Kawior kontra zapowiednik
Jak donosi gazeta "Kommiersant" gubernator Kraju Kamczackiego Władimir Iljuchin zwrócił się do Ministerstwa Zasobów Naturalnych i Ekologii Federacji Rosyjskiej oraz Federalnej Agencji ds. Rybołówstwa z prośbą o wyrażenie opinii dotyczącej projektu wykorzystania Jeziora Kronockiego, leżącego w granicach Kronockiego Zapowiednika, do hodowli ryb. Do realizacji tego pomysłu konieczna jest budowa kanału do Oceanu Spokojnego.
20.09.2019 | aktual.: 27.09.2019 14:45
Eksperci oceniają, że dochody, jakie przyniesie ten projekt to 120 mln dolarów. Inicjatorami projektu są duże kompanie rybackie. Ewentualna realizacja inwestycji będzie skutkować wyłączeniem z terenu zapowiednika znacznego obszaru oraz zniszczeniem unikalnego ekosystemu jeziora Kronockiego i rzeki Kronockiej.
Odgrzewanie starych kotletów
W grudniu 2018 r. w Ministerstwie Zasobów Naturalnych i Ekologii Federacji Rosyjskiej odbyła się narada pt. "O możliwych perspektywach budowy kanału dla ryb na rzece Kronockiej". Rzecz dotyczyła projektu założenia na bazie Jeziora Kronockiego (Kronocki Zapowiednik, Kamczatka) komercyjnej hodowli nerki (ryba z rodziny łososiowatych hodowana w zlewiskach Oceanu Spokojnego dla swoich walorów smakowych i czerwonego kawioru).
Zdaniem uczonych nerka występująca w Jeziorze Kronockim przechodzi tam cały cykl życiowy i z powodu braku dostępu do wód oceanicznych nie osiąga "komercyjnych rozmiarów masy ciała". Idea projektu zamyka się w tym, żeby stworzyć na bazie miejscowej populacji populację wędrowną, a do tego konieczny jest kanał łączący jezioro z oceanem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zagadnienie utworzenia populacji wędrownej nerki w basenie Jeziora Kronockiego pojawiało się niejednokrotnie w ostatnich latach na różnych szczeblach administracji i w kręgach hodowców ryb. Zgodnie z zamysłem zainteresowanych realizacją tego przedsięwzięcia, w przypadku sukcesu Kraj Kamczacki otrzyma nową populację ryb o znaczeniu gospodarczym, która przewyższy liczebnością hodowlę z Jeziora Kurylskiego – w chwili obecnej uważaną za najliczniejszą w całej Azji. Po raz pierwszy projekt ten wysunięto w latach 50.
Proponowano wówczas budowę kanałów obwodowych (kanałów ulgi) równolegle do tego odcinka rzeki, którego nerka nie była w stanie pokonać o własnych siłach z uwagi na znajdujące się tam progi skalne. Posunięto się nawet dalej – zaproponowano wysadzenie dynamitem kilku największych progów.
Specjaliści z Kamczackiego Naukowo-Badawczego Instytutu Gospodarki Rybackiej i Oceanografii (KamczatN-BIGRiO) oraz z Wszechrosyjskiego Naukowo-Badawczego Instytutu Gospodarki Rybackiej i Oceanografii (WN-BIGRiO) we wnioskach opracowania przygotowanego przed kilku laty, a dotyczącego stworzenia hodowli wędrownej nerki na bazie Jeziora Kronockiego, stwierdzają że "byłoby to znacznym sukcesem w dziedzinie zwiększenia liczebności tego cennego gatunku łososia pacyficznego w Rosji". Zaś "prognozowany roczny przyrost ryb wynoszący 20 tys. ton gwarantuje roczną dochód brutto z połowów i sprzedaży ryb na poziomie 50 mln dolarów".
Uczestnicy spotkania w ministerstwie a także urzędnicy reprezentujący władze Kraju Kamczackiego poinformowali, że gubernator Kraju Kamczackiego Władimir Iljuchin zwrócił się w końcu 2018 r. do Ministerstwa Zasobów Naturalnych i Ekologii Federacji Rosyjskiej oraz Federalnej Agencji ds. Rybołówstwa z wnioskiem o przeprowadzenie dodatkowych badań Jeziora Kronockiego, mających na celu sprawdzenie możliwości założenia tam gospodarstwa rybackiego.
Pan gubernator i biznesmeni
W administracji gubernatora potwierdzono, że Iljuchin zwrócił się do wielu instytucji federalnych "mających pełnomocnictwa do oceny praktycznej realizacji projektu przystosowania rzeki Kronockiej do potrzeb hodowli ryb" w celu stworzenia populacji nerki w jeziorze do wykorzystania komercyjnego. Ponadto uściślono, że inicjatorem tych działań była społeczność hodowców ryb, zaś pozycja gubernatora jest taka, że obecnie obowiązujące prawodawstwo z zakresu ochrony przyrody nie pozwala na realizację takiej inwestycji.
Dziennikarze "Kommersantu" dowiedzieli się także, że żadnego oficjalnego wniosku dotyczącego zorganizowania dyskusji na ten temat nie było zaś sam gubernator poruszył go na kanwie problematyki "rozwoju potencjału gospodarczego podległej mu jednostki terytorialnej". We władzach Federacji Rosyjskiej mówi się, że za całą inwestycją stoi właściciel Rosyjskiej Kompanii Przemysłu Rybnego Gleb Frank. Poza tym na liście uczestników grudniowego spotkania w ministerstwie znaleźli się także przedstawiciele kompanii "Rockwell Capital" zajmującej się doradztwem w zakresie zarządzania i inwestowania w papiery wartościowe, której założycielem był także Gleb Frank.
Przedstawiciel biznesmena twierdzi jednak, że "obecnie, biorąc pod uwagę status obszaru, mówienie o realizacji projektu jest przedwczesne. Eksperci przyznają, że dla precyzyjnej oceny perspektyw realizacji tej inwestycji konieczne jest przeprowadzenie dodatkowych badań, a to może zająć do dwóch lat i pochłonąć znaczne sumy pieniędzy. Dopiero potem będzie można podjąć decyzję czy realizować inwestycję czy nie".
Według innych źródeł inwestycję może lobbować także senator z Kraju Kamczackiego Borys Niewzorow. Jego rodzina jest głównym właścicielem kompanii połowowej UstKamczatRyba, w której posiada ona 65 proc. udziałów. A wszak gra idzie o jeszcze większą stawkę, ponieważ nawet według bardzo ostrożnych szacunków realizacja projektu może przynieść nawet 120 mln dolarów dochodu. Tak uważa Herman Zwieriew, prezydent Wszechrosyjskiego Stowarzyszenia Przemysłu Rybnego. Jednak zaraz dodaje, że rękę do takiej inwestycji mogliby przyłożyć tylko ci biznesmeni z sektora rybnego, którzy za nic mają wpływ jego realizacji na przyrodę.
Uważa on, że Frank mógłby wejść w taką inwestycję tylko w celu poszerzenia profilu działalności swojej firmy i stworzenie pierwszego tego typu holdingu w Rosji.
Tymczasem już na ministerialnym spotkaniu wyraźnie wybrzmiały głosy mówiące o zagrożeniach płynących z realizacji tej inwestycji dla przyrody Jeziora Kronockiego i Kronockiego Zapowiednika jako całości.
Kamczacki Bajkał zagrożony
Jezioro Kronockie jest unikalnym obiektem przyrodniczym na świecie. Ten największy na północy Dalekiego Wschodu i jeden z najpiękniejszych na naszej planecie zbiorników słodkiej wody powstał ponad 12 tys. lat temu na skutek przegrodzenia przez potoki gorącej lawy rzeki Paleokronockiej.
Ekosystem tego jeziora jest ogniskiem endemizmu i tworzenia się nowych gatunków golców (ryba z rodziny łososiowatych). W chwili obecnej znanych jest 8 form endemicznych, które wykształciły się w warunkach izolacji z jednego gatunku ryby – malmy. Wszystkie te formy zajmują odmienne nisze ekologiczne i zauważalnie różnią się między sobą wyglądem zewnętrznym. Takiej wielkiej różnorodności endemicznych ryb łososiowatych nie spotkamy w żadnym innym zbiorniku wodnym na świecie.
Czyni to z jeziora kluczowy obiekt dla badań nad fundamentalnymi zagadnieniami ewolucji i efektywnego wykorzystania przez organizmy zbiorników wody słodkiej. Wśród naukowców Jezioro Kronockie jest obiektem znanym na całym świecie.
Artykuły naukowe o faunie tego zbiornika regularnie publikowane są w najważniejszych światowych czasopismach naukowych. Unikalny ekosystem Jeziora Kronockiego pod wieloma względami porównywany jest z ekosystemem znanego na całym świecie Bajkału.
Obecnie zaś planuje się "otwarcie wrót" do tego ekosystemu poprzez budowę kanału obwodowego przy rzece Kronockiej, który umożliwiłby szybką migrację nerki z oceanu na tarliska. Przy opracowaniu tej inwestycji nie wzięto jednak pod uwagę niektórych faktów mających kluczowe znaczenie dla realizacji projektu. W przypadku wpuszczenia do jeziora nerek z oceanu szlak do izolowanego dotychczas zbiornika wodnego stanie otworem także dla innych gatunków ryb anadromicznych (żyjących w oceanie, ale rozmnażających się w wodach słodkich).
Łososie i golce z Oceanu Spokojnego zaczną konkurować o pokarm i miejsca do tarła z endemiczną miejscową fauną. Światowe doświadczenia w zakresie wznoszenia budowli hydrotechnicznych i wprowadzania gatunków obcych pokazuje, że naturalne kompleksy endemiczne są skrajnie wrażliwe i ulegają nieodwracalnej degradacji w ciągu stosunkowo krótkiego okresu czasu.
Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów katastrofy biologicznej jest wprowadzenie okonia nilowego do Jeziora Wiktorii we wschodniej Afryce. Drapieżnik, którego długość dochodzi do 2 m, zaś masa sięga 200 kg, został wprowadzony do tego zbiornika w 1962 r. W ciągu 20 lat giganty, które zjadają wszystko – owady, skorupiaki, mięczaki, ryby, w tym przedstawicieli własnego gatunku – unicestwiły ok. 300 gatunków endemicznej fauny jeziora. Introdukcja okonia doprowadziła także do poważnych problemów ekonomicznych i społecznych, na przykład do zaniku miejscowych źródeł zarobkowania opartych na połowie innych gatunków z jeziora.
Prócz tego znacznie ucierpiały lasy. Z uwagi na to, że okoń jest rybą bardzo tłustą i nie można jej suszyć na słońcu tylko należy wędzić, wycinka lasów na drewno potrzebne do wędzenia ryb spowodowała znaczne zmiany w krajobrazie i doprowadziła do katastroficznej erozji gleb. W efekcie światowa społeczność naukowa uznała okonia nilowego za jeden ze 100 najgroźniejszych inwazyjnych gatunków na świecie.
Uczeni uważają, że racjonalną alternatywą dla stworzenia komercyjnej populacji nerki w Jeziorze Kronockim może być odnowienie populacji ryb łososiowatych wytrzebionych na skutek nadmiernej eksploatacji i presji człowieka.
"W końcu lat 1950. liczebność nerki trącej się w Wierchno-Awaczińskich Jeziorach wahała się pomiędzy 10-40 tys. osobników. Obecnie w jeziorach obserwowane są pojedyncze osobniki. W znacznym stopniu naruszone są także stada nerki w rzece Bolszaja – mówi Grigorij Markiewicz, pracownik naukowy Kronockiego Zapowiednika – Odnowienie tych populacji poprzez budowę nowych gospodarstw hodowlanych będzie o wiele bardziej efektywne i ekonomicznie uzasadnione niż tworzenie wędrownej populacji nerki w Jeziorze Kronockim. Na Kamczatce są już dobre doświadczenia hodowli narybku nerki w basenie rzeki Bolszaja na bazie Malkińskiego Gospodarstwa Rybackiego. Są tam już opracowane i z powodzeniem wykorzystywane wszelkie niezbędne urządzenia biotechniczne konieczne dla odtworzenia populacji nerki bytującej dawniej w rzekach Kraju Kamczackiego".
Podobnie sceptycznie nastawieni do inwestycji są specjaliści z Wszechrosyjskiego Naukowo-Badawczego Instytutu Gospodarki Rybackiej i Oceanografii. Dr hab. Natalia Klowacz, naczelnik Oddziału Łososi Atlantyckich WN-BIGRiO stwierdza: "Mówiąc o unicestwieniu i degradacji populacji nerki (i nie tylko nerki) nie należy zapominać o sytuacji na rzece Kamczatka, gdzie już od kilku lat regularnie zmniejsza się liczba ryb wpływających na tarło. Na tarliskach znajdujących się w górnym biegu rzeki sytuacja jest zatrważająca. Populacja nerki utrzymuje się tam tylko przez to, że jest wzbogacana osobnikami hodowanymi w Jeziorze Ażabacze. Jeszcze gorsza sytuacja jest z czawyczą (ryba z rodziny łososiowatych zwana carycą łososiowatych albo łososiem królewskim dorastająca do 1,5 metra długości i wagi znacznie przekraczającej 50 kg), u której doszło do karłowacenia samic przez co znacznie spadła jej liczebność. Odbudowa tych populacji poprzez wprowadzenie działań ochronnych jest o wiele bardziej perspektywiczna niż budowa kanału obwodowego na rzece Kronockiej. To ostatnie może się stać bramą dla inwazji innych gatunków, której skutki dla unikalnego ekosystemu Jeziora Kronockiego są nieprzewidywalne".
Zobacz także
Przyrodnicy są zgodni
Przypomnijmy, że w 1996 r. na listę Światowego Dziedzictwa Przyrody UNESCO został wpisany obiekt o nazwie "Wulkany Kamczatki". W chwili obecnej do jego składu wchodzą: Kronocki Zapowiednik, Południowo-Kamczacki Federalny Zakaznik, oraz klastry Nalczewski, Kluczewski, Bystriński i Południowo-Kamczacki Parku Narodowego "Wulkany Kamczatki". Przyrodnicy są zgodni, że inwestycja bez wątpienia będzie negatywnie oddziaływać nie tylko na Kronocki Zapowiednik, ale i na cały obiekt UNESCO.
"Niepowtarzalna kamczacka przyroda, którą przedstawiciele ONZ bezdyskusyjnie uznali za godną szczególnej ochrony i tego, żeby dowiedział się o niej cały świat corocznie przyciąga tysiące turystów propagujących odpowiedzialny stosunek do środowiska naturalnego. Ingerencja w przebieg naturalnych procesów pociągnie za sobą degradację unikalnych ekosystemów, pozbawi obszary objęte ochroną wysokiego, międzynarodowego statusu ochronnego, a w konsekwencji negatywnie odbije się na rozwoju turystyki Kraju Kamczackiego. Wszystko to przyniesie znaczną szkodę w wizerunku Federacji Rosyjskiej jako kraju wiodącego w ochronie dzikiej przyrody" – powiedział Piotr Szpilenok, dyrektor Kronockiego Zapowiednika.
I dodaje: "Projekt zakłada w domyśle, że z zapowiednika wydzielona zostanie i wyłączona zeń centralna jego część. To rozdzieli zapowiednik dosłownie na dwie części ponieważ kanał obwodowy rzeki Kronockiej stanie się poważną barierą dla naturalnej migracji zwierząt".
Wtóruje mu także ekspert Greenpeace Rosja Michaił Krejndlin, który twierdzi, że "zgodnie z obowiązującym prawem niemożliwa jest budowa kanału. Jezioro Kronockie wraz z izolowaną populacją nerki stanowi element tych wartości, dzięki którym zapowiednik został włączony do Obiektu Światowego Dziedzictwa Przyrody UNESCO Wulkany Kamczatki. Jeżeli obiekt ten zostanie w jakikolwiek sposób narażony na czynniki niszczycielskie, to automatycznie stanie się Obiektem zagrożonym na liście światowego dziedzictwa UNESCO".
Jaki będzie finał "pojedynku" przyroda kontra hodowla nerki pokażą najbliższe miesiące. Czy znów (dzięki Bogu dla przyrody) zakończy się to jedynie na planach, czy może jednak tym razem zwolennicy rozwoju kosztem najcenniejszych przyrodniczo obiektów Kamczatki będą bardziej zdeterminowani. Groźba przekształcenia najpiękniejszego jeziora Kamczatki w gospodarstwo rybackie nadal jest poważna bowiem po wspomnianym spotkaniu ministerialnym skierowano projekt do dalszych prac. Tym razem specjaliści mają się zająć analizą technicznych możliwości jego wykonania. Mając jednak na uwadze z jednej strony znane z poprzedniej epoki "wielkie budowy socjalizmu", jak i niemało porażających gigantomanią inwestycji już w postsowieckiej Rosji, z drugiej zaś potencjalne dochody z inwestycji szacowane w dziesiątkach milionów dolarów, może się okazać, że znów będziemy świadkami zniszczenia kolejnego pięknego i cennego miejsca na naszej planecie.
Artykuł pochodzi z magazynu "Dzikie życie" nr 7-8/301-302