Ciszy wyborczej tam nie znają. Halloween miesza się z kampanią
Przemierzając Amerykę tej jesieni poza zwyczajowymi dekoracjami na Halloween na domach i w sklepach da się zauważyć coś jeszcze. Pomiędzy szkieletami, czarownicami i szczerzącymi się dyniami hitem sezonu są ozdoby wyborcze. Powiszą co najmniej do listopada, bo wtedy Amerykanie będą wybierać swojego prezydenta.
02.10.2024 | aktual.: 09.10.2024 09:56
Moja amerykańska znajoma JoAnn zaprosiła mnie do swojego domku nad rzeką Hudson. To świetne miejsce, żeby podziwiać zmieniające się kolory liści, ale moją uwagę w pierwszej chwili przykuwa coś innego – ustawiony pośrodku ogródka maszt, na którym powiewa okazała flaga z nazwiskiem republikańskich kandydatów na prezydenta i wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych.
Zamiast wywieszać nazwisko wprost, JoAnn mogłaby też wywiesić flagę USA do góry nogami – tak protestowali wyborcy Donalda Trumpa. Ten widok flagi "wyborczej" nikogo poza mną nie dziwi.
W oknach, ogródkach i na siedzibach firm Amerykanie eksponują chorągiewki z nazwiskami kandydatów na prezydenta i jego zastępcę, tak, aby nikt z sąsiadów czy przechodniów nie miał wątpliwości, kogo popiera właściciel posesji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W przypadku JoAnn zaskakuje treść flagi – mieszkańcy stanu Nowy Jork przeważnie głosują na demokratów. - Nie mam z tym problemu - mówi JoAnn. - Jestem wolna i mówię głośno o tym, kogo popieram.
Zwycięzca bierze wszystko
Obie wiodące amerykańskie partie mają swoje przewidywalne pod względem wyborczym obszary. Safe states to geograficzne bastiony, które od lat popierają głównie jednego z kandydatów na prezydenta. Dla demokratów są to właśnie Nowy Jork i Kalifornia, a dla republikanów Teksas, Alabama i Karolina Południowa.
Podział amerykańskiej mapy wyborczej na stany czerwone (republikańskie) i niebieskie (demokratyczne) z biegiem lat ewoluuje. Są jednak miejsca, gdzie preferencje polityczne nie poddały się zmianom od czasów wojny secesyjnej, kiedy stany Ameryki podzieliły się na Północ i Południe.
Wybory w USA trzymają w napięciu - nawet na ostatniej prostej wynik może niespodziewanie się odmienić. Bywa, że jeden z kandydatów zdobędzie więcej głosów bezpośrednich, ale mniej elektorskich i w konsekwencji przegra wybory.
Amerykanie głosują w sposób pośredni - głosy oddane przez obywateli w głosowaniu powszechnym przelicza się na głosy elektorskie każdego stanu (każdy stan dysponuje własną liczbą głosów elektorskich proporcjonalnie do rozmiaru i ludności). W ten sposób wyłania się 538 członków Kolegium Wyborczego Stanów Zjednoczonych, którzy wybiorą prezydenta i wiceprezydenta.
W 48 stanach oraz Dystrykcie Kolumbii (wyjątkami są stany Nebraska i Maine) zwycięzca wyborów w głosowaniu powszechnym otrzymuje wszystkie głosy elektorskie danego stanu. Wystarczy tu przewaga choćby jednym głosem. O tej zasadzie mówi się, że "zwycięzca bierze wszystko".
Kto może zostać prezydentem
Aby móc kandydować w wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych nie trzeba spełniać wygórowanych wymagań. Konieczne jest posiadanie amerykańskiego obywatelstwa, przy czym trzeba je zdobyć w momencie narodzin, a nie procesu naturalizacji. Trzeba też posiadać pełnię praw publicznych, mieć minimum 35 lat i mieszkać w tym kraju przez co najmniej 14 lat.
Nie trzeba posiadać partyjnej nominacji, aby wystartować w wyborach, w praktyce jednak największe szanse mają kandydaci demokratów lub republikanów, najsilniejszych partii w Kongresie.
Prezydent do noszenia i zjedzenia
Przedwyborcza gorączka rozgrzewa media na całym świecie i nie ucichnie, dopóki nie zostanie oddany ostatni głos. W USA nie obowiązuje cisza wyborcza. Amerykanie nie rozumieją tego zjawiska, dla nich to zaprzeczenie wolności słowa, którą gwarantuje im pierwsza poprawka do konstytucji. Mieszkańcy USA nie tylko chętnie słuchają partyjnych obietnic i debat, ale też sami głośno i otwarcie głoszą swoje poglądy.
Na półkach i stronach internetowych popularnych, amerykańskich sklepów można znaleźć szeroki asortyment materiałów reklamowych z duetem nazwisk: Trump/Vance oraz Harris/Walz – batoniki, czapki, koszulki, torby, flagi, proporczyki, bannery na balustrady i ogrodzenia, naklejki na zderzaki.
Obok samych nazwisk prezentują przegląd sloganów wyborczych: Make America great again (Uczyń Amerykę znowu wielką), Take America back (Odbierz Amerykę), Save America again (Uratuj ponownie Amerykę), Build back better (Odbuduj lepiej), Fight, fight, fight (Walcz, walcz, walcz). Niektóre hasła przypominają polską dobrą zmianę - The rules have changed (Zasady się zmieniły). Inne stawiają na humor - I’m a Trump girl (Jestem dziewczyną Trumpa) czy I vote for convicted felon (Głosuję na skazanego przestępcę).
Kakofonia amerykańskich dekoracji wyborczych ucichnie dopiero w grudniu, kiedy oficjalnie poznamy nazwisko nowego prezydenta, a niezależnie od preferencji politycznych Amerykanie wyrażą zewnętrzne poparcie (poprzez udekorowanie swoich domów i siebie samych) dla jednej postaci - świętego Mikołaja.
Czytaj także: Nie wytrzymała upałów. Internet obiegły zdjęcia