Polak odwiedził jeden z najniebezpieczniejszych regionów świata. Widział lokalne show
Dwa kraje pogrążone w wieloletnim konflikcie i wyjątkowe wydarzenie, które codziennie przyciąga tłumy gapiów po obu stronach barykady. Zmiana warty na Wagah Border to atrakcja turystyczna w jednym z najniebezpieczniejszych regionów świata. - Ma postać komercyjnego show, w trakcie którego można nawet kupić popcorn i coca-colę - opowiada Andrzej Gliniak, podróżnik i autor podcastu "Jak NIE zwiedzać świata".
Trwający blisko siedem dekad konflikt między dwoma krajami miał swój początek w 1947 r., kiedy to nastąpił rozpad Indii Brytyjskich, w wyniku czego powstały niepodległe i wrogie sobie państwa, Pakistan i Indie.
Kraje te od lat toczą spór terytorialny m.in. o przynależność przygranicznego Kaszmiru, czego wynikiem są liczne ataki terrorystyczne zainspirowane przez ekstremistów z obydwu stron barykady. Z tego też powodu przejście graniczne między Pakistanem i Indiami to dziś jedno z najniebezpieczniejszych i najpilniej strzeżonych miejsc na świecie.
Wyjątkowe show na granicy odbywa się przy pełnych trybunach
Pomimo konfliktu, codziennie, tuż przed zachodem słońca, na przejściu granicznym Wagah Border odbywa się wyjątkowe show, uroczysta ceremonia zmiany warty i opuszczenia flagi. Wydarzenie to jest popularną i darmową atrakcją turystyczną, na którą tłumnie ściągają przyjezdni zarówno z Pakistanu, jak i z Indii. Udało się tam dotrzeć parze Polaków.
- Całe wydarzenie ma postać komercyjnego show, w trakcie którego można nawet kupić popcorn i coca-colę - opowiada w rozmowie z WP Andrzej Gliniak, autor podcastu "Jak NIE zwiedzać świata", który miał okazję obserwować to wydarzenie z bliska. - Na miejscu zastaliśmy duży stadion, podzielony na dwie części, z których jedna znajduje się po stronie pakistańskiej, druga zaś po indyjskiej - relacjonuje.
Jak podkreśla, po każdej ze stron, na trybunach zasiadają przyjezdni, których jest naprawdę sporo i są w różnym wieku. Zdarzają się nawet wycieczki szkolne.
Atmofera na stadionie nie odzwierciedla wrogich relacji
- Niesamowite w tym wszystkim jest to, że oficjalnie kraje te pozostają w stanie wojny, nienawidzą się, szczególnie, że politycy z obydwu stron skutecznie podkręcają tę atmosferę wzajemnej niechęci - wyjaśnia Andrzej Gliniak. - Tymczasem sami żołnierze zachowują się trochę jak nastroszone pawie, ubrani w odświętne, kolorowe mundury oraz zdobione pióropuszami nakrycia głowy, wykonują swoisty taniec bojowy - opisuje.
W całym wydarzeniu uczestniczy animator, który niejako steruje tłumem, gra głośnością, pokazuje, w którym miejscu mają dopingować, kiedy kolokwialnie mówiąc, narobić hałasu. Jak w dobrym telewizyjnym show.
- Wszystko to ma na celu pokazanie wyższości jednej strony nad drugą - wyjaśnia Andrzej Gliniak.
Rzeczywiście, dość powszechne jest przekonanie, że zaangażowanie w defiladę po obu stronach barykady i poziom hałasu to taki barometr aktualnych stosunków pakistańsko-indyjskich. Na zakończenie brama dzieląca oba kraje zostaje na chwilę podniesiona, żołnierze podają sobie ręce, pozdrawiają, jak dobrzy znajomi.
- To niesamowite, ale zupełnie nie dało się tam wyczuć negatywnej atmosfery, czy naznaczonych konfliktem nastrojów - opowiada.
Chociaż zmiana warty w Wagah Border ma postać barwnego show, jest praktycznie niedostępna dla turystów spoza Pakistanu lub Indii. Wszystko to z powodu wiszącego jak cień nad regionem zagrożenia terrorystycznego. - Oprócz nas, po pakistańskiej stronie widzieliśmy tylko dwóch białych turystów - kończy swoją opowieść Andrzej Gliniak.