Najlepsze lekarstwo na depresję. Wybierz się w podróż
Pochodzi z Kalifornii, ma 26 lat i przez długi czas zmagał się z depresją. W końcu, gdy wiele innych metod zawiodło, zdecydował się na niekonwencjonalne leczenie. Wyruszył na pieszą wyprawę. To właśnie ona okazała się najlepszą terapią.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Depresja często określana jest mianem choroby duszy i ciała, a walka z nią to trudny bój. Próby jej pokonania mogą przybierać różne formy. Najważniejsze jest jednak to, by to pacjent z tego starcia wychodził zwycięsko. Czasami kluczowym narzędziem walki nie jest jednak wcale farmakoterapia czy rozmowy ze specjalistami.
Przekonał się o tym Chris Lemanski, dla którego głównym orężem w bitwie stała się podróż. Pochodzący ze słonecznej Kalifornii mężczyzna, gdzie – przynajmniej w teorii – ludzie rzadziej powinni być narażeni na zaburzenia depresyjne, postanowił skorzystać z rady kuzyna i walczyć ze swoim stanem w niecodzienny sposób. Wybrał się w podróż do Europy. 26-latek zdecydował się przemierzyć cały Stary Kontynent pieszo.
- Przechodziłem przez ciężką depresję. Byłem już bliski poddania się i posłania wszystkiego do diabła – zwierzył się w jednym z wywiadów mężczyzna.
Podróż, która przynosi oczyszczenie
Mężczyzna kupił tani bilet lotniczy do Turcji i rozpoczął swoją wędrówkę w kwietniu 2016 r. w Stambule. Stamtąd dotarł do Bułgarii, potem przemierzył Serbię, Rumunię i Węgry. W kierunku zachodnim zmierzał, krocząc wzdłuż granicy Polski ze Słowacją oraz Czechami. Potem przeszedł Niemcy, Francję, Hiszpanię i dotarł do Portugalii. Do Lizbony zawitał po trwającym półtora roku pochodzie. W sumie przeszedł 9,5 tysiąca kilometrów.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Jak dziś przyznaje, bardzo szybko po rozpoczęciu podróży odczuł pozytywne efekty wędrówki. Już na pierwszych zdjęciach umieszczonych na blogu, który stał się kroniką jego włóczęgi, widać mężczyznę, któremu wiele osób może zarzucić, że nie wygląda na kogoś, kto zmaga się z depresją.
On sam podkreślił, że znajdując się w drodze, człowiek z jednej strony ma bardzo dużo czasu na przemyślenia, a z drugiej – udręka duchowa szybko zostaje zastąpiona przez znoje wędrówki, związane z mnóstwem bolesnych odcisków czy poszukiwaniem dachu nad głową i czegoś do jedzenia.
- Na początku największym wyzwaniem było dla mnie nauczenie się, w jaki sposób należy wędrować wzdłuż dróg oraz ignorować sygnały wysyłane przez moje stopy – przyznał w rozmowie z Lonely Planet.
Jak jednak wyjaśnił Chris, te drugie trudności szybko okazują się drobnostką, gdy chwilę wcześniej wszystko zdawało się nie mieć sensu. Amerykanin przyznał również, że w walce z bolączkami natury psychicznej, pomocne okazało się podziwianie malowniczych krajobrazów Europy. Dodał, że dzięki temu wszystkiemu bardzo szybko udało mu się zapomnieć o niewygodzie oraz bólu fizycznym, który pojawia się w czasie ciągłej wędrówki.
A gdy dodatkowo udaje się jeszcze zagłuszyć smutki, które wcześniej odbierały całą radość życia, pozostaje wyłącznie przyjemność. Ważną rolę w tej niecodziennej terapii odegrali też ludzie, których napotykał na swojej drodze. 26-latek przyznał, że ujęła go ich gościnność i życzliwość wobec zupełnie obcej im osoby. Wiele osób, które go poznały, częstowało go jedzeniem czy kupowało mu piwo.
- W czasie takiej wyprawy zaczynasz zdawać sobie sprawę, że jesteś znacznie silniejszy, niż myślałeś – podsumowuje podróżnik.
Chris miał przy sobie naprawdę niewiele. Decyzja o wyprawie miała bowiem charakter spontaniczny. Podróż udało mu się sfinansować z niewielkich oszczędności oraz dorabiając na ulicach europejskich miast poprzez grę na ukulele.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Podróż lekiem na całe zło?
O tym, że podróżowanie przynosi wiele korzyści dla zdrowia – także psychicznego – potwierdziło do tej pory wiele badań. Naukowcy przyznają, że dzięki regularnym wakacjom spędzanym z dala od miejsca zamieszkania, można znacząco ograniczyć ryzyko chorób serca, zmniejszyć poziom stresu, podnieść poziom satysfakcji z życia, a także zwalczać depresję czy zmniejszyć ryzyko pojawienia się zaburzeń depresyjnych.
Autorami jednego z takich badań, które zaświadczają o dobroczynnym wpływie podróżowania na stan umysłu człowieka, są naukowcy z Marshfield Clinic w Wisconsin. Potwierdzili oni, że kobiety, które podróżują przynajmniej dwa razy w roku, są mniej narażone na depresję i stany lękowe niż te panie, które podróżują rzadko albo wcale.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- Istnieje mnóstwo korzyści płynących ze zmiany środowiska, którym jest dom i praca na inne, trzecie miejsce, w którym poświęcamy się wyłącznie doświadczaniu tego, co nas otacza – przyznała dr Margaret J. King, która nadmienia, że podróżowanie pozwala umysłowi zresetować się i odpocząć.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Popłoch na plażach w Kalifornii
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.