Kryzys i masowe protesty na Sri Lance. Lepiej się wstrzymać z wyjazdem
W ubiegłym tygodniu na Sri Lance doszło do zamieszek, a sytuacja w kraju nadal nie jest klarowna. Brakuje benzyny i leków, a mieszkańcom grozi wzrost inflacji oraz wydłużenie przerw w dostawach elektryczności. Wyjazd na wyspę lepiej odłożyć na później.
W poniedziałek 9 maja w Kolombo oraz innych częściach Sri Lanki doszło do ulicznych zamieszek. Spłonęły dziesiątki domów polityków i zginęło co najmniej osiem osób. Antyrządowe protesty trwają już od końca marca i wywołane są bezprecedensowym kryzysem gospodarczym.
- W poniedziałek po południu wracaliśmy z grupką turystów z położonego w górach miasteczka Nuwara Eliya. Na ulicach zaczęli się gromadzić ludzie uzbrojeni w drągi i pałki. Widać było po nich gniew i obawialiśmy się, że będą agresywni. Kilkadziesiąt kilometrów od Kolombo zobaczyliśmy przy drodze pierwsze płonące opony i samochody, a grupy protestujących było widać co kilkanaście metrów - mówiła w rozmowie z PAP Aneta Zarańska, która od ośmiu lat prowadzi biuro turystyczne na przedmieściach Kolombo.
Turyści muszą liczyć się z ograniczeniami podczas podróży po Sri Lance
Choć obecnie turystom przebywającym na wyspie nie zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo, to ciężko przewidzieć dalszy rozwój sytuacji. Część podróżnych nie jest nawet świadoma skali trwających tam obecnie zamieszek politycznych. Trzeba się jednak liczyć z obowiązującymi ograniczeniami.
Po zamieszkach przez większość ubiegłego tygodnia na Sri Lance obowiązywała godzina policyjna. Doprowadziło to do konieczności odwołania wycieczek z turystami.
- W tej chwili z domów nie można wychodzić po godzinie 14. Rano wolno wyjść do sklepu na zakupy. Wszystkie były wczoraj mocno zatłoczone, ale bez kolejek. Brakowało tylko pieczywa - tłumaczyła Zarańska.
Lepiej wstrzymać się z wyjazdami na Sri Lankę
Polka podkreśla, że turystyczny wyjazd na Sri Lankę nie jest obecnie najlepszym pomysłem. Jej zdaniem lepiej wstrzymać się przez najbliższe kilka tygodni.
- Ludzie tutaj mają dość, a złość tłumu jest niebezpieczna. Myślę, że warto być rozważnym i poczekać dwa tygodnie, może miesiąc, na dalszy rozwój wydarzeń. Żeby wszystko wróciło do normy, potrzebne są zmiany, na które Lankijczycy czekają od lat - mówi Polka.
Na Sri Lance brakuje m.in. leków i benzyny
Premier Sri Lanki Ranil Wickremesinghe ocenił, że gospodarka Sri Lanki znajduje się obecnie w skrajnie niepewnym stanie. W szpitalach brakuje lekarstw i sprzętu chirurgicznego oraz leków. Rząd jest zmuszony do drukowania pieniędzy, by móc zapłacić za podstawowe produkty i usługi oraz wypłacić wynagrodzenia pracownikom sektora publicznego.
Krajowe zapasy benzyny są niewielkie, a z powodu niedoboru dostaw paliw przerwy w dostawach elektryczności mogą wzrosnąć nawet do 15 godzin na dobę. Mieszkańcy muszą przygotować się na nadejście inflacji.
Przyczyną trwającego kryzysu jest m.in. niezrównoważone zadłużenie kraju i brak dewiz do spłacania kredytów i obsługi importu.
- W listopadzie 2019 roku nasze rezerwy walutowe wynosiły 7,5 mld USD. Dzisiaj wyzwaniem jest znalezienie w kasie państwa miliona dolarów – przyznał Ranil Wickremesinghe, wzywając mieszkańców do przygotowania się do poświęceń.