Polka na Madagaskarze. "Plan ewakuacji to tutaj konieczność"
Decyzja o przeprowadzce na Madagaskar przyszła spontanicznie i całkowicie odmieniła jej życie. O tym, jak dziś wygląda jej codzienność na rajskiej wyspie i jakich zasad musi tam przestrzegać opowiada w rozmowie z WP Izabela Pikula.
18.08.2023 | aktual.: 18.08.2023 08:07
Sylwia Król: Od kilku lat mieszka pani z rodziną na Madagaskarze. Jak tam trafiliście?
Izabela Pikula: Nie ukrywam, że była to dla nas ogromna życiowa zmiana, którą zainicjował mój mąż. Wcześniej, przez kilka lat mieszkaliśmy w Krakowie i po pewnym czasie pojawiło się zmęczenie typowym, korporacyjnym stylem życia. Mąż potrzebował przełamania rutyny. Okazało się, że na Madagaskarze pojawiła się ciekawa oferta pracy. Wcześniej zapytał mnie o zdanie i choć zaskoczył mnie tym, to razem podjęliśmy decyzję, że powinien aplikować. Powiem szczerze, nie spodziewałam się, że to wszystko zadzieje się tak nagle, bo szybko okazało się, że mąż tę wymarzoną pracę dostał i już nie było odwrotu.
Czytaj także: Polka w Kolumbii. "Ta przygoda zaczęła się niepoprawnie"
Jak na przeprowadzkę zareagowała rodzina?
W przypadku rodziców był to klasyczny brak zgody, sprzeciw. Na pewno nie było euforii, w końcu dzieli nas dziś niemal 10 tys. km. Była to dla nich mała katastrofa, polały się nawet łzy. Po jakimś czasie te emocje jednak opadły i pojawiło się większe zrozumienie. Pytania: "Kiedy w końcu wracacie?" wciąż jednak padają, choć od naszego wyjazdu minęło już pięć lat.
Czytaj także: Najszybciej wyludniające się miasta. "Odżałowali dawne życie i przenieśli się do Trójmiasta"
Jakie było pani pierwsze wrażenie po przylocie na Madagaskar?
Wyjechałam z Polski spakowana w kilka walizek, z mężem u boku, synem i kotem, bo oczywiście nie chcieliśmy go zostawić. Dziś mogę powiedzieć, że żadne z wyobrażeń, jakie miałam na temat Madagaskaru, nie oddało prawdziwego klimatu, jaki tutaj panuje.
Tuż po przeprowadzce zamieszkaliśmy w stolicy kraju, Antananarywie. Moje pierwsze wspomnienia to dotkliwa bieda panująca wśród mieszkańców, chaos, a także uciążliwe zanieczyszczenie powietrza. Proszę sobie wyobrazić, że w stolicy Madagaskaru powietrze jest bardziej zanieczyszczone niż w Pekinie. Pierwsze miesiące nie były łatwe, polegały głównie na adaptacji, zarówno fizycznej, jak i kulturowej. No i oczywiście cała logistyka związana z przeprowadzką. Musieliśmy sobie wszystko zorganizować praktycznie od zera.
W końcu jednak opuściliście stolicę?
Tak, po 2,5 roku przenieśliśmy się do mniejszego miasta i odetchnęliśmy. Teraz mieszkamy na obrzeżach Antsirabe, trzeciego co do wielkości miasta na Madagaskarze. Żyjemy praktycznie na wsi, gdzie otacza nas zieleń. Jest tutaj dużo spokojniej, jakość powietrza jest też znacznie lepsza.
Jak się dziś żyje Polce na Madagaskarze?
Na pewno trzeba mieć świadomość, że zarówno pracownicy placówek dyplomatycznych, jak i ekspaci żyją w sposób bardziej uprzywilejowany niż mieszkańcy. Przykładowo, osiedle, na którym mieszkamy, jest ściśle chronione. Co to znaczy? Trzymetrowy mur, drut kolczasty i ochrona przez całą dobę. Powiedziałabym, że żyjemy w bańce, która gwarantuje nam styl życia, zbliżony do europejskiego. Robi to duże wrażenie, szczególnie gdy tuż obok znajdują się typowe malgaskie domy. Jednak nawet mieszkając na odizolowanym osiedlu, należy pamiętać o kilku kwestiach.
Jakich?
Po pierwsze, każdy dom powinien być wyposażony w generator prądu. Na Madagaskarze jest tylko jeden dostawca energii, który nie jest w stanie dostarczyć jej wszystkim mieszkańcom. Zdarza się, że ludzie nie mają prądu przez kilka dni.
Po drugie każdy dom powinien być wyposażony w zbiornik wody. Trzeba pamiętać, że woda jest na Madagaskarze produktem luksusowym. Obecnie korzystamy z wody pompowanej ze studni wykopanej przy domu. W stolicy mieszkańcy są zmuszeni korzystać z lokalnego dostawcy i narażeni są na częste przerwy w dostawach.
Jakość wody to kolejna istotna sprawa. Tutejsza nie jest zdatna do picia, trzeba ją do tego przystosować. No i być może kwestia najważniejsza, na wypadek choroby poważniejszej niż przysłowiowa grypa, trzeba mieć opracowany plan ewakuacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewakuacji?
Tak. Każda poważniejsza choroba wiąże się z koniecznością ewakuacji. Mieliśmy już taką sytuację, kiedy mąż potrzebował specjalistycznej opieki. Na Madagaskarze są szpitale, ale niestety sprzęt jest przestarzały, a personel słabo wykwalifikowany.
No i rzecz chyba najważniejsza - kwestia czystości. W malgaskich szpitalach standardy mocno odbiegają od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni w Europie. Hospitalizacja w takich warunkach jest więc sporym ryzykiem. Na Madagaskarze wciąż istnieje zagrożenie wybuchu epidemii chorób, o których w Europie mało kto jeszcze pamięta. Wynika to z tego, że Madagaskar to kraj przodków. Odbywają się tutaj ceremonie, całkowicie odmienne od tych znanych w Europie. Jedną z nich jest Famadihana, która polega na tym, że co siedem lat bliscy odkopują ciało zmarłego przodka, aby zmienić płótno, w które jest ono zawinięte. Ta ceremonia może trwać nawet kilka dni. Nietrudno sobie wyobrazić do czego może doprowadzić odgrzebywanie zmarłych bez zachowania zasad sanitarnych.
To zdecydowanie istotna różnica w porównaniu do europejskiego stylu życia.
To prawda. Przede wszystkim żyjąc tutaj, trzeba przestrzegać pewnych zasad. Dla mnie sporym szokiem był fakt, że samochód, którym poruszamy się po Madagaskarze ma wmontowany nie tylko system GPS, ale również przycisk alarmowy na wypadek, gdyby ktoś chciał nas np. napaść. Jak się o tym dowiedziałam? Któregoś dnia po prostu zabrakło nam benzyny. Dosłownie po kilkunastu minutach pojawiła się ochrona z kanistrem benzyny. Doskonale znali naszą lokalizację. Prawdą jest, że w Antananarywie zdarzają się porwania dla okupu. Dotyczy to głównie dorosłych, ale i dzieci, więc jest to kolejny środek bezpieczeństwa.
Ale czuje się pani na Madagaskarze bezpieczna?
Tak, jeśli tylko przestrzegam wspomnianych już zasad. Są i takie, do których podchodzę z większym przymrużeniem oka. Część znajomych była i nadal jest zdziwiona, że podróżując autem, mam otwarte okna. Dla nich jest to niedopuszczalne. Ja tymczasem nie chcę całkowicie odgradzać się od świata. Oczywiście jeśli akurat jadę z synem i stoimy w korku, gdzie tłok jest większy, wtedy proszę go, by to okno przymknął. W takich sytuacjach trzeba bardziej uważać. Nigdy jednak nie wydarzyło się nic, co by nam w jakiś sposób zagroziło.
Rozumiem, że całkiem inny Madagaskar zobaczymy z dala od miasta?
Oczywiście. Zawsze podkreślam, że Madagaskar ma dwa oblicza. To bardziej chaotyczne, o którym opowiadam w kontekście życia w stolicy i to drugie zachwycające. Po wyjeździe z miasta szybko pojawia się efekt "wow". Już trzy godziny jazdy samochodem od Antananarywy możemy zobaczyć pierwszy las deszczowy. Większość tutejszych zwierząt i roślin to gatunki endemiczne, a więc niespotykane nigdzie indziej na świecie. Przed przyjazdem warto jednak wiedzieć, że podróżowanie po Madagaskarze liczymy nie w kilometrach, a godzinach. Z czego to wynika? Jedynie 17 proc. tutejszych dróg jest asfaltowanych i są to drogi zbudowane jeszcze w czasach kolonializmu. Oznacza to, że czasami przejechanie 100 km zajmie pięć godzin, a innym razem trzykrotnie dłużej. Trzeba być na to gotowym.
Domyślam się, że po pięciu latach, macie już doświadczenie w podróżowaniu po wyspie?
Bardzo lubimy odkrywać Madagaskar i jesteśmy zaprawieni w bojach. Każdą wolną chwilę wykorzystujemy na podróże, szczególnie, że krajobrazy są tutaj niesamowite.
Madagaskar to 25 parków narodowych oraz dziesiątki rezerwatów przyrody. Wyspa jest niezwykle różnorodna. To egzotyczny wschód z lasem deszczowym i suchy zachód z fascynującymi baobabami, lasami namorzynowymi i kamiennym lasem (tsingy). Jest jeszcze tropikalna północ, znana z plantacji przypraw, wanilii, cc (z którego powstają perfumy Chanel no 5) i bogatego podwodnego świata, w którym żyją rekiny wielorybie, żółwie morskie, delfiny i koralowce. Jest też pustynne południe z wydmami połączonymi z morzem, sawannami, stepami i kanionami.
Czy zachęciłaby pani innych do odwiedzenia Madagaskaru na własną rękę?
Jak najbardziej. Madagaskar to destynacja inna niż wszystkie. To nie jest miejsce, gdzie czekają na turystów wyłącznie luksusowe kurorty, ale też prawdziwe życie. Do wyprawy trzeba się jednak przygotować.
Wyspa jest duża, dlatego praktycznie nie ma możliwości, aby zwiedzić ją w trakcie jednej wizyty. Na pewno warto podróżować tutaj z kierowcą i lokalnym przewodnikiem. Niestety na Madagaskarze nie można polegać na sygnale GPS, przez co łatwo zabłądzić. Tutaj warto też podkreślić, że lokalna społeczność nie mówi po angielsku i tylko słabo po francusku, co może utrudnić kontakt. Planując wyjazd, warto też zapoznać się z rekomendacjami pogodowymi dla każdej części wyspy. Najlepiej unikać stycznia i lutego, bo jest to pora cyklonów i najbardziej intensywnych opadów.