowiedniego przygotowania i sprzętu nie powinniśmy wychodzić na szlaki. Gorąco apelujemy do turystów, aby sprawdzili swoje wyposażenie, zadali sobie pytanie, czy potrafią się tym wyposażeniem odpowiednio posługiwać. Powyżej schronisk zalecamy używanie raków i kijków, a nawet czekana. Do schronisk powinny wystarczyć raczki, ale bardzo prosimy, aby ocenić warunki na szlaku. Pamiętajmy, że nic złego się nie stanie, jeśli zmienimy trasę, jeżeli wybierzemy inny wariant wędrówki, który będzie dla nas po prostu bezpieczny - powiedziała Monika Rusztecka-Rodziewicz.
Ekspertka z KPN przypomniała także o jeździe na sankach i jabłuszkach. Ta nie powinna odbywać się na szlakach w górach.
Źródło: PAP/KPN