Prawda o podróżujących blogerach. Co kryje się za wpisami i zdjęciami na Instagramie
26.10.2018 09:44, aktual.: 27.10.2018 20:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Odwiedzają najbardziej egzotyczne zakątki naszej planety, poznają fascynujące miejsca i ciekawych ludzi, a swoimi wrażeniami dzielą się ze światem za pośrednictwem mediów społecznościowych. Czy życie podróżujących blogerów, vlogerów to rzeczywiście niekończąca się bajka?
Z roku na rok pojawia się coraz więcej ludzi, którzy nieustannie podróżują, a ze swoich niezwykłych wypraw przygotowują relacje i zachęcają innych do odwiedzenia poszczególnych miejsc. Najpopularniejsi blogerzy, wideoblogerzy czy ludzie obyci ze światem mediów społecznościowych szybko wyłapywani są przez marketingowców, a potem wykorzystywani w rozmaitych kampaniach. Określa się ich mianem influencerów. Materiały z kolejnych wypraw, którymi dzielą się z internautami, wyglądają niczym pocztówki z raju. Na dodatek za swoją działalność otrzymują wynagrodzenie – i to czasami niemałe. Nic dziwnego, że wiele osób z zazdrością zaczytuje się w ich kolejnych sprawozdaniach z odległych zakątków świata. Bo któż nie chciałby jeździć po całym świecie i jeszcze na tym zarabiać? Ale czy rzeczywiście ich życie jest tak bajkowe, jak może się to wydawać na podstawie pobieżnej analizy ich zdjęć oraz wpisów?
Za rajską fasadą, czyli gdy podróżowanie staje się pracą
Większość influencerów przyznaje się do tego niechętnie. Ale są też tacy, którzy potrafią powiedzieć wprost, że kreowany przy pomocy współczesnych mediów obraz podróżujących vlogerów i blogerów, przebywających właściwie na nieustających wakacjach i cieszących się beztroską, nie jest do końca zgodny z rzeczywistością. Ich instagramowe konta czy kanały w serwisie YouTube, które obserwowane są przez setki tysięcy, a czasami miliony internautów to jedno, a prawda kryjąca się za kolejnymi zdjęciami i opisami to czasami zupełnie inna sprawa.
Osoby, które podróżują po świecie i w ten właśnie sposób zarabiają na chleb, przyznają, że jest mnóstwo czynników, które sprawiają, że ich życie wcale nie jest tak kolorowe, jak to się może niektórym wydawać. Kryje się za tym rozłąka z przyjaciółmi, znajomymi czy rodziną; dziesiątki godzin spędzonych w samolotach czy dolegliwości zdrowotne związane z ciągłymi zmianami stref czasowych czy klimatu. Jedną z pierwszych trudności, o jakich zwykle wspominają, jest jednak brak swojego miejsca na ziemi. Oczywiście często się mówi, że podróżnicy mają u stóp cały świat i każdy zakątek mogą traktować jak własny dom. Ale to tylko teoria. Choć tylko niektórzy mówią o tym głośno, to dla wielu brak własnego kąta; takiej bazy wypadowej, w której można snuć plany kolejnych wyjazdów, jest w dłuższej perspektywie męczący.
– Nie mam mieszkania. Taki stan trwa już od dwóch lat – przyznaje cytowana przez "Cosmopolitan" Alyssa Ramos, która prowadzi na Instagramie konto "mylifesatravelmovie", obserwowane przez kilkaset tysięcy internautów. Co ciekawe, w tym popularnym serwisie społecznościowym prowadzi ona jeszcze jedno instagramowe konto, na którym pokazuje, jak jej kolejne wyprawy wyglądają "od kuchni". Alyssa jest cały czas w drodze i żyje bez przerwy na walizkach, a dokładnie na jednej walizce, w której mieści się cały jej ekwipunek. 30-latka przyznaje, że kiedy dostaje zadyszki, pozostaje jej tylko zabukowanie hotelu albo mieszkania przez serwis rezerwacyjny. Wieczna turystka spędza w takim miejscu do kilku tygodni, a potem rusza dalej przed siebie.
Wspaniała podróż, a może ciężka praca?
Podróżnicy-influencerzy raczej niechętnie też przyznają się do pieniędzy, które wpływają na ich konta dzięki kolejnym zleceniom czy sponsorom. A są to często niemałe środki, które pozwalają im żyć na wysokiej stopie i docierać do kolejnych miejsc. Finanse to dla nich niewygodny temat, bo uderza w wizerunek zwyczajnej dziewczyny czy chłopaka z sąsiedztwa. Co jakiś czas w prasie można wprawdzie znaleźć nagłówki typu: "Rzucił pracę w korporacji, ruszył w podróż i zaczął zarabiać wielkie pieniądze". Ale sami podróżnicy, choć zachęcają w takich artykułach do podjęcia podobnego wyzwania, nierzadko traktują nowe osoby w branży niczym konkurencję, z którą raczej niechętnie dzielić się będą swoim kawałkiem tortu. Ile można ugrać? Kierstin Rich, która prowadzi instagramowe konto "theblondeabroad", obserwowane przez ponad pół miliona, przyznaje, że rocznie jest w stanie "wyciągnąć" nawet pół miliona dolarów. Zarabia się dosłownie na wszystkim: sponsorowanych postach, linkach czy lokowaniu produktów.
Oczywiście miło jest podróżować i na tym zarabiać, ale niektórzy blogerzy przyznają, że w takich sytuacjach często zatraca się pierwiastek spontaniczności. To reklamodawcy mają wówczas większy wpływ na to, jaki będzie kolejny cel wyprawy. Niektórzy influencerzy wyjawiają również, że ich codzienność wcale nie jest sielanką. Czasami jest to praca od wczesnych godzin porannych do późnego wieczora, jeżdżenie na kolejne sesje, długie negocjacje z kolejnymi kontrahentami, a także staranne i przemyślane planowanie zawartości kolejnych wpisów. Oczywiście na zdjęciach publikowanych na blogu czy platformach społecznościowych nie widać później zmęczenia. Ale nie może być inaczej, bo wizerunki blogerów muszą się kojarzyć z wypoczynkiem i dobrze spędzonym czasem.
Ale brak spontaniczności towarzyszy nie tylko planowaniu kolejnych wypraw, ale też zdjęciom "zawodowych" podróżników. To właśnie fotografie są jednym z owoców ich pracy. I dla większości osób nie będzie tajemnicą, że w lwiej części materiałów publikowanych przez sławnych blogerów na Instagramie nie ma przypadku. Wszystko jest od początku przemyślane w najdrobniejszym szczególe – zawartość kadru, światło, grymas czy ubiór. Zdarza się, że taka sesja zaczyna się bladym świtem, gdy w miejscu, gdzie wykonywane są zdjęcia, nie ma jeszcze tłumów. Bywa także, że wszystko trwa tak długo, aż uda się osiągnąć odpowiedni efekt. Zwykle za takimi zdjęciami, które przeglądamy potem w mediach społecznościowych – a które mają wyglądać tak, jakby zostały zrobione mimochodem – stoi cały sztab ludzi. Podobne obrazy dalej można przeglądać z przyjemnością, ale warto mieć świadomość, że często kryje się za nimi stres, nerwy, a nie beztrosko spędzony czas.
Należy oczywiście pamiętać, że jest różnica pomiędzy blogerami-podróżnikami, dla których podróżowanie to wciąż pasja – potrzebna im do życia jak tlen – przynosząca bez ustanku taką samą radość a nastawionymi głównie na zysk influencerami, dla których odwiedzanie kolejnych miejsc stało się rodzajem maszynki do zarabiania pieniędzy. Ci pierwsi "sprzedają" emocje, ci drudzy sprzedają przede wszystkim produkty i usługi. Oczywiście nie ma nic złego w tym, że niektórym udaje się łączyć podróżowanie z zarabianiem pieniędzy. Gorzej, gdy całe profile w mediach społecznościowych przekształcane są w tablice reklamowe, a podróż z kształcącego i fascynującego doświadczenia zamienia się w harówkę, przed którą przecież chciało się uciec, porzucając pracę w korporacji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl