Zaczął się sezon na grzybobranie. Tam Polacy jeżdżą na zbiory

Słowacja jest coraz bardziej popularna wśród grzybiarzy z Polski. Nie potrzebują oni licencji oraz nie obowiązują ich żadne limity, mogą więc zbierać tam tyle grzybów, ile są w stanie unieść. Jednakże Słowacy ostrzegają przed niedźwiedziami, a dodatkowo zauważają, że - niestety - nie wszyscy Polacy zachowują się prawidłowo w beskidzkich lasach.

Słowacja stała się ulubionym kierunkiem grzybiarzy z Polski
Słowacja stała się ulubionym kierunkiem grzybiarzy z Polski
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | feliks szewczyk
oprac. NGU

24.08.2022 | aktual.: 24.08.2022 13:39

Słowackie lasy przyciągają polskich pasjonatów grzybobrania głównie dlatego, że nie ma tam żadnych limitów. Inaczej już u naszych zachodnich sąsiadów, wszak w większości niemieckich landów obowiązuje dzienny limit - można zebrać tylko jeden lub dwa kilogramy grzybów na osobę. Bardzo wysokimi mandatami karane jest nie tylko zebranie większej liczby grzybów, ale też sprzedawanie ich bez specjalnego pozwolenia, np. przy drodze.

Ostrzeżenia przed niedźwiedziami

Jak się okazuje grzybobranie nie jest u naszych sąsiadów tak popularne jak w Polsce. - Jeździmy do słowackiej miejscowości Nowoć. Z granicy jest niedaleko, a grzybiarzy nigdy nie ma tam tylu, co w lasach po polskiej stronie. Gdy jeździmy tam w tygodniu, to czasem przy lesie stoi tylko nasze auto. Więcej grzybiarzy jest w weekendy, ale też nigdy nie są to tłumy - opowiada w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Piotr, grzybiarz z Bielska-Białej.

W lasach jest więc zazwyczaj mało ludzi, dlatego niedźwiedzie czują się tam swobodnie. Nie ma co się temu dziwić, w końcu to ich naturalny dom. To właśnie przed tymi zwierzętami grzybiarzy ostrzegają Słowacy. Spotkanie z tym wielkim mieszkańcem lasu może się dla człowiek dramatycznie skończyć.

Skandaliczne zachowanie Polaków

Można mieć wrażenie, że wszędzie dookoła stale mówi się o zakazie śmiecenia w lasach, ale są ludzie, którzy wciąż to robią. Niestety, nasi rodacy jeżdżąc na grzybobranie zostawiają po sobie puszki po piwie, plastikowe butelki, opakowania po batonach oraz papierosach.

Na Słowacji duża część lasów to tereny prywatne, a takie zachowania szczególnie irytują właścicieli danego terenu. W przeszłości miała nawet miejsce kuriozalna sytuacja, kiedy to Słowacy specjalnie rozpuścił plotkę, dotyczącą tego, że zbieranie grzybów w ich kraju stało się zakazane. Pogłoska ta szybko została zdementowana. - Możecie zbierać tam, gdzie mogą wszyscy. Ale tu jest dużo lasów prywatnych, grzybiarze śmiecą, a naszym ludziom kończą się nerwy. Jest mi przykro, że straszą Polaków, ale z drugiej strony chcą ich jakoś powstrzymać od nalotów na ich lasy - wyjaśnił w rozmowie z "GW" Peter Horvath, leśnik i starosta Oravskiej Polhory.

Dodatkowo zdarza się, że ludzie udają się na zbieranie grzybów do parków narodowych, a to jest już zabronione i surowo karane. Optymizmem napa fakt, że w słowackich lasach z roku na rok jest coraz mniej śmiecących grzybiarzy.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Źródło artykułu:WP Turystyka
w podróżysłowacjagrzyby
Zobacz także
Komentarze (7)