Włosi w strachu. Zagłosowali niemalże jednogłośnie
W 13 gminach obszaru Val di Sole we włoskim Trydencie przeprowadzono referendum na temat niedźwiedzi. Inicjatorzy twierdzą, że jest to moment, kiedy mieszkańcy mogą wyrazić swój strach i mają nadzieję, że ten sygnał dotrze do rządzących.
Głosowanie zorganizowano w niedzielę 17 października br. w górskim rejonie, gdzie bardzo często niedźwiedzie wychodzą z lasów i zbliżają się do miasteczek oraz miejscowości lub wręcz do nich wchodzą. Niekiedy dochodzi nawet do niebezpiecznych ataków na ludzi. W kwietniu zeszłego roku w lesie zginął biegacz - 16-letni Andrea Papi, zaatakowany przez zwierzę.
Wypowiadają się w sprawie niedźwiedzi
Jednym z inicjatorów referendum jest komitet, którego patronem jest Andrea Papi. To był pierwszy we Włoszech przypadek śmierci z powodu ataku niedźwiedzia od ponad stu lat.
Pytanie referendalne brzmiało w następujący sposób. "Czy uważasz, że obecność wielkich zwierząt, takich jak niedźwiedzie i wilki na terenach zagospodarowanych przez ludzi, takich, jak doliny Sole, Peio i Rabbi stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego i dla gospodarki oraz dla ochrony zwyczajów i lokalnych tradycji?".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pokazali jak wyglądał obrzęd dziadów. "Trudno to opowiedzieć, trzeba to przeżyć"
Wnioskodawcy głosowania podkreślają, że 15 tys. mieszkańców krainy, gdzie kwitnie turystyka, ma po raz pierwszy okazję wypowiedzieć się na ten tak gorąco dyskutowany temat i ocenić konsekwencje zainaugurowanego w 1999 r. projektu Life Ursus, w ramach którego tereny te zasiedlono ponownie niedźwiedziami. Ich populacja od tamtego czasu szybko wzrosła.
Lokalne media odnotowują, że z tego powodu wśród mieszkańców panuje duży strach. Przypomina się przy okazji, że konsultacje odbywają się dwa tygodnie po tym, gdy niedźwiedź zranił grzybiarza.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wyniki referendum
Mieszkańcy regionu są niemalże jednogłośni. Ponad 98 proc. z nich obecność dużych zwierząt uznało za zagrażającą bezpieczeństwo publicznemu. Jak podaje agencja ANSA, w referendum udział wzięło ponad 63 proc. osób uprawnionych.
Wynik referendum nie będzie jednak wiążący. Ma ono charakter symboliczny. - Wiemy bardzo dobrze, że to głosowanie nie przyniesie konkretnych efektów - przyznali inicjatorzy, cytowani przez agencję informacyjną Dire. Służy ono temu, by ludzie wyrazili swój niepokój i by sygnał ten dotarł do rządzących - dodali.
Źródło: ANSA/PAP