Sylwester w Zakopanem. "Miasto nie przeraża tak jak w poprzednich latach"
W ostatni dzień roku do zimowej stolicy Tatr zjechało mnóstwo Polaków i turystów z zagranicy. Czy na miejscu jest prawdziwy armagedon? Sprawdziliśmy.
Miejsca noclegowe na sylwestrowy weekend w Zakopanem wyprzedały się już dawno. Choć w hotelach i restauracjach obowiązują limity, to mnóstwo turystów i tak postanowiło spędzić ostatnią noc w roku w zimowej stolicy Tatr. Wielu z nich przyjechało tam specjalnie na "Sylwestra Marzeń" organizowanego przez TVP.
Sylwester w Zakopanem
Już od środy na Krupówkach widać było tłumy. A jak jest 31 grudnia?
- Zakopane w tym roku nie przeraża tak jak w poprzednich latach - relacjonuje Artur Zaborski, dziennikarz, który jest na miejscu. - Żeby wejść do dobrej knajpy na Krupówkach, wystarczy poczekać zaledwie 20 minut.
I choć na ulicach widać tłumy, to dziennikarz przyznaje, że nie jest tak tłoczno, jak wszyscy się spodziewali. - Krupówkami da się przejść bez większego problemu - mówi w rozmowie z nami.
Miejscowi są jednak zdania, że sporo się jeszcze zmieni, bo niektórzy w kierunku Zakopanego wyjechali dopiero po południu, więc wieczorem Krupówki zapełnią się na 100 procent.
Czytaj też: Nie tylko Zakopane. Tutaj też będą tłumy
Taksówkarze w Zakopanem zawiedzeni
Zaborski opowiada nam, że rozmawiał z taksówkarzami, których zdaniem póki co faktycznie nie ma w mieście aż tylu turystów, co w latach przed pandemią.
- Mówią, że jak na ostatni dzień w roku mają bardzo mało kursów - dodaje Zaborski. - Wcześniej było inaczej. Ludzie jeździli na zakupy przez cały dzień i taksówkarze odczuwali ich obecność, a teraz tak nie jest.
Czytaj też: Kasprowy Wierch. Przestarzały wyciąg do remontu