Tatry. Przez 14 godzin nie odbierał telefonu. Potem przysłał wiadomość
Jeden z "zaginionych" turystów przez ok. 14 godzin nie odbierał telefonu od kolegi ani ratowników. W akcję poszukiwawczą zaangażowano policję oraz TOPR. Historia zakończyłaby się o wiele szybciej, gdyby mężczyzna odbierał telefony.
18.11.2021 13:57
Historie publikowane przez ratowników TOPR w tzw. kronice nie tylko obrazują niebezpieczeństwa, które czyhają na turystów w górach, ale też dają do myślenia.
Ratownicy TOPR dostali zgłoszenie o zaginionym turyście
W niedzielę, 14 listopada ok. godz. 20-tej ratownicy otrzymali zgłoszenie od turysty, który poinformował, że po 12-tej rozstał się ze swoim kolegą przy Murowańcu. Od tamtej pory nie powrócił do miejsca zakwaterowania i nie ma z nim kontaktu.
"Nie odbiera telefonu. Próby kontaktu telefonicznego prowadzone przez ratowników nie powiodły się. Wysłano do turysty SMS-a z prośbą o kontakt też bez odzewu. Sprawdzono okoliczne schroniska - turysta się w nich nie meldował" - czytamy w kronice TOPR.
Okazało się, że koledze nic nie jest
O zajściu poinformowano policję, która miała zweryfikować, czy mężczyzna jednak nie wrócił do kwatery. Ok. 1:30 turysta, który zgłaszał sprawę ratownikom TOPR, poinformował, że kolega przysłał mu wiadomość z informacją, że jest w Murowańcu.
"O 7.30 turysta odebrał tel. od ratownika dyżurnego i poinformował, że z nim jest wszystko w porządku i nie potrzebuje pomocy. Gdyby poszukiwany odbierał telefony od kolegi i od ratowników nie byłoby całego zamieszania, niepotrzebnego angażowania ratowników i policji" - podsumowują ratownicy.
Nie wiadomo dlaczego "zaginiony" turysta nie odbierał telefonu. Gdyby jednak przekazał wcześniej jakiekolwiek informacje na temat swojego położenia lub stanu zdrowia, ratownicy mogliby w tym czasie zająć się udzieleniem pomocy tym, którzy naprawdę jej potrzebowali.
Źródło: "TOPR"