Wakacyjna wyspa nie odpuszcza. Chce się pozbyć części turystów
Majorka, jedna z najpopularniejszych wysp w Europie, szykuje kolejną zmianę przepisów, która odbije się na turystyce. Władze walczą od lat ze złą opinią związaną z licznymi imprezowiczami, którzy chętnie przyjeżdżają do tego zakątka. W tym roku, po dwóch latach pandemii, problemem okazała się także zbyt duża liczba przyjezdnych, więc zapowiedziano wprowadzenie limitów.
Władze Majorki mają dość tłumów przelewających się przez ulice kurortów, kolejek do restauracji i zatłoczonych plaż. To lato było na wyspie wyjątkowe - zniesienie koronawirusowych obostrzeń sprawiło, że zakątek Balearów pękał w szwach. Wraz z tłumami pojawiły się zarzuty i skargi, że Majorka to mekka masowej turystyki, a z tą łatką władze chcą walczyć.
Limity turystów na Majorce
Zapowiedziano więc wprowadzenie nowych wyśrubowanych limitów. Władze chcą postawić na jakość, a nie ilość. Politycy zamierzają ustanowić limit liczby dostępnych łóżek dla turystów. Przewodnicząca Rady Wyspy, Catalina Cladera, powiedziała: "Chcemy turystyki o większej wartości i mniejszej skali. Nie będę ukrywać, że tego lata mieliśmy do czynienia z przeludnieniem w niektórych miejscach".
Cladera zapowiedziała, że liczba inspektorów kontrolujących przestrzeganie przepisów zostanie zwiększona z 15 do 20. W ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy przeprowadzono prawie 1900 kontroli nielegalnej oferty noclegów turystycznych.
Nowe przepisy wiążą się także z wyeliminowaniem awanturniczych zachowań, co na wyspie jest problemem od lat.
Problem z pijackimi imprezami
Suto zakrapiane imprezy, pijani turyści na ulicach i skandaliczne zachowania w miejscach publicznych to w ostatnich latach codzienność kurortów takich jak Magaluf. Wyspa jednak na poważnie wzięła się za walkę z tym wizerunkiem. W tym roku wytoczyła mocne działa przeciwko imprezowiczom.
Już w 2020 roku Ibiza i Majorka wprowadziły konkretne ograniczenia, które obejmują m.in. limit sześciu drinków w ofercie all inclusive wybranych hoteli w rejonie Playa de Palma, Magaluf i Sant Antonio. Jednocześnie - w od godz. 21.30 do 8.00 - zakazano sprzedaży alkoholu w sklepach
Najsurowsze kary finansowe grożą natomiast podmiotom, oferującym tzw. wyskokowe rejsy. Za reklamę zakrapianej imprezy na jachcie grozi kara finansowa w wysokości nawet 60 tys. euro (280 tys. zł.).
Dodatkowo na Majorce za wyjście na ulicę w stroju bikini grozi kara 500 euro (2,3 tys. zł). Za "balconing" - czyli skakanie z balkonu hotelowego do basenu - czeka mandat w wysokości nawet 1,5 tys. euro (7 tys. zł)
W tym roku hiszpańskiej wyspy zdecydowały się na kolejny krok. Tym razem pod lupę wzięto nielegalne imprezy. Od tego sezonu za udział w takich są nakładane na turystów grzywny w wysokości od 300 do 30 tys. euro (1,4 tys. do 140 tys. zł).