Ta podróżniczka chce coś udowodnić światu. Jeśli jej się uda, przejdzie do historii
Jessica Nabongo kocha podróżować. Uwielbia też przekraczać kolejne granice – i te państwowe, co naturalne dla każdego urodzonego zdobywcy, ale również te symboliczne. Niedawno postawiła sobie jasny cel. Zamierza przejść do historii jako pierwsza czarnoskóra kobieta, która odwiedziła każdy kraj świata.
Po ziemskim globie stąpa wielu podróżników, którym udało się dotrzeć do każdego państwa świata. Wśród tych, którzy dokonali tej sztuki, na próżno jednak szukać czarnoskórych kobiet. To może się jednak wkrótce zmienić. Jessica Nabongo zamierza przejść do historii jako pierwsza czarnoskóra kobieta, która zrealizowała takie zadanie.
Wydaje się, że ma wszystko, co trzeba, by osiągnąć ten cel – pomysł, siłę potrzebną do przełamywania barier i stereotypów, ale przede wszystkim odczuwa wielki pociąg do poznawania nowych miejsc i chłonięcia nowych kultur. Co najważniejsze, pochodząca z Detroit kobieta nie ogranicza się do snucia wizji na przyszłość. Od lat pozostaje zapaloną i pełną determinacji podróżniczką, a metę w ramach wyznaczonej sobie misji zamierza osiągnąć już niedługo – jeszcze przed ukończeniem 35. roku życia.
Z miesiąca na miesiąc Nabongo jest coraz bliżej zdobycia upragnionego celu. Dość powiedzieć, że jeszcze w lutym 2017 r. jej licznik pokazywał 60 krajów. Od tamtej pory mnóstwo się zmieniło. Jeszcze w kwietniu mogła się pochwalić 167 odwiedzonymi krajami, a pod koniec czerwca globtroterce udało się dobić do 176.
Zobacz też: Wakacje 2019. Oto najpopularniejsze kierunki tego lata
Była na sześciu kontynentach, a liczba szarych plam, oznaczających miejsca, które pozostały jej jeszcze do odwiedzenia, kurczy się w iście ekspresowym tempie. Była już we wszystkich krajach europejskich i każdym kraju Ameryki Północnej. Dotarła już do Australii i niemal wszystkich państw w Ameryce Południowej. Ma jeszcze do nadrobienia kilka zaległości w Azji i Afryce. Nic jednak nie wskazuje, by 34-latka mogła mieć z tym jakikolwiek problem.
Wszystko zaczęło się, gdy miała 6 lat
Jessica zakochała się w podróżowaniu jeszcze jako mała dziewczynka. Amerykanka, która jest córką imigrantów z Ugandy, już w wieku sześciu lat wyjechała w pierwszą wielką podróż, odwiedzając Londyn, a potem kraj swoich przodków. To właśnie wtedy uznała, że eksploracja nowych miejsc i obcowanie z różnymi kulturami to jej powołanie. Jak przyznaje, gdyby miała do czegoś porównać podróżowanie, to do przeżywania snu na jawie.
Choć realizowana obecnie przez nią misja przypomina wyścig, który chce wygrać, by w ten sposób udowodnić coś sobie oraz światu, to przyznaje, że całkowicie obca jest jej idea "odhaczania" kolejnych odwiedzonych krajów. Podróżowanie traktuje jako głębokie doświadczenie, które z każdą chwilą odciska na niej trwały ślad. Nie ma to nic wspólnego z "zaliczaniem" kolejnych miejsc i jak najszybszym osiągnięciem mety.
– To, co próbuję zrobić, odwiedzając kolejne państwa, to głębokie zanurzenie się w każdym z nich. Nawet wtedy, gdy spędzam tam tylko 48 godzin, staram się nawiązać kontakt z kimś z lokalnej społeczności, kto będzie mógł mi je przybliżyć – wyjaśnia cytowana przez serwis "Hour Detroit" Jessica Nabongo. – Po drodze zadaję mnóstwo pytań, bo naprawdę staram się zrozumieć i nauczyć czegoś o każdym kraju z perspektywy mieszkańca.
Do wielu miejsc podróżniczka wraca wielokrotnie. W niektórych z krajów po prostu została na jakiś czas. Jej pobyt mocno się wydłużył m.in. we Włoszech (to w Rzymie spędziła najwięcej czasu na całej swojej trasie) oraz w Japonii. W tych krajach mieszkała, poznawała miejscową kulturę, a oprócz tego pracowała na pełen etat.
Dwa paszporty pomagają
Kobieta przyznaje, że w czasie podążania wyznaczoną ścieżką nie bez znaczenia są dla niej imigranckie korzenie. I nie chodzi tu jedynie o kwestie związane z tożsamością, ale też względy czysto praktyczne. Jessica korzysta bowiem z dwóch paszportów – amerykańskiego i ugandyjskiego. Paradoksalnie to ten drugi dokument często otwiera przed nią bramy kolejnych państw.
To właśnie dzięki niemu, bez większych kłopotów i dodatkowych formalności, dotarła do miejsc, których poznawanie z amerykańskim paszportem byłoby utrudnione. Tak było w przypadku wizyty w Korei Północnej i innych krajach, które mają nie najlepsze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. Dla Jessiki, która na co dzień także pisze i opowiada o swoich podróżniczych doświadczeniach, wizyty w małych i mniej znanych krajach mają wyjątkowe znaczenie. Przyznaje ona bowiem, że szczególnie lubi odkrywać dla siebie oraz innych niedoceniane miejsca, gdzie np. turystyka jest wciąż słabo rozwinięta.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Oczywiście jej wędrówce przez świat towarzyszy również ważne przesłanie. Jako pionierka – najpewniej pierwsza czarnoskóra kobieta, która odwiedzi 195 krajów – pragnie, jak sama podkreśla, "normalizować" ludzkość. Co to znaczy? Chodzi o to, by język, kolor skóry czy pochodzenie nie były pierwszymi rzeczami, na jaką zwraca się uwagę. Bo, bez względu na wszystko, ludzie to po prostu ludzie. Jessica zaznacza, że w czasie swojej globalnej trasy pragnie też uderzać w szkodliwe dla wielu nacji stereotypy.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Jak zauważa, wiele negatywnych opinii narosło np. wokół krajów Europy Wschodniej czy państw bałkańskich. Zanim do nich trafiła, docierały do niej sygnały, że to miejsca niebezpieczne dla osób czarnoskórych. Potem okazało się, że podobne głosy są bardzo krzywdzące, a na Ukrainie, w Bośni i Hercegowinie, Chorwacji, Macedonii Północnej czy Czarnogórze spotykała się na okrągło z serdecznymi, życzliwymi ludźmi.
Podróżniczka, która na bieżąco informuje o postępach swojej misji za pomocą mediów społecznościowych (m.in. profilu "The Catch Me If You Can" na Facebooku), zapowiedziała, że zamierza osiągnąć swój cel i dotrzeć do każdego kraju świata jeszcze przed końcem tego roku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl