LudzieWłóczęga po Indochinach. Świadoma, etyczna, z szacunkiem dla mieszkańców

Włóczęga po Indochinach. Świadoma, etyczna, z szacunkiem dla mieszkańców

Nie można traktować tych wiosek jak ludzkiego zoo: wjeżdżasz na motorze, parkujesz, obchodzisz dookoła, strzelasz foty. O swoim sposobie na podróżowanie po Indochinach opowiada "wagabunda" Piotr Wnuk.

Piotr Wnuk
Piotr Wnuk
Źródło zdjęć: © Piotr Wnuk, Eskapada Travel
Joanna Klimowicz

11.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 20:11

Joanna Klimowicz: Ile razy byłeś w Indochinach i ile czasu tam spędziłeś?

Piotr Wnuk: Byłem trzykrotnie. Pierwszą podróż, czteromiesięczną, odbyłem w 2016 roku - to był rekonesans do Wietnamu, Kambodży i Laosu. Założyłem sobie, że wybiorę wtedy kraje, do których w przyszłości będę chciał wracać. Spotkałem też w Laosie Rosjanina, który namówił mnie, by jechać jeszcze do Birmy. Potem w 2019 roku spędziłem prawie trzy miesiące w Kambodży i w Laosie, i wreszcie w 2020 - byłem w Laosie. W międzyczasie zahaczam o Tajlandię, np. ląduję w Bangkoku i przemieszczam się pociągiem do granicy. Łącznie więc uzbierałoby się 7-8 miesięcy w Indochinach, ale na pewno będę chciał jeszcze tam wrócić. Raczej do Laosu.

Dlaczego to tak wyjątkowy kawałek świata? Zwłaszcza Laos?

Cała Azja jest wyjątkowa, wszystko jest tam różne od tego, co znamy w Europie: architektura, religia - buddyzm i wierzenia animistyczne, kuchnia i natura. Laos najbardziej przypadł mi do gustu, bo jeszcze nie jest aż tak komercyjny jak np. Wietnam. Chociaż gdy jeździ się do niego cyklicznie, dostrzega się postępujące, drastyczne wręcz zmiany cywilizacyjne.

Laos
Laos© Eskapada Travel | Piotr Wnuk

Blisko przy granicy z Kambodżą jest archipelag czterech tysięcy wysp na Mekongu. Kilka z nich jest zamieszkanych, w tym największe: Don Det i Don Khone, połączone starofrancuskim mostem. Można wynająć lokalnego przewodnika z łódką i popływać pomiędzy nimi, pooglądać wodospady umiejscowione na rzece. Można też przemieszczać się na inne wyspy drewnianymi tratwami. Podróżując na północ w górę rzeki, maszerując pomiędzy wioskami, przez dżunglę, trzeba być ostrożnym, uważać na jadowite węże. Kawałeczek dalej rozpościera się płaskowyż Bolaven z plantacjami kawowymi, z których słynie, z niezwykłej urody wodospadami i sporą ilością grup etnicznych takich jak Katu.

Stolica kraju Wientian mocno się rozbudowuje, a miasto Luang Prabank jest już komercyjne, ale i tak niezwykłe ze względu na starofrancuską zabudowę i buddyjskie świątynie. Jest tam miejsce zwane Big Brother Mouse, które prowadzi pewien Francuz, a przychodzą tam dzieciaki i młodzież laotańska, ale też obcokrajowcy, by rozmawiać po angielsku. W ten sposób dzieciaki kształcą się, a my możemy się dowiedzieć czegoś o ich kulturze. Ciekawie jest też na północy kraju, np. w Muang Sing przy granicy z Chinami.

Laos
Laos© Eskapada Travel | Piotr Wnuk

Polecasz odwiedzanie mieszkających w Laosie grup etnicznych, zatrzymanie się u nich choć na kilka dni. U których? Których zwyczaje zaskoczyły cię najbardziej?

Laos to 49 niezwykle różnorodnych grup etnicznych, a największą z nich jest Lao - około 40 proc. całej populacji. Wierzą zarówno w buddyzm Theravada, jak też w animistyczne duchy ziemi phii - przed domami mają przeznaczone dla nich małe kapliczki. Wierzą też, że każdy człowiek ma w sobie 32 tzw. kwany, odpowiedzialne za jakiś organ i jeśli coś kogoś pobolewa, to zakłada się, że dany kwan zrejterował. Przeprowadza się więc rytuał przywoływania go z powrotem. W dobrym tonie jest, by przynajmniej jeden syn w rodzinie został na co najmniej dwa lata mnichem.

W każdej z tych grup jest coś intrygującego. Gdy mieszkałem w wiosce Katu, dowiedziałem się, że kiedyś jeśli ktoś zginął w sposób nienaturalny, wskutek przemocy, np. został rozszarpany przez tygrysa, wówczas mordowano wszystkie zwierzęta w wiosce i przenoszono się na pół roku do dżungli, a dopiero potem można było znaleźć miejsce, by zbudować nową wioskę. Nawet teraz zdarza się, że gdy ktoś ulegnie np. wypadkowi na motorze, to jego najbliższa rodzina musi zamieszkać w dżungli na pół roku i dopiero po tym okresie karencji może wrócić do wioski. Bo jest przeświadczenie, że on swoim nagannym zachowaniem ściągnął na siebie nieszczęście.

Laos
Laos© Eskapada Travel | Piotr Wnuk

Opowiadasz nie tylko o rzeczach ciekawych, ale też trudnych. O wielkich silosach w Kambodży, które służą jako pułapki na ptaki, o "łamaniu duszy" czyli mówiąc wprost torturowaniu słoni w Tajlandii, by zmusić je do uległości, a wreszcie - o wszechobecnej dziecięcej i kobiecej prostytucji. Czy da się zamknąć na te zjawiska oczy? I dalej zwiedzać Indochiny z zachwytem?

Zjawisko prostytucji rzeczywiście jest o tyle straszne, że wynika z prawa popytu i podaży. Cała bogata Azja i Europa wie, że może sobie przyjechać do Kambodży i za 15-20 dolarów kupić kobietę na cały dzień. Wszyscy niestety skwapliwie z tego korzystają. Jakieś 5-7 lat temu organizacje międzynarodowe próbowały oszacować proceder dziecięcej prostytucji i ustaliły, że w tamtym okresie trudnić się tym mogło około 100 tys. dzieciaków. To wynika z ogromnej biedy zarówno w Kambodży, w Laosie, jak i Birmie.

W każdej podróży staram się patrzeć na wszystkie aspekty. Nie podchodzę do podróżowania w sposób infantylny, nie wpadam w pułapkę zachwytu: "ci ludzie tacy biedni, a tacy szczęśliwi, uśmiechnięci!". To, że ktoś jest uśmiechnięty, nie znaczy, że nie ma żadnych trosk. Oczywiście buddyzm w jakimś stopniu pozwala też na pogodzenie się - nie wiem, czy to dobre słowo - z realiami. Dla mnie było szokiem, kiedy rozmawiałem z ludźmi z grupy etnicznej Khmou i jeden z chłopaków powiedział mi: Jak masz pieniądze, to idziesz do szpitala i mogą cię leczyć, a jak nie masz, to umierasz. Tak najnormalniej to powiedział.

Laos
Laos© Eskapada Travel | Piotr Wnuk

Podziwiam to, co jest piękne, natura mnie wycisza. Ale kiedy widzę biedę, to nazywam ją po imieniu i mówię, że warto to zmieniać. Trzeba podróżować świadomie, nie patrzeć tylko na lukrowaną, pokazywaną nam stronę.

A jak podróżować etycznie? Jak nie odzierać gospodarzy z godności, ale rekompensować im to, że korzystamy z ich gościnności, że my - podróżni z było nie było bogatej Europy - wykorzystujemy ich?

Uwielbiam podróżować budżetowo, ale tylko w krajach wysokorozwiniętych, w Europie Zachodniej, Skandynawii. Łapię stopa, jak jest możliwość spania w namiocie czy śpiworze, skwapliwie z niej korzystam. Natomiast uważam, że nastawianie się na podróżowanie budżetowe w biednych krajach jest wysoce nieetyczne. Ostatnio na jakiejś grupie podróżniczej dziewczyna wrzuciła post: "7 miesięcy w Azji i tylko 5 tys. zł wydane". Sponsorem jej wyjazdu byli ci biedni ludzie, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, niezwykle gościnni. Jak masz pieniądze na miesiąc, to jedź na miesiąc. Jak jesteś w wiosce, kupuj w lokalnym sklepiku, zapłać nawet trochę więcej. Jeśli jest w wiosce guest house, zapłać za nocleg. Jeśli łapiesz stopa, zapłać, a kiedy ktoś jest zakłopotany, że dajesz mu pieniądze, to zaproś go na obiad. Zawsze staram się jeść i kupować na targowiskach - tam nie tylko jedzenie jest najlepsze, ale też wspiera się bezpośrednio lokalną społeczność - tych, którzy najbardziej potrzebują pieniędzy.

Laos
Laos© Eskapada Travel | Piotr Wnuk

Unikam jak ognia kupowania wycieczek z agencji. Kiedyś wylądowałem na komisariacie policji turystycznej w Laosie i od tamtejszego komendanta dowiedziałem się, jak wygląda podział pieniędzy z komercyjnych wycieczek. Człowiek w wiosce, u którego śpią zagraniczni turyści, dostaje zaledwie 4 proc. całej kwoty. To są grosze. Dużo lepiej iść na targowisko, nakupować od tych ludzi wszystkiego: przypraw, tytoniu czy chust. A przede wszystkim trzeba ich traktować z szacunkiem, nawiązać nić porozumienia, pytać, czy można zrobić zdjęcie i pokazać, że się je zrobiło. Nie można traktować tych wiosek jak ludzkiego zoo: wjeżdżasz na motorze, parkujesz, obchodzisz dookoła i strzelasz foty. W Laosie w ogóle ogromnym nietaktem jest robienie zdjęć starszym osobom. Trzeba szanować tych ludzi, są tacy sami jak my. Fakt, że są biedniejsi, wynika z czasów kolonialnych, z 20-letniej wojny domowej w Laosie, z wielu czynników historycznych. Cały świat odjechał, a oni zostali i nie mieli na to wpływu.

Czy twoim zdaniem szybko będzie można wrócić do Indochin? Czy też pandemia koronawirusa na zawsze zmieni beztroski sposób podróżowania tam na "wagabundę"?

Tajlandia już od jakiegoś czasu ma w nosie backpackersów, którzy nie zostawiają kasy, a ma plan, by przyjeżdżali ci, którzy mają pieniądze. Kiedy będzie można podróżować w sposób normalny - ciężko jest powiedzieć. Natomiast wiem na pewno, że do pandemii musimy się przyzwyczaić i przedsięwziąć ogólnoświatowe środki, by być przygotowanym na kolejną. WHO musi wypracować procedury, które będą pozwalały na szybkie działanie i zabezpieczenie najbardziej zagrożonych grup. U nas pół roku zostało przespane.

Laos
Laos© Eskapada Travel | Piotr Wnuk

Piotr Wnuk – podróżnik, prowadzi witrynę Eskapada Travel. Do tej pory odwiedził 40 krajów, w tym Laos, Birmę, Kambodżę, Wietnam, Tajlandię, Japonię, Iran, Liban, Maroko, Nową Zelandię, Norwegię i Bałkany. Przemierza je autostopem, lokalnym transportem, motorem, rowerem lub na piechotę.

Źródło artykułu:WP Turystyka
ludzieindochinyegzotyka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)