Wakacje 2020. Polacy wybierają Chorwację. "16 godzin i jestem w raju"
Chorwacja od lat znajduje się na top liście wakacyjnych kierunków Polaków. - Ja nie muszę jechać do Afryki, żeby leżeć pod palmą. Uwielbiam ten kraj - mówi Ewa Michno, która co roku spędza urlop na Adriatykiem. Powód? Blisko, tanio i bezpiecznie. A na dodatek Chorwaci uwielbiają Polaków.
Polacy, podobnie jak obywatele innych krajów UE mogą od 1 lipca swobodnie podróżować do Chorwacji. Co roku nasi rodacy chętnie decydują się na wakacje w tym kraju, więc nie inaczej jest teraz.
W Chorwacji zanotowano niecałe 6 tys. przypadków zakażeń. Dla porównania, w Hiszpanii jest ich obecnie ponad 376 tys.
- Zdecydowałam się na Chorwację, bo szukałam miejsca bezpiecznego pod względem epidemicznym. Nie chciałam spędzać podróży poślubnej w kraju, w którym zachorowalność na COVID-19 jest tak ogromna, że na każdym kroku trzeba stosować się do restrykcyjnych ograniczeń - mówi w rozmowie z WP Halszka Gronek, która w Chorwacji była w lipcu. - Skorzystałam z listy najbezpieczniejszych wakacyjnych kierunków i sprawdziłam, jakie ograniczenia sanitarne obowiązują w wybranych krajach. Chorwacja okazała się dla nas najlepszą opcją - dodaje.
Chorwacja - blisko, rajsko i przyjemnie
Od turystów podróżujących do Chorwacji z UE nie wymaga się testów na obecność koronawirusa ani podania szczegółowych danych dotyczących powodu wjazdu do kraju. Nie ma również konieczności odbywania obowiązkowej 14-dniowej kwarantanny. W porównaniu z rygorystycznymi obostrzeniami i reżimem sanitarnym w innych krajach, Chorwacja to wakacyjny raj.
WPodróży: Niemcy Północne, czyli idealny pomysł na weekendowy wyjazd cz. II
- Ja nie muszę jechać do Afryki, żeby leżeć pod palmą. 16 godzin drogi i jestem w raju. Uwielbiam ten kraj. Co roku jeździmy kamperem na wakacje do Chorwacji. Zawsze jest tam piękna pogoda i krystalicznie czysta woda - opowiada Ewa Michno z Gdańska w rozmowie z WP. - Wielką zaletą tego kraju jest też przystępny język. Polak bez problemu dogada się z Chorwatem. Poza tym Chorwaci lubią Polaków. Nie to, co np. Grecy, którzy myślą, że jak Polak to na pewno burak i wieśniak bez pieniędzy - mówi nam.
Chorwacja - w tym roku kameralnie i bez tłumów
W tym roku los sprzyja tym, którzy zdecydowali się na wakacje w Chorwacji. Można tam na chwilę zapomnieć o koronawirusie. Turystów jest w tym sezonie wyjątkowo mało, dzięki czemu można spędzić urlop w kameralnym stylu i nie martwić się o niepotrzebne bliskie kontakty z obcymi na ulicach miast.
- W Dubrowniku w lipcu było bardzo, bardzo mało turystów. Nie wiem, czy to kwestia odstraszających temperatur w środku sezonu, czy faktycznie koronawirusa. Nie zastanawialiśmy się nad tym szczególnie, bo pasowała nam ta sytuacja - tłumaczy Halszka Gronek.
Podobne wrażenia miała pani Ewa, którą niewielka liczba turystów także bardzo satysfakcjonowała. W rozmowie ze mną przyznaje, że w życiu nie spodziewała się, że kiedykolwiek przyjdzie jej zwiedzać Chorwację w tak "komfortowych" warunkach.
- Dwa lata temu w Dubrowniku nie było gdzie usiąść. Nawet na schodach brakowało miejsc. Podobnie było w zeszłym roku. W Chorwacji były takie tłumy, że zabytki zwiedzało się dosłownie "ramię w ramię". A teraz - puste restauracje i brak turystów z Azji sprawiały, że mieliśmy wrażenie, jak byśmy byli tam poza sezonem. Nad morzem czułam się, jak na prywatnej plaży - opowiada pani Ewa.
To zdanie potwierdza także Izabela Szumska z Rainbow Tours, które wycieczki do Chorwacji organizuje od lat. - Ten rok jest z pewnością wyjątkowy, niemniej jednak zainteresowanie Chorwacją jest bardzo duże, ze względu na niezbyt dużą odległość od Polski oraz bezpieczeństwo - mówi w rozmowie z WP Izabela Szumska. - Takie atrakcje jak Dubrownik, Split czy Trogir w standardowym sezonie są oblężone przez turystów, a w tym roku witają dużo większym komfortem zwiedzania. Nie ma kolejek, pośpiechu i niepotrzebnego stresu. Dokładnie to samo dotyczy plaż.
Chorwacja - w Makarskiej głównie Polacy
Turystów jest mniej niż zazwyczaj, ale Polaków na miejscu nie brakuje. Zarówno Ewa jak i Halszka potwierdzają, że podczas ich pobytu w Chorwacji, polskie tablice rejestracyjne rzucały się w oczy już z daleka. Nic dziwnego, w końcu wakacyjny wypad autem do nad Adriatyk to coroczna tradycja wielu naszych rodaków.
- Zaskoczyło mnie to, że w Makarskiej 90 proc. przyjezdnych stanowili Polacy. W innych miastach było niemal pusto, ale akurat to miejsce pękało w szwach. Mnóstwo Polaków przyjechało na wakacje autami całymi rodzinami. Polskie "blachy" można było zauważyć na każdym kroku, a idąc na plażę słychać było głównie rozmowy po polsku - opowiada pani Halszka.
Chorwacja - restrykcje sanitarne
Choć przyjezdni mają obowiązek stosować się do zaleceń sanitarnych, to na szczęście nie ma ich zbyt wiele. Maseczki ochronne należy nosić w sklepach, urzędach, czy komunikacji miejskiej. W restauracjach obowiązek zasłaniania ust i nosa spada natomiast na personel.
- Właściwie jedyny wymóg sanitarny, z jakim mieliśmy się pogodzić, to maseczki w środkach transportu zbiorowego i w sklepach. Chorwaci grzecznie stosują się do tego przepisu i rzeczywiście zakładają maski wszędzie tam, gdzie jest to wymagane – nie tak, jak ma to miejsce w Polsce. Może dlatego mają tak niski wskaźnik zachorowalności - dodaje pani Halszka.
Chorwacja - zróżnicowane ceny
Akurat kwestia cen ściśle związana jest z formą wypoczynku oraz rodzajem aktywności, jakie podejmujemy na miejscu. Jeśli decydujemy się na podróż kamperem, to wiadomo, że sporo zaoszczędzimy na noclegu. Cena za dobę na kempingu o standardzie 2-3 gwiazdek w Chorwacji waha się w granicach 21-31 euro (ok. 92-137 zł). Jeśli dodatkowo decydujemy się na przyrządzanie posiłków we własnym zakresie, to w kieszeni zostanie nam dodatkowo parę groszy.
Z większymi kosztami musimy się liczyć, jeśli decydujemy się na wycieczkę do miasta, uwzględniającą noclegi w hotelach. Do tego dochodzi koszt posiłków, jedzonych zazwyczaj na mieście i ewentualnie dodatkowe atrakcje (wypożyczenie skutera, skywalk, wejście do parku czy muzeum).
- Ceny w Dubrowniku są katastrofalne. Chyba nigdy nie byłam w tak drogim mieście. Myślę, że pandemia miała na to (choć częściowy) wpływ. Za obiad dla jednej osoby w restauracji trzeba było zapłacić co najmniej 150 kun (ok. 88 zł), podczas gdy w innych miastach Chorwacji ceny plasowały się w przedziale 70-90 kun (ok. 40 -53 zł). Bilet na jeden przejazd autobusem miejskim w Dubrowniku kosztował 12 kun, czyli ok. 7 zł - komentuje Halszka Gronek.
Ale czym są wysokie ceny za jedzenie przy bezcennych widokach i pewnej pogodzie? - Każdy, kto raz pojedzie do Chorwacji, jest w stanie się w niej zakochać bez reszty. Krajobrazy, hotele i zabytki to jedno, ale można tam także doskonale zjeść i odpocząć. W tym roku bez tłumów - dodaje Izabela Szumska.