Jedna z najgorszych atrakcji w Tajlandii. Kraj powinien się jej wstydzić
To miejsce w Tajlandii powoduje ciarki wstydu i sprawia, że masz ochotę zapaść się pod ziemię. Wycieczka do Wioski Długich Szyi jest jak ponura wizyta w zoo. Mało kto wie, jaka jest prawdziwa historia tego miejsca.
Przewodnicy oprowadzający turystów po Wiosce Długich Szyi na północy Tajlandii opowiadają o tym, że są to ostatni żyjący przedstawiciele plemienia Karen.
Wioska Długich Szyi. Jedna z najgorszych atrakcji w Tajlandii
Kiedyś mieli zamieszkiwać dżunglę na północy Tajlandii. Z czasem jednak zaczynali przesiedlać się w stronę miasta. Część z nich nie była w stanie utrzymać się z uprawy, więc w poszukiwaniu jedzenia i pieniędzy przenieśli się bliżej ludzi. Teraz żyją z tego, że inni mogą podglądać ich tradycję.
Problem w tym, że historia związana z Long Neck Village wygląda zupełnie inaczej niż przedstawiają ją Tajowie. Mało tego, wioska nie wygląda tak, jak turyści ją sobie wyobrażają. Wielu z nich przeżywa na miejscu szok. Okazuje się, że to jedno wielkie oszustwo.
W rzeczywistości Wioska Długich Szyi to kilka stoisk z lokalnymi wyrobami jakich pełno w całej Tajlandii. Jedyną atrakcją tego miejsca są właśnie panie o długich szyjach obwieszonych kilogramami pozłacanych obręczy. Turyści płacą 300 bahtów (ok. 40 zł), aby zobaczyć, jak wygląda miejsce przez wielu nazywane "ludzkim zoo".
Kiedy tylko turyści z aparatami zbliżają się do kobiet w metalowych obręczach, te prężą się i wyginają, wyciągając w górę swoje długie szyje. A potem zastygają w wyuczonej pozycji, jak wytresowane małpki. Wielu turystów jest tym zażenowanych. Będąc tam ciężko nie czuć wstydu i wyrzutów sumienia.
Czytaj także: Ramadan w Dubaju. Dubaj w ramadanie
Mistyfikacja na potrzeby biznesu
Mało kto wie, że plemię Karen tak naprawdę przybyło do Tajlandii z Birmy uciekając przed wojną i przemocą. Tajowie szybko wywęszyli biznes i postanowili zarabiać na nich pieniądze. Dali im wizy oraz pozwolenia na pracę, wydzierżawili kawałek ziemi i tak powstała słynna wioska Długich Szyi.
Mieszkające tam plemię nie może opuszczać swoich wiosek. Do niedawna jego członkowie nie mogli też korzystać z edukacji czy pomocy miejscowych lekarzy. Ich sytuacja powoli się poprawia. Niestety, jeśli uchodźcy chcą zostać na terytorium Tajlandii, nadal muszą przebywać na ziemi, którą otrzymali.
Codzienne życie mieszkańców Wioski Długich Szyi toczy się tuż za drewnianym parawanem oddzielającym stragany z pamiątkami od ich "domów". To jedna z atrakcji w Tajlandii, która skłania do refleksji nad tym, gdzie są granice turystyki. Turyści wracają z niej negatywnie zaskoczeni.