Od 31 stycznia "ciche lotnisko" w polskim mieście. Będzie chaos?
Lada dzień z lotniska w Gdańsku zniknie większość komunikatów głosowych, co ma ograniczyć hałas w terminalu. Gdy zasiedzimy się w restauracji czy damy ponieść szałowi zakupów, nie usłyszymy już, że to "ostatnie wezwanie" dla naszego lotu. - Pewnie ten początkowy okres będzie trudny, ale jesteśmy przekonani, że to droga w dobrą stronę - mówi Agnieszka Michajłow, rzeczniczka lotniska.
Port Lotniczy w Gdańsku już jesienią ogłosił, że planuje dołączyć do cichych lotnisk, tzw. silent airports. Stanie się tak 31 stycznia.
Silent Airport w Gdańsku
Jak wyjaśniono, w trosce o komfort pasażerów zdecydowano się wyłączyć większość komunikatów emitowanych z głośników w terminalu. Podróżni mieli śledzić informacje o lotach tylko na tablicach i ekranach.
- Wprowadzamy lotnisko bez komunikatów, aby dać naszym pasażerom komfort i spokój przed podróżą, by nie musieli słuchać wielu ogłoszeń, które nie dotyczą ich lotów. To ograniczy hałas w terminalu i da możliwość skupienia się na odpoczynku czy pracy. Chcemy uczynić podróżowanie bardziej relaksującym doświadczeniem dla pasażerów. Wierzymy, że pomoże to także osobom, które bardzo źle znoszą hałas - mówił wtedy Tomasz Kloskowski, prezes Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Idealne miejsce w Polsce na urlop o każdej porze roku
Planowano, żeby nie było już emitowanych z głośników ostatecznych wezwań oraz wezwań dla spóźnionych pasażerów. Wszystkie informacje - np. o otwarciu odprawy biletowo-bagażowej czy numerach check-in i gate’ów - miały się wyświetlać tylko na ekranach. W terminalu miały być emitowane tylko komunikaty w sytuacjach awaryjnych oraz dotyczące bezpieczeństwa.
Zmiany w Gdańsku od 31 stycznia
Koncepcja wywołała spore kontrowersje. Jedni byli zachwyceni pomysłem, inni wskazywali, że bez komunikatów na lotnisku może zapanować chaos. Wielu pasażerów jest nieuważnych i tylko komunikat o ich locie sprawia, że docierają do bramki na czas.
23 stycznia odbyła się w Gdańsku konferencja podsumowująca 2024 r. w porcie lotniczym i zapowiadająca plany na kolejne miesiące. Poruszono także kwestie "silent airport". Okazuje się, że program rusza, ale w ciut zmienionej wersji. Komunikaty będą, ale bardzo okrojone. Dla jednego rejsu będą dopuszczalne maksymalnie trzy i nie będą one słyszalne w całym terminalu, ale przy konkretnej bramce.
- Po dyskusji i wysłuchaniu opinii zmieniliśmy nasze stanowisko w tej sprawie. Te komunikaty będą słyszalne tylko przy bramkach. Lotnisko jest już wyposażone w specjalny system nagłośnienia. Zobaczymy, jak to się sprawdzi w praktyce, korekty są możliwe - powiedział Tomasz Kloskowski, prezes Portu Lotniczego w Gdańsku, cytowany przez "Dziennik Bałtycki".
"Początkowy okres będzie trudny"
Mimo drobnych modyfikacji, podstawowy problem więc pozostaje - jeśli sami nie będziemy kontrolować czasu w sklepie czy restauracji, nikt nas nie wywoła już do bramki.
- Dzisiaj jest tak, że agenci często wyczytują bardzo dużo tych komunikatów, a na dodatek informacje wielokrotnie się powtarzają. To, co zostaje od 31 stycznia br., to absolutne minimum - wyjaśnia Agnieszka Michajłow, rzeczniczka lotniska w Gdańsku. -Pod wpływem dodatkowych konsultacji z liniami lotniczymi, a z drugiej strony po wsłuchaniu się w uwagi pasażerów po ogłoszeniu informacji o "silent airport", zmieniliśmy odrobinę koncepcję. Zostawiamy dwa podstawowe komunikaty, czasem będzie też trzeci. Pierwszy standardowy - że rozpoczyna się boarding oraz drugi o ostatnim wezwaniu na pokład przed zamknięciem gate'u. Od czasu do czasu zdarza się, że numer bramki się zmienia i to jest ta trzecia możliwość - wylicza rzeczniczka.
Agnieszka Michajłow dodaje, że lotnisko wymieniło sprzęt i obecnie możliwe jest nadawanie komunikatów strefowych jedynie w obrębie danej bramki. - Jeśli agenci będą ogłaszali boarding, usłyszą to pasażerowie zebrani wokół danego gate'u, a nie trzy gate'y dalej - wyjaśnia.
Rzeczniczka dodaje, że jest to ogromna zmiana dla pasażerów. - Będąc w drugiej części terminalu na zakupach czy w restauracji, pasażer nie usłyszy komunikatu. Należy pilnować godzin odlotu. Na tablicach, na monitorach, na ekranach są wyświetlane informacje o tym, o której otwierana i zamykana jest dana bramka - podkreśla. - Na wielu lotniskach na świecie, szczególnie dużych, to jest standard, bo nie sposób na wielkim lotnisku wszystkich wołać - podkreśla.
Przyznaje, że oczywiście władze lotniska mają pewne obawy, czy pasażerowie szybko przestawią się na nową formę komunikatów. - Szczególnie dotyczy to pasażerów, którzy podróżują często i są przyzwyczajeni, że zostają wywołani, włącznie z nazwiskiem. Bo to się jeszcze wciąż zdarza. Nie usłyszymy już, że Kowalski proszony jest do bramki - podkreśla Michajłow. - Oczywiście mamy jakieś obawy i pewnie ten początkowy okres będzie trudny, ale wciąż jesteśmy przekonani, że to jest droga w dobrą stronę - przyznaje.
Podkreśla, że na dużych zagranicznych lotniskach koncepcja "silent airport" działa świetnie i wszyscy bez problemu trafiają do samolotów.
- Na pewno pojawią się jacyś niezadowoleni pasażerowie - nie ukrywa Agnieszka Michajłow. - Sama przyjmuję przeróżne skargi, reklamacje i żale w najróżniejszych tematach. Przy tej liczbie pasażerów, którą mamy, jest to zupełnie naturalne - dodaje.