Wakacyjny raj w Europie. Polacy wciąż go nie doceniają
Świetne miejsce na połączenie aktywnego wypoczynku z relaksem nad wodą, pełne atrakcji dla dzieci, które będą wspominać latami. To wcale nie Grecja czy Chorwacja, ale - położona bliżej Polski - Austria. Wyjazd w Alpy to mój sprawdzony przepis na idealne rodzinne wakacje. A jedno z naszych ulubionych miejsc to dolina Stubai.
07.10.2023 | aktual.: 08.04.2024 11:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na letni wypoczynek Polacy najczęściej wybierają miejsca położone nad morzem. W końcu ochłoda w wodzie to najlepszy sposób na upały. Wśród ulubionych kierunków królują Chorwacja, Grecja czy Turcja.
Austria - kierunek niedoceniany latem
Tymczasem bliżej od Polski znajdziemy wakacyjny raj, który w pierwszej chwili kojarzy się głównie z nartami. Austria to bez wątpienia świetne miejsce zimą, gdy możemy tam szusować na kilometrach wspaniale przygotowanych tras, ale ja jeszcze bardziej lubię ją latem.
Tutejsze górskie szlaki zachwycają widokami i prowadzą na takich wysokościach, że spokojnie można na nich odetchnąć od panujących w dolinach wysokich temperatur. Gdy z kolei z nich zejdziemy, wcale nie musimy tęsknić za kąpielą w morzu. Znajdziemy tu bowiem masę wodnych atrakcji - od jezior, które udostępnione są do kąpieli, przez najróżniejsze baseny na świeżym powietrzu, po całe aquaparki ze zjeżdżalniami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć do lata zostało jeszcze wiele miesięcy, warto zarezerwować urlop wcześniej. Do wyboru mamy wtedy najwięcej opcji noclegowych. Austria jest dużo tańsza od swojej drogiej sąsiadki Szwajcarii. Jeśli noclegu poszukamy z odpowiednim wyprzedzeniem, możemy znaleźć rodzinny apartament na tydzień za niewiele ponad 2 tys. zł.
Dolina Stubai - rodzinny raj w Tyrolu
Podczas tegorocznego urlopu w Tyrolu sporo czasu spędziliśmy w dolinie Stubai, miejscu dobrze znanym narciarzom ze względu na lodowiec, który się tam znajduje. Na nartach można tam będzie szusować już od października.
Wakacyjną wizytę w Stubaiu rozpoczęliśmy od miejscowości Mieders, położonej 11 km na południe od Innsbrucka. Wsiedliśmy tam do kolejki linowej, którą można się dostać na teren turystyczny położony pod liczącym 2718 m szczytem Serles. Górna stacja znajduje się na górze Koppeneck, na wysokości 1600 m n.p.m.
Mój wzrok od razu przykuł zbiornik wodny z turkusową wodą, w którym odbijają się skaliste szczyty, z kolei dzieci przyspieszyły kroku na widok wodnego placu zabaw. Można tu do woli przelewać, tworzyć wodne ciągi i blokady - słowem istny dziecięcy raj. Na małym jeziorku znajduje się także tor przeszkód, które maluchy pokonały kilka razy. Można też z jednego na drugi brzeg przedostać się tratwą, ciągnąc za umocowaną do niej linę. Dzieci z radością spędziłyby tam pół dnia, na szczęście na Koppeneck jest jeszcze inna kusząca atrakcja.
Do doliny nie zjechaliśmy kolejką ani nie zeszliśmy szlakiem. Na turystów czeka tam bowiem letni tor saneczkowy o długości 2,8 km, prowadzący z górnej stacji kolejki i pokonujący różnicę 640 m wysokości. Dzieci piszczały z zachwytu, mi też uśmiech nie schodził z twarzy, choć nie jestem fanką takich atrakcji.
Szlak z krążkami - ukochana atrakcja moich dzieci
Nasz kolejny punkt to Schlick 2000 - ośrodek w miejscowości Fulpmes, dokąd wróciliśmy po dwóch latach. W 2021 r. wjechaliśmy na pośrednią stację Kreuzjochbahn na wysokości 1363 m n.p.m., skąd podeszliśmy do zbiornika wodnego Panoramasee, gdzie rozpoczyna się Scheibenweg, czyli szlak z krążkami. Wzdłuż całej trasy znajdują się drewniane rynny, którymi można puszczać wspomniane krążki. Dwa lata temu dzieci świetnie się tam bawiły, więc koniecznie chciały i w tym roku na ten szlak wrócić.
Tym razem jednak wjechaliśmy do górnej stacji Kreuzjochbahn na wysokości 2113 m n.p.m. Stamtąd do Panoramasee prowadzi niezwykle malowniczy szlak Naturlehrweg. Na trasie znajdują się stacje z zadaniami, na których można się dowiedzieć ciekawych rzeczy na temat przyrody.
Przez cały czas towarzyszyły nam obłędne widoki, aż wreszcie dźwięk dzwonków oznajmił nam, że zbliżamy się do schroniska Schlickeralm.
Po chwili zobaczyliśmy wypasające się krowy i mogliśmy zatrzymać się na tyrolski przysmak, czyli Kaiserchmarrn (słodki, puszysty omlet porwany na kawałki i podawany z cukrem pudrem oraz musem z jabłek i/lub marmoladą).
Ze Schlickeralm wystarczy 20 minut spaceru, żeby dojść do Panoramasee i szlaku z krążkami. Choć dzieci są dwa lata starsze, pokonanie tej wyjątkowej trasy sprawiło im tyle samo radości. Wciąż jest to ich ulubiony szlak w górach.
Podobnie jak dwa lata temu, i w tym roku po powrocie do dolnej stacji kolejki, udaliśmy się do pobliskiego aquaparku Stubay. Ma on zarówno część na powietrzu, jak i pod dachem. Pogoda była piękna, więc tym razem korzystaliśmy głównie z części zewnętrznej.
Wodospad Grawa
Będąc w dolinie Stubai koniecznie trzeba także zobaczyć wodospad Grawa, który jest najszerszy w Alpach Wschodnich.
Samochód zostawiliśmy na parkingu przy schronisku Grawa Alm (1530 m n.p.m.), skąd wodospad widać jak na dłoni. Minęliśmy budynek schroniska i przeszliśmy mostkiem nad potokiem Ruetz.
Krótki odcinek między drzewami doprowadził nas nad wodospad, przy którym zbudowano sporą platformę widokową z drewnianymi leżakami. Na twarzach czuliśmy wodną mgiełkę, która ma podobno lecznicze właściwości, a potęga natury zrobiła na nas ogromne wrażenie.
Można tam ruszyć na szlak WildeWasserWeg, ale w tym roku zabrakło nam na to czasu. Nie szkodzi, mamy dzięki temu kolejny powód, żeby wrócić do Tyrolu.