Samolot leciał 14 godzin z dziurą w kadłubie. Pasażerowie nic nie wiedzieli
Samolot linii Emirates leciał z Dubaju do Brisbane w Australii z dziurą w kadłubie. Przez 4 godzin nikt nie poinformował o tym pasażerów. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Airbus A380 leciał z Dubaju do Brisbane w Australii. Jak podaje PAP, pasażerowie po 45 minut od startu mieli usłyszeć "głośny huk", jednak nikt nie poinformował ich, co się stało.
Pasażerowie nic nie wiedzieli
O przyczynie dowiedzieli się dopiero po wylądowaniu, czyli aż 14 godzin później. Okazało się, że przerażający hałas był spowodowany poluzowaną śrubę, która rozerwała część potężnej maszyny. Jeden ze świadków twierdzi, że załoga zachowała spokój, wstrzymała rozdawanie posiłków i zaczęła sprawdzać skrzydła i silniki.
- Przed lądowaniem powiedziano nam, że musimy wylądować na zmienionym pasie i poddać samolot inspekcji przez inżyniera pod kątem podejrzenia problemu z podwoziem - mówi jedn z podróżnych, cytowany przez włoski dziennik.
Samolot w serwisie
Biuro prasowe Emirates skomentowało, że samolot na razie pozostanie w serwisie. Ponadto w komunikacie dodano, że "bezpieczeństwo pasażerów i załogi zawsze było najwyższym priorytetem" linii lotniczych.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Centrum JACDEC (Jet Airliner Crash Data Evaluation Centre) opublikowało w mediach społecznościowych zdjęcia samolotu, na których widać uszkodzony kadłub.