PlażeWieloryby w Bałtyku? Oczywiście!

Wieloryby w Bałtyku? Oczywiście!

Wieloryby, delfiny, mieczniki… W wodach Bałtyku, tuż przy plażach, pływają różne egzotyczne stworzenia. Wnikliwi obserwatorzy mogą dostrzec je w wodzie - czasami z bardzo bliska. Bo choć w naszym morzu nie znajdują odpowiednich warunków do życia, często się w nim pojawiają i pozostają na dłużej. Bywa też, że fala ciała egzotycznych zwierząt wyrzuca prosto na plażę.

Wieloryby w Bałtyku? Oczywiście!
Źródło zdjęć: © wikipedia.org by Marcus Wernicke, licencja CC BY-SA 4.0

21.08.2016 | aktual.: 20.11.2016 15:08

Wieloryby, delfiny, mieczniki... W wodach Bałtyku, tuż przy plażach, pływają różne egzotyczne stworzenia. Wnikliwi obserwatorzy mogą dostrzec je w wodzie - czasami z bardzo bliska. Bo choć w naszym morzu nie znajdują odpowiednich warunków do życia, często się w nim pojawiają i pozostają na dłużej. Bywa też, że ciała egzotycznych zwierząt można znaleźć wyrzucone przez falę na plaży.

Kilka dni temu morze wyrzuciło martwego, ogromnego miecznika, zwanego też często "rybą-miecz" ze względu na charakterystyczny kształt szczęki. Ciało drapieżnika znaleziono w Dźwirzynie. Ten 2,5-metrowy egzemplarz to wielka rzadkość w Bałtyku - zwykle spotykany jest w morzach i oceanach strefy umiarkowanej i tropikalnej. Miecznik należy do najszybszych ryb, może osiągać prędkość nawet 100 km/h. Co robił więc w Bałtyku?

Tego na razie nie wiemy. Na to pytanie odpowiedzą specjaliści ze Stacji Morskiej w Helu, gdzie trafił okaz, który waży ok. 100 kg. Może się okazać, że tak jak w przypadku samogłowa, którego w minionym roku znaleziono w Zatoce Meklemburskiej, ryba znalazła się tu przypadkiem. Naukowcy wyjaśniali, iż przy szczególnych warunkach pogodowych, ryby żyjące na co dzień w morzach strefy ciepłej i umiarkowanej, płyną do Bałtyku z Morza Północnego z prądem słonej i nasyconej wody.

- Jeśli mamy na myśli miecznika, jego pojawienie się w Bałtyku to bardzo rzadkie wydarzenie. Zdarza się to raz na kilka lat, choć znamy dwa podobne przypadki - tłumaczy Wirtualnej Polsce dr Iwona Pawliczka, p.o. Kierownik Stacji Morskiej w Helu.

Oko w oko z wielorybem

Naukowcy tłumaczą nie tylko pojawianie się ryb w Bałtyku. Często to też egzotyczne, jak na wody naszego morza, ssaki. W 2013 roku w Unieściu znaleziono martwego wala butlonosego o długości ponad 7 metrów. Występuje on głównie w strefie arktycznej i umiarkowanej oceanów Atlantyckiego i Spokojnego. W Bałtyku gatunek ten nie znajduje odpowiednich warunków do życia, a jednak się pojawił. W ubiegłym roku rybacy z Kuźnicy, łowiący w Zatoce Puckiej, odkryli pływającego wieloryba. Zwierzę miało ponad 12 metrów długości.

W lipcu 2016 roku pracownicy Stacji Morskiej w Helu ratowali przez 40 minut 10-metrowego humbaka, który zaplątał się w sieci rybackie. Najprawdopodobniej ten sam wieloryb wcześniej "odwiedził" basen portowy w Gdyni. Martwego wieloryba znaleziono również w 2015 roku w Stegnie. Truchło było widoczne z plaży. By przenieść olbrzymiego walenia do Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego w Helu wykorzystano 40-metrowy dźwig. Po kilku próbach udało się wyciągnąć wieloryba z Bałtyku.

- Zdecydowanie częściej niż ryby, w naszych wodach pojawiają się wieloryby, absolutnie egzotyczne zwierzęta dla Bałtyku - opowiada dr Iwona Pawliczka. - Ze względu na ich wielkość, dosyć łatwo je zaobserwować. Od dziesięciu lat praktycznie każdego roku mamy kilka sygnałów dotyczących ich pojawiania się w wodach, w okolicy naszego kraju albo u naszych sąsiadów. Nie wiemy tylko, czy są to częstsze wizyty wielorybów w Bałtyku, czy po prostu częściej niż kiedyś są zauważane, a ich liczba jest niezmienna - zastanawia się.

Pojawianie się wielorybów w okolicy pełnych plaż zaskakuje naukowców i jest nie lada atrakcją dla turystów. Jak się okazuje, wielu z nich widziało już wieloryba. - Mamy wiele sygnałów obserwacji wielorybów z plaży. Turyści widzą je szczególnie, gdy wypuszcza charakterystyczną fontannę wody. Taki widok przykuwa uwagę - mówi dr Pawliczka. - Niestety, trudno powiedzieć w okolicy jakiej miejscowości można zaobserwować wieloryba. Może pojawić się dosłownie wszędzie. Jeśli ktoś płynąc łodzią spotka wieloryba, na pewno intencjonalnie zwierzę nie zrobi człowiekowi krzywdy. Podczas takiego spotkania stroną zagrożoną jest wieloryb - zapewnia.

Bałtyckie "delfiny"

Są też gatunki, które odnajdują się w naszych wodach i nie nazywa się ich egzotycznymi. Przykładem małego walenia, który stale występuje w Bałtyku, jest morświn. To gatunek często przez wielu Polaków mylony z delfinem. Nie jest nim, choć to jego bliski krewny. Niestety, zwierzęta te są dziś krytycznie zagrożone wyginięciem. Populacja morświnów spadła w ciągu ostatnich dziesięcioleci z kilku tysięcy do dosłownie garstki. Ich stopniowa zagłada rozpoczęła się po II wojnie światowej. Powodów było kilka, choćby srogie zimy, podczas których Bałtyk niemal całkowicie zamarzał, a zwierzęta dusiły się pod lodem. Liczba morświnów zmniejszała się też przez coraz bardziej zanieczyszczone wody i gwałtownie rozwijające się rybołówstwo. Problemem są sieci, które morświnom trudno dostrzec, a właściwie wyczuć zmysłem echolokacyjnym. Szacuje się, że w Bałtyku żyje dziś zaledwie 100 morświnów! Wciąż nie wiadomo, czy populacja w ogóle przetrwa. Zwierzęta te można spotkać u polskich wybrzeży od stycznia do maja.

- Teoretycznie można je zaobserwować, choć jest to bardzo trudne. Przede wszystkim są niewielkich rozmiarów i wynurzają się nad wodę dosłownie na sekundy. Są też płochliwe, uciekają przed ludźmi i pływają zwykle pojedynczo. Poza tym, aby go dojrzeć, woda musi być zupełnie spokojna, bez fal. Coraz częściej słyszy się, że łatwiej jest dostrzec na Bałtyku wieloryba niż naszego rodzimego morświna - tłumaczy dr Iwona Pawliczka.

Jest jeszcze jeden gatunek, o którym warto wspomnieć. Foka szara, która dawniej licznie występowała na polskich plażach, obecnie rzadko je odwiedza. Nie rodzi się na naszych plażach, jak miało to miejsce jeszcze w ubiegłym wieku. Obecnie w Bałtyku żyje ok. 22,5 tys. tych zwierząt, to zaledwie 20 proc. naturalnego stanu sprzed 100 lat. Foki żyjące w naszych wodach wciąż są zagrożone. Giną przypadkowo, zaplątane w sieci wystawione do połowu ryb, a zanieczyszczenie wód sprawia, że samice chorują i nie zachodzą w ciążę. Do zmniejszania się ich populacji, przyczynia się też intensywny rozwój turystyki i związana z tym ekspansja działalności człowieka na obszarach nadmorskich.

Marta Legieć/udm

_ * Pracownicy Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu proszą, by powiadamiać ich o zaobserwowaniu fok i morświnów na plaży lub na morzu pod czynne całą dobę telefony ratunkowe 601-88-99-40 lub 58 / 675-08-36 bądź mailem: hel@ug.edu.pl _

Źródło artykułu:WP Turystyka
bałtykwielorybyplaże
Komentarze (36)