O tym, jak spacerowałam po krawędzi nieba. Do końca mówiłam "nie"
- Jesteś gotowa? - zapytał mnie opiekun grupy, z którą mieliśmy wejść na platformę spacerową na wysokości 220 m nad ziemią w Dubaju. Odpowiedziałam, że nie. I choć wszystko mówiło mi, żeby tego nie robić, to poszłam.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały minionego roku.
Nienawidzę ekstremalnych rozrywek. Nie dla mnie szalone rollercoastery, skoki na bungee czy ze spadochronem. Z góry więc założyłam, że przejście po Sky Edge Walk w Dubaju nie jest dla mnie.
Niesamowite atrakcje w Address Sky View
To jedna z kilku atrakcji, które oferuje hotel Address Sky View. Pierwsza to Sky Observatory, czyli dwupoziomowy taras widokowy, z którego podziwiać można widoki na Dubaj. To bezpieczny, tradycyjny taras z dużą liczbą przeszkleń.
Między piętrami tarasu (53 i 52) znajduje się Sky Glass Slide, czyli szklana zjeżdżalnia. Można nią zjechać z wyższego piętra na niższe. Jest to o tyle wyzwanie, że zjazd i ściany są całkowicie przeszklone. W trakcie przejażdżki można teoretycznie podziwiać widoki, ale trwa ona zaledwie kilka sekund, a emocje są tak duże, że mało kto się rozgląda. Te dwie pierwsze atrakcje kosztują 85 dirhamów, czyli ok. 105 zł.
Wisienką na torcie jest wspomniany już Sky Edge Walk. Ta atrakcja, w pakiecie z dwoma pozostałymi, to już koszt aż 714 dirhamów, czyli prawie 900 zł. Ale emocje podobno są niezapomniane. Kładka 220 m nad ziemią prowadzi po samej krawędzi tarasu hotelowego. Nie ma tam żadnych barierek ani zabezpieczeń ograniczających widok. Jadąc windą na 53. piętro tej atrakcji nawet nie biorę pod uwagę. - Może skuszę się na zjazd szklaną zjeżdżalnią - myślę, ale to i tak byłoby dużo, jak na mnie.
Emocje sięgają zenitu
Do ręki dostaję bilet - na wszystko. - Nie ma mowy - mówię stanowczo. - Mam sukienkę i sandałki, to na pewno przeszkoda - szukam wymówek. I choć widnieje na nim napis "odważ się jak nigdy przedtem", to jeszcze nie wiem, że za chwilę to zdanie stanie się moim mottem dnia.
Gdy wysiadamy z windy i pokazujemy bilety, pani z obsługi od razu kieruje nas na ławki, na których czeka się na wejście na Sky Edge Walk. - Najlepiej zacząć od tego. To świetna zabawa, a później jest tylko łatwiej - zachęca nas ktoś z obsługi.
Ku mojemu nieszczęściu okazuje się, że nieodpowiedni strój i buty to nie problem, bo dostaniemy kombinezony i buty także. Z "nie" w głowie przebieram się, ale wciąż szukam wsparcia w kompanach mej niedoli i dopytuję, czy na pewno wszyscy chcą iść. Jedno słowo i też zrezygnuję. Mam cykora jak nigdy. Przebrani ruszamy na krótkie szkolenie. Dostajemy kaski i specjalne uprzęże, do których obsługa dołącza worki na telefony. Wiadomo, z takiego przejścia każdy chce mieć fotki.
Idziemy do pomieszczenia, w którym zostajemy podpięci do lin i jedno po drugim wychodzimy na przeszklony taras. - Jesteś gotowa? - pyta mnie po raz dziesiąty opiekun grupy, a ja po raz dziesiąty odpowiadam, że nie. - Ok, to idziemy - nie zwraca uwagi na moją odpowiedź i wypuszcza mnie na zewnątrz. A ja jak otumaniona idę. I żeby była jasność, nikt mnie nie zmusił. Mimo tego stanowczego "nie", coś jednak sprawiło, że wyszłam. Bo gdzie, jak nie w Dubaju, zrobić coś tak szalonego?
Przejście po szklanej krawędzi było niesamowite. Brak barierek i możliwość podziwiania miasta z takiej wysokości na powietrzu to niesamowite uczucie. Spacer był spokojny. Nikt nas nie popędzał. Każdy miał czas na zrobienie zdjęć czy filmów. Chętni mogą stanąć na samej krawędzi, puścić się liny i wychylić do tyłu. Jakiekolwiek skoki są tutaj zabronione.
Przejście trwało ok. 20 minut i choć przez cały czas trochę wypatrywałam finiszu, to po zejściu oczywiście stwierdziłam, że zrobiłam za mało zdjęć i było tak super, że zrobiłabym to jeszcze raz.
Szklana zjeżdżalnia
A zjazd szklaną zjeżdżalnią? Po przejściu tarasem nie był już dla mnie wcale stresujący, ale oczywiście piszczałam sunąc po szkle, a na zdjęciach wyglądam na totalnie przerażoną. To świetna atrakcja dla każdego, kto lubi odrobinę adrenaliny. Sam zjazd trwa kilka sekund, ale przysparza masę radochy.
Spacer po dwupoziomowym tarasie to przy poprzednich dwóch atrakcjach już naprawdę chwila na oddech. Chociaż nakręcona wcześniejszymi wyczynami nie omieszkałam zrobić szpagatu podczas przejścia po szklanej podłodze. Turyści fotografują się tam w rozmaitych pozycjach i wielu z nich trudno stamtąd wyjść bez idealnego ujęcia.
Absolutnie nie żałuję i totalnie zachęcam do przełamywania własnych barier. Bo choć wciąż twierdzę, że nienawidzę ekstremalnych atrakcji, to kto wie, co jeszcze mnie czeka.
Ilona Raczyńska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Sztuka podróżowania - DS7
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.