Niezwykłe miejsce w Polsce. Pojechałam i przepadłam
Uważane za jeden z najbardziej tajemniczych regionów Polski, Podlasie to miejsce absolutnie niezwykłe. Po raz pierwszy zawitałam w te strony dopiero latem tego roku. Pojechałam i z miejsca się zakochałam. Od tego czasu byłam już kilka razy, a wciąż mam tutaj wiele do odkrycia.
21.11.2024 09:49
Podobno warto ją odwiedzić o każdej porze roku, ale jesienna Puszcza Białowieska dosłownie urzeka kolorami. Przekonałam się o tym całkiem niedawno, kiedy to kolejny już raz w tym roku wysiadłam z pociągu kursującego na trasie Warszawa – Hajnówka. Jeszcze niedawno pewnie postawiłabym na weekend w polskich górach, ale od kiedy odkryłam uroki Podlasia, moja fascynacja tym regionem trwa.
Sielskie, krajobrazy, przemili ludzie i przepyszne jedzenie. Brzmi, jak mało oryginalny frazes zaczerpnięty z przewodnika turystycznego, ale takie właśnie jest Podlasie, jedyny tak wielokulturowy i wielowyznaniowy region w Polsce. Szacuje się, że aż jedna piąta mieszkańców Podlasia jest wyznania prawosławnego. Znajdziemy tutaj także miejsca ważne dla katolików, Żydów i Tatarów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szlakiem podlaskich cerkwi
Podlasie jest sercem polskiego prawosławia. Na jego mapie znajduje się niezliczona ilość cerkwi. W samym Białymstoku jest ich kilkanaście, zaś na terenie całego województwa nawet 150.
Mnie najbardziej urzekły te niewielkie, drewniane, porozrzucane po podlaskich wioskach, głównie w południowej części regionu. W internecie można znaleźć rankingi najpiękniejszych, ale moim zdaniem każda jest wyjątkowa.
Różnią je kolory, ale na mnie największe wrażenie zrobiły te soczyście błękitne, których jest w regionie najwięcej. Błękitny to w ogóle kolor bardzo charakterystyczny dla Podlasia. Błękitne są tutaj nie tylko cerkwie, ale też stare, prawosławne mogiły, a także przydrożne krzyże. Dlaczego akurat błękitny? W przeszłości wierzono, że to kolor "niebiański", a pomalowanie cerkwi na błękitno oznaczało bycie bliżej Boga.
Zwiedzając Podlasie, warto mieć świadomość, że zabytkowe cerkwie są przez większość dnia zamknięte. Mnie udało się wejść jedynie do dwóch. Jedną z nich była cerkiew św. Michała Archanioła w Starym Korninie.
Gdy zaglądałam nieśmiało przez uchylone drzwi, podeszła do mnie jedna z mieszkanek, zmierzająca na rozpoczynające się lada chwila nabożeństwo. Widząc, że robię zdjęcia, spytała, skąd przyjechałam. Kiedy odpowiedziałam, że z Gdańska była wyraźnie podekscytowana. Zaprosiła mnie do środka. Nie chciałam przeszkadzać, ale nalegała. – Ależ proszę wejść. Ludzie tutaj bardzo się cieszą, gdy ktoś przyjeżdża z daleka i mu się tutaj podoba.
Rzeczywiście wnętrze cerkwi, choć niewielkie, robi ogromne wrażenie. Stanęłam na uboczu, ale kolejne osoby zachęcały mnie abym nie tylko weszła do środka, ale też zwiedziła wnętrze. Moją uwagę szybko zwróciły bogato zdobione, zabytkowe ikony.
Drewniane cerkwie do tego stopnia mnie oczarowały, że z każdym pobytem odkrywam nowe, a lista nieodkrytych jest nadal długa.
Czytaj także: Pojechałam na Podlasie. Wręczając klucze, mężczyzna uprzedził, że mogę w nocy usłyszeć strzały
Kraina Otwartych Okiennic
Ale Podlasie to też drewniane domy i ich zdobione, otwarte okiennice. Właśnie z nich słynie położona ok. 30 km od Białegostoku Kraina Otwartych Okiennic, czyli trzy wsie: Trześcianka, Soce i Puchły.
Dopiero będąc na miejscu, dowiedziałam się, że te unikatowe snycerskie ornamenty, dzięki, którym podlaskie domy przypominają chatki z piernika, wywodzą się z tradycji rosyjskiego budownictwa ludowego. Historia oryginalnych zdobień sięga początku XX wieku i czasów "bieżeństwa", czyli masowego wysiedlano ludności wyznania prawosławnego w głąb Imperium Rosyjskiego. Wracając z wygnania, "przesiedleńcy" odbudowywali swoje domy i wprowadzali do nich zaobserwowane na obczyźnie elementy dekoracyjne. Otwarte okiennice są dziś znakiem rozpoznawczym Podlasia, bo nie zobaczymy ich w żadnym innym regionie w Polsce. Jeśli po wizycie w Krainie Otwartych Okiennic ktoś podobnie jak ja poczuje niedosyt, to powinien zawitać też do wsi Czyże. Drewniane domy o podobnym charakterze można także zobaczyć w Białowieży.
Śladem puszczańskiego żubra
Puszcza Białowieska to prawdziwy przyrodniczy skarb. Wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, co roku przyciąga rzesze turystów, chcących przespacerować się po jedynym w Europie lesie naturalnym. Tak się składa że Puszcza Białowieska jest również domem dla żubra, który stał się niepisanym symbolem regionu. Szacuje się, że po polskiej stronie Puszczy Białowieskiej żyje obecnie ponad 800 osobników.
W pobliżu Białowieży żubry można spotkać m.in. w Rezerwacie Pokazowym Żubrów, ja jednak zdecydowałam się na indywidualną wycieczkę, która obejmowała kilkugodzinną wędrówkę z przewodnikiem w okolicy wsi Budy Leśne, Budy i Teremiski. W trakcie wyprawy miałam nie tylko okazję obserwować te piękne zwierzęta w ich naturalnym środowisku, ale również usłyszeć kilku ciekawostek. Sporym zaskoczeniem była dla mnie informacja, że pomimo swojej wagi, żubr to całkiem zwinne zwierzę, które potrafi nie tylko biegać z prędkością nawet 40 km/h, ale także skakać aż na wysokość dwóch metrów.
Wbrew pozorom, ani lato, ani wczesna jesień nie są niestety, głównie ze względu na wysokie temperatury, najlepszym czasem do obserwacji żubrów w Puszczy Białowieskiej Jeśli jednak zdecydujemy się na taką wyprawę, wówczas musimy przygotować się wczesną pobudkę jeszcze przed wschodem słońca.