Lwów - kwartał ormiański
Lwowa nikomu nie trzeba polecać. Niegdyś był stolicą Galicji, dziś jest centrum kulturalnym kraju i regionu. Leży na styku Roztocza, Niziny Nadbużańskiej i Wyżyny Podolskiej, pośród wysokich wzgórz, na które wspina się wąskimi uliczkami.
18.11.2012 | aktual.: 03.10.2013 13:17
Wśród niespełna 800 tys. mieszkańców, głównie rzecz jasna Ukraińców, ale i wielu Rosjan, znajduje się ciągle 20–30 tys. Polaków.
Miasto nie przypadkiem wciąż porównuje się z Krakowem. Przyciąga bowiem nie tylko uroczą starówką, niezliczonymi zabytkami i pięknym położeniem, ale też intensywnym życiem nocnym. Knajpki, restauracje, puby konkurują o wolny czas z teatrami, muzeami i salami koncertowymi. Tu nie można się nudzić. Nie na darmo pisano:
_ „O Lwowie, zabaw wszelkich wynalazku! Pełno tu ludzi, pełno wszędzie wrzasku. Gdzie czas przepędzić, gdzie pieniądze tracić? Tylko we Lwowie, choćby i przepłacić!” (Silva rerum Polanowskiego) _ Pozostałości po ormiańskiej i żydowskiej dzielnicy, katolickie kościoły, cerkwie unickie i prawosławne oraz widoczne gdzieniegdzie resztki polskich napisów, przy odrobinie wyobraźni pozwolą poczuć klimat tej małej ojczyzny Polaków, Ukraińców, Żydów, Ormian i innych narodów.
Lwów - kwartał ormiański
Ulica Łesi wiedzie wzdłuż istniejących do XVIII w. północnych murów obronnych miasta. Do tej części obwarowań przylegała dzielnica, którą zamieszkiwali lwowscy Ormianie. Osią dzielnicy była ulica Ormiańska (Wirmenska).
Niemal na wprost cerkwi Preobrażeńskiej znajduje się wejście do katedry ormiańskiej pw. Wniebowzięcia NMP, zlokalizowanej w kwartale ulic Łesi Ukrainki, Krakiwskiej i Wirmenskiej. Było to centrum osiadłych w Polsce Ormian, a zarazem jedna z najstarszych i najwspanialszych świątyń miasta. Dziś jest świadectwem bogactwa i kultury Ormian lwowskich.
Niejednolita stylowo budowla składa się z trzech części pochodzących z różnych okresów historycznych. Katedrę postawił włoski budowniczy Doring, nawiązując do architektury kolonii ormiańskich na Krymie. Kościół trójnawowy, zakończony trzema absydami, zbudowany został z ciosów kamiennych. Całość wieńczy kopuła z dwunastobocznym tamburem. Od południa (od ul. Ormiańskiej) do bocznej ściany katedry dobudowano w 1437 r. arkadowe ¬krużganki. Znajduje się tu przykład wspaniałej snycerskiej roboty – drewniana kaplica Golgota, z XVIII-wieczną grupą Ukrzyżowania, oraz liczne płyty nagrobne z inskrypcjami w języku armeńskim, łacińskim i polskim (najstarsze liczą już sześć wieków). Wszystko to od ulicy oddziela metalowy płot, z bramą na głucho zamkniętą.
Wspaniałe wnętrze katedry dopiero od 2003 r. jest w całości dostępne dla turystów. Prawdziwym arcydziełem są malowidła ścienne z lat 1925–29 autorstwa Jana Henryka Rosena. Artysta nadał portretowanym przez siebie świętym rysy ludzi mu współczesnych, np. abpa Teodorowicza sportretował w postaci św. Tomasza z Akwinu, a siebie namalował pod postacią św. Jana Nepomucena. Najwspanialszym freskiem jest Ostatnia Wieczerza w absydzie ołtarza głównego. Często reprodukowany w literaturze bywa także fresk Pokłon pasterzy.
Nieopodal, na rogu Wirmenskiej i Drukarskiej, znajduje się mała kawiarenka. W środku – w atmosferze minionej epoki socrealizmu – można wypić znakomitą prawdziwą ormiańską kawę za śmiesznie niską cenę. Potem najlepiej pójść zobaczyć jeszcze ciekawy zaułek powstały przy załamaniu końca ulicy Wirmenskiej. Dawny pasaż prowadzący do klasztoru Dominikanów zaadaptowano na pomieszczenia wystawowe galerii Dzyga – jednej z najprężniej działających obecnie we Lwowie grup artystycznych o tej samej nazwie.