Kradzieże w hotelach. Kreatywność złodziei nie zna granic
Zdarza się, że oprócz dobrych wspomnień podróżujący przywożą z urlopu hotelowe trofea. W obiektach noclegowych kradzieże zdarzają się niemal codziennie. Od standardowych rzeczy typu ręczniki, suszarki czy czasopisma, po garnki, pościele i rury od odkurzacza. - Jedna starsza pani w trzech wielkich torbach bazarowych wyniosła z pokoju zasłony i pościele. Tłumaczyła, że kupiła to w Ikei - mówi Michał, były pracownik pięciogwiazdkowego hotelu.
Kradzieże w hotelach to niestety przykra norma. Właściciele i pracownicy obiektów noclegowych liczą się z tym, że będą trafiali na nieuczciwych gości, a straty mają wliczone w prowadzenie biznesu. Spodziewać się można, że niektóre drobne rzeczy wynoszone są przez pomyłkę, niestety dla niektórych to okazja do łowów.
Znika 500 sztuk ręczników miesięcznie
Nie ma znaczenia, czy jest to pokój hotelowy, pensjonat czy luksusowy apartament. Złodziej wszędzie zwęszy okazję, a jedyną rzeczą, która go ogranicza, jest wyobraźnia i wielkość walizki. Przedmiotami, które najczęściej znikają, są: papier toaletowy, ręczniki, czasopisma, suszarki, wieszaki czy czajniki elektryczne.
- W naszym hotelu miesięcznie traciliśmy ok. 500 sztuk ręczników. A pamietajmy, że to pięciogwiazdkowy hotel - mówi Michał, były pracownik jednego z warszawskich hoteli.
Dla jednego hotelowego gościa wyniesienie ręcznika może wydawać się drobnostką, ale jeżeli spojrzymy na to z szczerszej perspektywy, skala problemu staje się ogromna. Wyniesienie ręcznika, gazety czy wieszaka można wytłumaczyć roztargnieniem lub pośpiechem, ale jak wytłumaczyć próbę wyniesienia z hotelu zasłon i pościeli?
Chciała wmówić, że kupiła to w Ikei
- Naszym gościem była kiedyś elegancka, starsza pani w futrze. Dzień zameldowania, ona stoi przy recepcji. Trzyma jedną torbę, a z niej wystają inne - takie w paski jak z bazaru. Kończy się jej pobyt u nas, odmeldowuje się i zamiast tej jednej torby ciągnie za sobą jeszcze trzy inne, te bazarowe. Jedna się rozdarła, a tam cała pościel i zasłony z pokoju. Tłumaczyła, że kupiła to w Ikei. Ochrona poszła do pokoju, a tam cały pokój goły. Pytanie tylko, jak starsza pani zdjęła te ciężkie zasłony? - zastanawia się Michał.
Bywają też goście, którzy uważają się za niezłych cwaniaków, a złodziejskie wybryki mają opracowane do perfekcji... ale tylko do czasu, aż nie znajdą się na czarnej liście gości.
Woda zamiast alkoholu
- To był facet po 40-tce. Biznesmen, droga walizka, garnitur Hugo Boss’a. Wypił cały alkohol z barku, ale udało mu się za niego nie zapłacić. Każdy barek miał czujnik z zakodowaną wagą. Jeśli zabierzesz butelkę i wypijesz zawartość, to po 2-4 minutach kwota dodawana jest do rachunku. Dlaczego jemu te kwoty się nie naliczały? Gość woził ze sobą kilkanaście rodzajów małych buteleczek, wypełniał je wodą i szybko podmieniał - opowiada Michał. - Room service wiedział więc, które barki trzeba doposażyć przed kolejnym gościem, a które nie. Natomiast gdy następny lokator chciał w tym pokoju otworzyć sobie jakąś butelkę, okazywało się, że zamiast alkoholu w środku jest woda.
Michał tłumaczy, że takie osoby od razu trafiają na "czarną listę". Jak to działa? Hotel posiada dane personalne niewygodnego gościa oraz zdjęcie z monitoringu hotelowego, więc jeżeli następnym razem taki gość chce zarezerwować pokój, recepcja informuje go, że niestety nie ma wolnych pokoi.
- Gdybyśmy mówili wprost takiej osobie, że jej nie obsłużymy, mogłaby oskarżyć nas o dyskryminację, ponieważ de facto nie mamy żadnych dowodów na to, że coś ukradła. W pokojach nie ma przecież kamer - mówi Michał.
Stare garnki zamienił na nowe
Podróżni oprócz hoteli korzystają równie chętnie z wynajmu apartamentów, gdzie co prawda nie ma obsługi hotelowej, ale za to można poczuć się jak w domu. Niektórzy biorą to jednak za bardzo do siebie, a dostępne rzeczy traktują jak swoją własność.
- Ludzie kradną ręczniki, kosmetyki czy czajniki elektryczne. Raz nawet przyjechał gość który przywiózł swoje stare emaliowane garnki po babci i zamienił je na nowe indukcyjne, które dostępne były w naszej kuchni. Czasami zdarza się ze ktoś ukradnie np. rurę od odkurzacza - opowiada Radosław Chornicki, właściciel warszawskich apartamentów "Your Second Flat".
Wycisnął całe mydło w płynie
- Moi rodzice prowadzą pensjonat. W tym roku zaginęło kilka żarówek, baterie z pilota - to już pewien standard - opowiada Marta, córka właścicieli jednego z pensjonatów w Kołobrzegu. Ale przyznaje, że inny przypadek z tegorocznego sezonu utkwił jej w pamięci.
- W tym roku zwyciężył jednak pewien gość, który odlał mydło z pojemnika - opowiada Marta. - Obiekty są sprawdzane po wymeldowaniu gościa. Robimy to dlatego, by kolejna osoba miała zapewniony taki standard, za jaki zapłaciła. I doskonale wiemy, kto wziął żarówkę, baterię czy np. wycisnął sobie mydło w płynie. Jednak takie drobne kradzieże to standard i są one wpisane w ten biznes - dodaje Marta.