Chorwacja i Serbia na celowniku Rosjan. Zaskakujący powód
Rosjanie tłumnie jeżdżą do Chorwacji i Serbii. Powodem nie są jednak wyjątkowe zabytki czy boskie widoki. Okazuje się, że w Rosji kwitnie turystyka szczepionkowa na Bałkany.
Rosjanie mają co prawda dostęp do szczepień, ale Sputnikiem V, który nie jest uznawaną przez Unię Europejską szczepionką. W praktyce nie mogą więc swobodnie podróżować po Europie nawet po odbyciu pełnego cyklu szczepień. Jak pisze "The Guardian", zainteresowanych zdobyciem Unijnego Certyfikatu Covid, który to umożliwia, jest więc wielu.
Turystyka szczepionkowa na Bałkany
"Wycieczki w celu zaszczepienia uznawanymi przez UE szczepionkami zaczęliśmy oferować na początku września i szybko okazało się, że jest na nie ogromny popyt. Ludzie desperacko szukali możliwości przyjęcia szczepionki, która pozwoliłaby im ponownie podróżować" - mówi w rozmowie z "The Guardian" Anna Filatowsk, menedżer w biurze podróży Russian Express.
Początkowo największy boom był na wyjazdy do Serbii, która nie wymaga od Rosjan wiz przy wjeździe. Oferuje ona obcokrajowcom szczepienia preparatami Pfizer i AstraZeneca. Turyści szczepionkowi przyjeżdżają na kilka tygodni i między dawkami zwiedzają ten bałkański kraj.
Chorwacja hitem turystyki szczepionkowej
Konieczność długiego (3 tygodnie) pobytu w Serbii sprawiła, że z czasem na popularności zyskała Chorwacja, która oferuje także jednodawkowe szczepienia preparatem Johnson & Johnson.
Czytaj także: Chorwacja wcale nie taka tania? "Chyba zwariowali!"
"Przyjechałem do Chorwacji zaraz po otrzymaniu trzeciej dawki Sputnika V, więc jestem teraz całkiem zaszczepiony. Myślę, że nie ma czegoś takiego, jak za duża odproność" – powiedział "The Guardian" Oleg Sencow, inżynier z Moskwy, który w Chorwacji zaszczepił się preparatem Johnson & Johnson.
Dla większości Rosjan to jedyna możliwość, żeby móc swobodnie podróżować lub pracować w Europie. Niektórzy jednak jadą na Bałkany, bo nie wierzą w skuteczność Sputnika V.
"Uznałam, że jeśli mam się zaszczepić to nie będzie to Sputnik. Jestem sceptycznie nastawiona do produktów rosyjskich" – powiedziała "The Guardian" Marina Kałusziwa, która we wrześniu zaszczepiła się w Serbii.
Źródło: The Guardian