Inwazja niemieckich szopów w Polsce. Eksperci alarmują
Niepokojące wieści z zachodnich województw Polski. Rośnie tam problem dotyczący z pozoru sympatycznych zwierząt - szopów praczy. Eksperci alarmują, że stanowią on spore zagrożenie - powodują straty w rolnictwie, środowisku, a co gorsza przenoszą groźne choroby.
Jak informuje Urząd Marszałkowski Województwa Lubuskiego, na tereny zachodniej Polski szop pracz przywędrował z Brandenburgii. W Niemczech jego populacja wynosi aż 1,2 mln sztuk.
Szop pracz - uroczy, ale groźny
Problem nie jest nowy, za to z roku na rok coraz bardziej dotkliwy. Eksperci poruszyli go podczas konferencji "Inwazyjne gatunki obce – zagrożenie dla rodzimej bioróżnorodności", która odbyła się 23 sierpnia 2024 r. w Gorzowie Wielkopolskim.
- Pomimo sympatycznego wyglądu jest to ssak wszystkożerny i powoduje ogromne straty w rolnictwie i środowisku. Zjada kukurydzę, truskawki, winorośl, również ptaki z gniazd i budek lęgowych. Najgorsze jest to, że nie ma naturalnych wrogów. Nawet wilki czy rysie nie mogą sobie z nim poradzić. Szop świetnie wspina się po drzewach. Nie ma możliwości, żeby w sposób naturalny powstrzymać jego rozwój - mówił biolog prof. dr hab. Leszek Jerzak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oblężenie polskiego kurortu. Rzeka ludzi na deptaku
Dr inż. Rafał Maciaszek z Instytutu Nauk o Zwierzętach SGGW w Warszawie podkreślił, że to człowiek stworzył zagrożenie dla bioróżnorodności, wyciągając szopa pracza z jego naturalnego środowiska. - Konieczne jest prowadzenie działań zaradczych w celu minimalizacji zagrożenia. W przypadku szopa pracza jest to odstrzał lub odłów w tzw. żywołapki i następnie uśpienie przez lekarza weterynarii. To wyspecjalizowane drapieżniki, które świetnie sobie radzą w naszych warunkach - zaznacza.
Czytaj także: Niebezpieczna bakteria w Bałtyku. Dwie osoby nie żyją
Jak informuje Urząd Marszałkowski Województwa Lubuskiego, jeszcze kilka lat temu odstrzeliwano ok. 300-400 szopów. Obecnie to już 4,5 tysiąca, więc problem robi się coraz większy, a określenie inwazja wcale nie jest na wyrost.
- Ekspansja szopa pracza, przed którą ostrzegano nas kilka lat temu, stała się faktem. To nie jest piękne zwierzę, maskotka. Tak naprawdę szop to ogromny szkodnik, zwierzę niebezpieczne, zwłaszcza dla dzieci z uwagi na roznoszone przez niego choroby – podkreślił wojewoda lubuski Marek Cebula.
Jak informują w swoim opracowaniu naukowcy w Uniwersytetu Śląskiego, "szop pracz jest nosicielem m.in. wścieklizny, nosówki, świerzbu, toksoplazmozy oraz pasożytów, między innymi glisty Baylisascaris procyonis. Jest to największe zagrożenie parazytologiczne ze strony szopa. Nicień ten może się bardzo łatwo rozprzestrzeniać, ponieważ jeden osobnik szopa może wydalać dziennie z kałem ponad milion jego jaj.".
Źródło: Lubuskie Centrum Informacyjne, www.gov.pl