Korea Północna - za co turysta trafia do więzienia?
Korea Północna, najbardziej zamknięty kraj na świecie, powoli otwiera się na turystów. Nie dla wszystkich jest jednak przyjazna. Za przewinienia, które w naszych oczach wydają się błahe, tamtejsze sądy skazują przyjezdnych na kary wieloletniego więzienia, a nawet dożywotnie ciężkie roboty.
31.03.2016 | aktual.: 08.04.2016 09:57
Korea Północna, najbardziej zamknięty kraj na świecie, powoli otwiera się na turystów. Nie dla wszystkich jest jednak przyjazna. Za przewinienia, które w naszych oczach wydają się błahe, tamtejsze sądy skazują przyjezdnych na kary wieloletniego więzienia, a nawet dożywotnie, ciężkie roboty.
Komunistycznym władzom narazić się można na wiele sposobów. Może to być pozostawienie osobistego drobiazgu w publicznym miejscu, przywłaszczenie czegoś z hotelu, rzekome znieważanie tamtejszych przywódców, zakupy w sklepach, które nie są przeznaczone dla zagranicznych gości, fotografowanie i nagrywanie w zakazanych miejscach albo zadawanie zbyt wielu pytań przewodnikowi. Turyści zwiedzają kraj według ściśle ustalonego scenariusza, w którym widnieją wyłącznie specjalnie przygotowane miejsca. Samodzielne poruszanie się jest wykluczone. Podczas zwiedzania turyści zawsze dostają swoich ''opiekunów''.
- Podczas każdej wycieczki z turystami zawsze jest kilku przewodników, bo tak oficjalnie o sobie mówią, ale widać, że jeden patrzy drugiemu na ręce i ma też oko na to, co my robimy. W związku z tym nietrudno się domyśleć, że to tajniacy pilnujący porządku i dawkujący wiedzę o kraju. Do tego stopnia, że po zakończeniu wycieczki przeglądali nam zdjęcia z aparatów. Nasza grupa liczyła 11 osób i mieliśmy obstawę w postaci dwóch przewodników i kierowcy - powiedział Wirtualnej Polsce Łukasz Przybyłek, bloger turystyczny z lotoholik.pl, który odwiedził Koreę Północną w ramach zorganizowanej wycieczki. - Generalnie trzeba uważać na robinie zdjęć. Istnieje totalny zakaz robienia ich wojskowym, czasami też nie byli zadowoleni z robienia zdjęć zwykłych ludzi. Nie wolno było wychodzić poza teren hotelu i odłączać się od grupy choćby na chwilę. Byliśmy ich klientami, więc ewentualna niesubordynacja kończyła się raczej delikatnym upomnieniem, niż czymś poważniejszym. Mi udało się oddalić nieco od hotelu, ale już po
paru krokach słyszałem głos przewodnika stanowczo zapraszającego do powrotu - dodaje.
*Robiąc te zdjęcia, Michał Huniewicz wiele ryzykował *
Oddalenie się przez turystę od hotelu jest dość ryzykowne, bowiem aresztowania przyjezdnych często odbywają się pod absurdalnymi pretekstami, a procesy to starannie wyreżyserowane spektakle, w których człowiek nie ma szans. Tryby bezlitosnej maszyny politycznej łamią człowieka, a działania tego typu wykorzystywane są na potrzeby wewnętrznej propagandy. Przewinienia jakich dopuszczają się przyjezdni, według północnokoreańskich sądów, mają na celu obalenie państwa. Do więzień trafiają biznesmeni, studenci i misjonarze.
Światowe media obiegła ostatnio sprawa Otto Warmbiera, 21-latka, który podróżował po Azji w grupie rówieśników z USA. Koreę Północną odwiedził jako zwykły turysta. Został zatrzymany na początku 2016 roku na lotnisku, tuż przed wylotem grupy do Chin. Czym przewinił? Zdjął propagandowy plakat w hotelu, w którym mieszkał. Północnokoreańskie media jego występek określiły jako "wrogie działania" wobec kraju, które "są tolerowane przez amerykański rząd". Ponieważ dla takich działań nie ma litości, pochodzący z Cincinnati student Uniwersytetu Wirginia został skazany w marcu tego roku. W pokazowym procesie trwającym zaledwie godzinę, wymierzono mu karę 15 lat ciężkich robót za przestępstwa przeciwko państwu i działalność wywrotową.
- Dokonałem najgorszej rzeczy w swoim życiu. Popełniłem przestępstwo polegające na zdjęciu politycznego hasła w części hotelu przeznaczonej tylko dla personelu - tłumaczył przez łzy. W rozpaczliwej mowie po ogłoszeniu wyroku poprosił o przebaczenie, oświadczając, że jest pod wrażeniem "humanitarnego traktowania w Korei Północnej poważnych przestępców takich jak on".
Otto Warmbier nie jest pierwszym obcokrajowcem, którego skazano w tym kraju. Rok temu władze zatrzymały pastora z Kanady, który przybył tam z misją humanitarną. W grudniu ubiegłego roku skazano go na dożywotnie ciężkie roboty za "działalność wywrotową". Media podawały też informacje o kolejnym mężczyźnie z obywatelstwem amerykańskim i południowokoreańskim, który wciąż przetrzymywany jest przez władze Korei Północnej za rzekomą działalność szpiegowską.
Dwa lata temu głośna była sprawa 56-letniego Jeffreya Fowle'a z Ohio w USA, który w toalecie jednego z klubów rozrywkowych zostawił dwujęzyczną (koreańsko-angielską) Biblię. Aresztowano go za zakazane w Korei Północnej szerzenie wiary. W więzieniu spędził pół roku. 85-letni Merrill Newman to najstarszy przetrzymywany w tamtejszych więzieniach obcokrajowiec, oskarżony o zabijanie cywilów w czasie wojny koreańskiej w latach 1950-53. Do Korei Północnej przyjechał w 2013 roku jako turysta. Podczas zwiedzania, oprowadzającemu przewodnikowi z ciekawości zadał kilka pytań dotyczących antykomunistycznych powstańców. To wystarczyło, by zinterpretować jego zainteresowanie tematem jako wrogi akt, wymierzony w Koreę Północną. Mężczyznę aresztowano tuż przed wyjazdem do domu, gdy siedział już w samolocie. W więzieniu spędził 42 dni.
Władze w Korei Północnej starają się nie dopuszczać do przepływu wiadomości przez granicę, a zdecydowana większość informacji, jaką dysponuje świat, jest starannie kontrolowana. Najbardziej zamknięty kraj na świecie rocznie odwiedza ok. 6 tys. turystów. To niewiele, jeśli weźmiemy pod uwagę, że tylko do Warszawy przyjeżdża rocznie 4-5 mln zagranicznych turystów.
Marta Legieć