Walka z ogniem w turystycznym raju. "Strasznie to wygląda. Wszędzie popiół"
Już drugą dobę trwa walka z pożarami na Teneryfie, największej z Wysp Kanaryjskich. Ogień trawi północno-wschodnią część jej terenu, jednak szczęśliwie, są to tereny słabo zaludnione. O bezpieczeństwo obawiają się jednak mieszkańcy pozostałej części wyspy oraz turyści, ponieważ silny wiatr powoduje szybkie rozprzestrzenianie się żywiołu.
Sytuacja na Teneryfie jest niestabilna i trudno przewidzieć, czy zakończy się na ewakuacji 150 osób z sześciu wiosek położonych w górach. Akcję gaśniczą utrudnia silny wiatr oraz górzysty, trudno dostępny teren objęty pożarami. Piszemy o tym na bieżąco.
Skontaktowaliśmy się z Polakami, którzy mieszkają na Teneryfie. Jak się dowiedzieliśmy na teren, gdzie strażacy walczą z ogniem, zostały wysłane z Madrytu specjalne samoloty gaśnicze do rzucania wody z powietrza, co w przypadku tego typu akcji w trudno dostępnym terenie jest najbardziej skuteczną formą gaszenia.
Na południu spokojnie
- Na południu wyspy, gdzie mieszkam jest spokojnie - relacjonuje dla WP Turystyka Polka, która zamieszkała na wyspie. W mediach społecznościowych posługuje się nickiem Teneryfiara. - Ale docierają do nas informacje, że pożar, który obejmuje północną część wyspy bardzo trudno ugasić.
"Jeszcze wczoraj wieczorem, siedzieliśmy jak zaczarowani nad brzegiem oceanu, wpatrując się w spektakl, który przygotowała nam natura. Dzisiejszy poranek przypomniał nam bezlitośnie, że żywioły... Teneryfa płonie i nie wygląda to dobrze. Wygląda to koszmarnie i przerażająco" - komentuje z kolei na swoim profilu na Facebooku Piotr Walski.
Podobne odczucia ma Natalia, która z kolei znajduje się znacznie bliżej zagrożonych terenów. "Strasznie to wygląda. Wszędzie popiół" - pisze na swoim profilu na Inastagramie.
- Mieszkam w El Poris, niedaleko Candelarii i Arafo, gdzie szaleje ogień - komentuje dla WP Turystyka sytuację. - Objętych ogniem jest już około 1800 ha, trudny teren nie ułatwia gaszenia pożaru. W nocy doleciały do nas samoloty, które zrzucają wodę. Pracuje w terenie już ponad 150 strażaków. Ale martwimy się, bo od niedzieli mają znowu wzrastać temperatury...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pożary zniszczyły ich wakacje. Mogą liczyć na rekompensatę
Nawet w rejonach, które nie są bezpośrednio zagrożone pożarem, mieszkańcy obserwują ogromne chmury dymu unoszące się w powietrzu. Na plaże silny wiatr przynosi pozostałości pożarów.
W czwartek 17 sierpnia około południa ogień niebezpiecznie zbliżył się już do miast. Mieszkańcy Puerto de la Cruz z niepokojem relacjonują w mediach społecznościowych, jak chmura dymu zbliża się w stronę ich domów. La Orotaya także znalazła się w rejonie bezpośredniego zagrożenia. Kłęby dymu widać już z hoteli zlokalizowanych przy plażach.
Turyści nie wiedzą, czy odwoływać wyjazdy
Na forach zaniepokojeni turyści dopytują miejscowych, jak rozwija się zagrożenie. Coraz więcej osób zgłasza się do biur podróży z pytaniem, czy ich wyjazdy będą odwoływane.
Oficjalnie władze wyspy uspokajają i zapewniają, że nie ma powodów do niepokoju. Lotniska na Teneryfie działają normalnie.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych obserwuje sytuację na Teneryfie, jednak na razie nie wystosowało żadnego komunikatu przestrzegającego przed wylotami. Dlatego biura podróży z Polski nadal wysyłają turystów na Teneryfę. MSZ ograniczyło się do ogólnej informacji o tym, że w sezonie letnim w całym rejonie Morza Śródziemnego utrzymuje się wysokie zagrożenie pożarowe.
"Planując wyjazd, licz się z koniecznością nagłej zmiany planów. Jeśli boisz się o swoje zdrowie lub bezpieczeństwo, rozważ rezygnację z wycieczki lub wybierz inny kierunek wyjazdu" - czytamy na stronie MSZ.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy biura podróży Itaka i Nekera. Obydwa są w stałym kontakcie z rezydentami i kontrahentami.
- Monitorujemy sytuację na Teneryfie i z naszych informacji wynika, że aktualnie nie ma zagrożenia dla turystów - mówi w rozmowie z WP Turystyka Maciej Nykiel, prezes Biura Podróży Nekera. - Budowa wyspy jest na tyle specyficzna, że jej centrum stanowi ogromy masyw wulkanu Teide, który niejako dzieli ją na dwie części. Pożar trwa w górach. Natomiast turyści przebywają przede wszystkim na obszarach Teneryfy zlokalizowanych w pobliżu plaż. W każdej z tych części jest lotnisko i drogi dojazdowe, które zapewniają, że ewentualne trasy ewakuacyjne pozostają dostępne.
Prezes Nekery wyjaśnia także, dlaczego postępowanie w tym przypadku jest zupełnie odmienne od sytuacji, jaka miała miejsce na greckiej wyspie kilka tygodni temu.
- W tym przypadku jesteśmy dalecy od podejmowania drastycznych decyzji o ewakuowaniu turystów, do czego byliśmy zmuszeni podczas pożarów na Rodos - komentuje Nykiel. - Tam zagrożenie miało zupełnie inny charakter. Ale oczywiście monitorujemy sytuację, obserwujemy komunikaty, no i mamy na Teneryfie swoich rezydentów, którzy również dostarczają nam bieżące informacje. Bezpieczeństwo naszych klientów jest dla nas, jak i dla innych biur podróży, z którymi jesteśmy w kontakcie, najważniejsze.
W podobnym tonie wypowiada się przedstawicielka biura Itaka.
Pożar, który wybuchł w gminach Arafo i Candelaria, dociera do gmin Santa Ursula i La Victoria, gdzie nie przebywają nasi turyści - komentuje Ewa Maruszak, zajmująca się relacjami z mediami w Biurze Podróży Itaka. - Gminy te znajdują się w dużej odległości od lotniska Tenerife Sur, gdzie ruch lotniczy obywa się normalnie. Jesteśmy w stałym kontakcie z kontrahentem i z naszymi rezydentami.
Katarzyna Wośko, dziennikarka Wirtualnej Polski