Chwile grozy turystów w Egipcie. Kropka warta 500 euro
Polscy turyści w Hurghadzie zostali oskarżeni o uszkodzenie telewizora. Ich bagaże zostały skonfiskowane, a urlopowicze zatrzymani w hotelu - do czasu, gdy zapłacą za zniszczony odbiornik. Obsługa hotelowa zażyczyła sobie niebagatelną kwotę - 500 euro (2 tys. zł).
W internecie pojawiła się informacja o trudnej sytuacji turystów w Egipcie. Na Instagramie wydarzenie opisała jedna z szóstki przyjaciół, których dotyczy sprawa - Paulina Twardowska. Wydarzenia relacjonowała też na Facebooku mama jednej z podróżniczek - Joanna Harasymowicz.
Wyjazd grupki przyjaciół
Polscy turyści wynajęli trzy 2-osobowe pokoje w hotelu Long Beach Resort w Hurghadzie i mimo drobnych zaskoczeń – jak np. płatne transmisje mundialu mimo opcji all inclusive – cieszyli się pobytem. Aż do ostatniego dnia. Nikt nie przypuszczał, że koniec wyjazdu zmieni się w koszmar.
Turyści planowali spędzenie go na basenie, przedłużyli dobę hotelową w jednym z pokoi, bo lot do Polski mieli o godz. 22.45, a klucze odbierano w południe. Jednak, gdy oddawali pozostałe klucze – zostali poinformowani, że muszą zapłacić 500 euro (ok. 2 tys. zł) za zniszczony telewizor.
2 tys. zł za jeden piksel
– Poszliśmy zobaczyć szkody. Gdy telewizor był wyłączony, nie było widać żadnych uszkodzeń. Okazało się, że jest w pełni sprawny, a po włączeniu go naszym oczom ukazała się mała, biała kropeczka, jakby wypalony piksel – relacjonuje zdarzenie turystka. – Na recepcji straszono nas, że jak nie zapłacimy wyżej wymienionej kwoty, to nie wyjedziemy z hotelu, nie wrócimy do Polski. Bezradni zwróciliśmy się z prośbą o pomoc do rezydenta biura podróży.
Jak czytamy na profilu Pauliny Twardowskiej - turyści nie mogli liczyć na jego pomoc. Usłyszeli, że jest to sprawa pomiędzy nimi a hotelem, doradził, żeby nasi rodacy stanowczo odmówili zapłacenia tej kwoty i tłumacząc się, że ma inne sprawy, pozostawił turystów samym sobie. Mimo wszystko mieli nadzieję, że rezydent coś wskórał, że sytuacja jest opanowana i nie będą musieli płacić wygórowanej sumy za coś, czego nie zrobili. Szybko jednak nadzieja prysła. Gdy polscy turyści chcieli odebrać z przechowalni bagaże – okazało się, że jest to niemożliwe.
Zabrano bagaże, hotel więzieniem
– Powiadomiono nas, że nasze rzeczy znajdują się na recepcji. Tam dowiedzieliśmy się, że nie zostaną nam oddane dopóki nie zapłacimy 500 euro za coś, z czym nie mieliśmy nic wspólnego. Była kłótnia, płacz, nerwy – relacjonuje zdarzenie pani Paulina.
Jeszcze bardziej emocjonalnie historię opisuje mama Joanna Harasymowicz.
– Moje wczorajsze popołudnie zamieniło się w horror. O 14 z minutami dostaję wiadomość od 18-letniej córki, która jest z grupą znajomych w Egipcie: "Odbierz telefon. To bardzo pilne!". Zamarłam. Serce stanęło i czekam. Dzwoni: "Mamo! Oni chcą od nas 500 euro za jakąś kropkę na ekranie telewizora, która była od początku. Powiedzieli, że wezwą policję, jeśli nie zapłacimy! Co robić?”. Powiedziałam: "Nic nie płać – prześlij mi zdjęcie tego zniszczenia". Po chwili dostałam zdjęcie. Gdy je zobaczyłam już wiedziałam o co chodzi. Grupka „bananowych”, dobrze ubranych dzieciaków (6 osób) – idealni by zapłacić za nowy telewizor do hotelu. Młodzi, głupi, naiwni – da się ich wkręcić we wszystko! – czytamy na profilu pani Joanny, która dodaje, że w pomoc szóstce zagubionych turystów włączyła się pani Adrianna z TUI, która dzwoniła do rezydenta i podobno on interweniował w hotelu, aby pozytywnie załatwić tę sprawę.
– Pani Adrianna oddzwaniała do mnie, bo byłam naprawdę w nerwach – informowała co się dzieje. Stwierdziła po rozmowie z rezydentem, że mogą sobie wzywać policję, bo nie ma żadnych dowodów na to, że to moja córka (bo to akurat jej pokój) zrobiła. Gdyby coś było rzeczywiście zniszczone – zrozumiałabym – relacjonuje mama.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Autobus odjeżdża, przyjaciele w potrzasku
Panika i rozpacz sięgnęły apogeum, gdy autobus pełen wczasowiczów po oczekiwaniu 30 minut na grupkę 6 przyjaciół – odjechał. A oni zostali. Nie wiedząc, co robić.
– Byliśmy wręcz więźniami hotelu, do głowy przychodziły nam różne pomysły. Byliśmy w stanie zostawić wszystkie nasze rzeczy, żeby tylko zdążyć na samolot – opisuje sytuację bohaterka zdarzenia.
W pewnym momencie turyści uświadomili sobie, że skoro rzekome zniszczenie mienia dotyczyło jednego pokoju – to dlaczego obsługa hotelowa przetrzymuje bagaże całej grupy? Turyści poprosili więc o zwrot czterech bagaży, ale niestety im odmówiono. Ponowna próba skontaktowania się z rezydentem – również skończyła się fiaskiem. Nie było go w hotelu. Próby wezwania policji również skończyły się marnie.
– Ostatecznie byliśmy zmuszeni do zapłaty 2 tys. zł za nic. Ale to nie koniec nadplanowych wydatków, musieliśmy zamówić 2 taksówki, aby szybko dotrzeć na lotnisko i zdążyć na samolot (kolejne 35 euro) – pisze rozżalona turystka.
Bilans wakacji w Egipcie sześciorga turystów to zszargane nerwy, dodatkowy wydatek w kwocie ponad 2 tys. zł i ogromne rozczarowanie, że za granicą turysta może liczyć tylko na siebie.
– Zawsze kochałam Egipt. Teraz nie wiem. Wiem, że to jeden incydent. Moje obawy. Czy jak było tak ostro i zabrali im bagaże to np. nie podłożyli narkotyków? Dlatego bagaże były mocno sprawdzone przed wejściem na teren lotniska. Wszystko pod presją czasu. Sami zdecydujcie, czy chcecie kiedykolwiek jechać do tego hotelu. Ja tej sprawy tak nie zostawię – pisze w emocjonalnym wpisie pani Joanna.
Fala hejtu już się wylewa
– Złożyliśmy reklamację do biura podróży TUI, które nie dopełniło warunków zawartych w umowie. Nie zapewniono nam odpowiedniej opieki rezydenta, na którego pomoc nie mogliśmy liczyć – mówi dla WP Maciej Szmurło, dodając jednocześnie, że turystów już zalała fala hejtu. Internauci dziwią się, dlaczego np. nie wezwano policji?
– Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Wezwani policjanci nie mówili po angielsku. Doszło do kuriozalnej sytuacji, gdy egipski mundurowy wzywał drugiego mundurowego, umiejącego porozumieć się po angielsku. Najszybciej mógł być za ok. 3 godziny, a my przecież walczyliśmy z czasem. Chcieliśmy zdążyć na samolot – zdradza kulisy wydarzenia pan Maciej.
Kontaktowaliśmy się w tej sprawie z biurem turystycznym TUI, ale nie otrzymaliśmy komentarza w tej sprawie.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych komentuje
Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Biuro Rzecznika Prasowego MSZ napisało, że placówka RP w Kairze nie otrzymała zgłoszenia o przedstawionym zdarzeniu z udziałem obywateli polskich.
– Jednocześnie informujemy, że konsul RP udziela pomocy w granicach określonych ustawą z dnia 25 czerwca 2015 r. – Prawo konsularne (Dz.U. z 2017 r. poz. 1545, z późn. zm.) oraz z poszanowaniem przepisów kraju urzędowania. Każdy obywatel polski przebywający za granicą, który znalazł się w nagłej sytuacji losowej (utrata dokumentów, kradzież, wypadek, nagłe zachorowanie, zgon członka rodziny itp.) może zwrócić się do konsula z prośbą o pomoc. Należy jednak mieć na uwadze, że jego uprawnienia są ograniczone a swoje funkcje może wykonywać jedynie w ramach określonych umowami międzynarodowymi oraz prawem i zwyczajami państwa urzędowania – czytamy w odpowiedzi otrzymanej z Biura Rzecznika Prasowego MSZ. – Ponadto informujemy, że kwestie sporne pomiędzy turystami i przedstawicielami hotelu, z uwagi na cywilnoprawny charakter, powinny być rozstrzygane przez samych zainteresowanych przy udziale przedstawiciela operatora turystycznego.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Gdy dochodzi do zniszczenia
Jak ustrzec się przed podobnymi sytuacjami, gdy rzeczywiście dojdzie do szkody? Czy turyści będą mogli się ubiegać od ubezpieczyciela zwrotu poniesionych kosztów?
Łatwiej jest się ubiegać o zwrot wydatków, gdy dysponujemy fakturami i rachunkami.
– Klient posiadający ubezpieczenie OC, będące nieodzownym składnikiem dobrej polisy podróżnej, może liczyć na refundację kosztów zgodnie z sumami wynikającymi z Ogólnych Warunków Ubezpieczenia (te są zwykle bardzo wysokie i zaczynają się na poziomie minimum kilkudziesięciu tysięcy złotych). W tego typu sytuacjach działamy w trybie likwidacyjnym na podstawie dokumentacji i oświadczeń złożonych przez ubezpieczonego, czyli między innymi rachunków i opisu sytuacji. W zależności od trybu i wysokości szkody, ubezpieczyciel płaci poszkodowanemu odszkodowanie lub zwraca klientowi poniesione przez niego koszty. Należy jednak pamiętać, że część ubezpieczycieli wyklucza uszkodzenia w mieniu wynajętym. Osoba dysponująca tego typu produktem nie jest objęta ochroną ubezpieczeniową na wypadek uszkodzeń jakie spowodowała np. w hotelu – tłumaczy Ludmiła Opałko, kierownik działu sprzedaży ubezpieczeń turystycznych w Allianz Partners.
Inny znawca w dziedzinie ubezpieczeń zwraca również uwagę na odpowiedzialność cywilną w życiu prywatnym.
– Ten rodzaj ubezpieczenia zapewnia turyście finansowe wsparcie, gdy swoim działaniem wyrządzi osobom trzecim szkody osobowe czy rzeczowe. Czyli gdy spowoduje u nich szkodę osobową lub majątkową. Przykładem takiej szkody jest zniszczony z winy turysty telewizor w pokoju hotelowym. Jeśli osoba przebywająca na wakacjach miała podczas pobytu za granicą ubezpieczenie turystyczne z OC w życiu prywatnym, to jej ubezpieczyciel przejmie na siebie pokrycie roszczenia wysuniętego wobec niej przez właściciela czy zarządcę hotelu, o ile wina ubezpieczonego zostanie udowodniona – dodaje Andrzej Paduszyński, dyrektor Departamentu Ubezpieczeń Indywidualnych w Compensa TU S.A. Vienna Insurance Group.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl