"Polskie Malediwy". Turyści chcieli zobaczyć je z bliska. Mogli przypłacić to życiem
Odwiedzając bajecznie turkusowe wody zbiornika osadowego w Gajówce, trzeba uważać, bo nieroztropność można przypłacić poparzeniem albo, co gorsza, utknąć w szlamie. Przekonało się o tym dwóch mężczyzn, którzy chcieli obejrzeć jezioro z bliska. Z opresji uratowali ich strażacy.
Zbiornik wodny we wsi Gajówka przyciąga zarówno amatorów fotografii, jak i ciekawskich turystów. Ludzie często mylą go z Parkiem Gródek pod Jaworznem, który nazywany jest "polskimi Malediwami". Wciąż powtarza się, że kąpiel w jeziorku w Gajówce jest zakazana, bo ze względu na obecność osadów z nieczynnej już Kopalni Węgla Brunatnego Adamów, woda parzy skórę.
Dwóch turystów, którzy w niedzielę, 23 sierpnia, podziwiali "egzotyczne jezioro", zeszło na plażę, by przyjrzeć się lazurowym wodom z bliska. W efekcie ugrzęźli w szlamie i zaczęli się topić.
Dwóch mężczyzn ugrzęzło w szlamie. Kolejna interwencja strażaków na zbiorniku Gajówka.
"Według relacji świadków jeden z mężczyzn wpadł wpierw po kolana, po czym zanurzył się praktycznie aż do wysokości klatki piersiowej w szlamie. Na pomoc ruszył jego współtowarzysz, który także ugrzązł" - podaje "TVN24", powołując się na portal "turek.net.pl".
Turystów uratowali funkcjonariusze straży pożarnej. Pomogli mężczyznom wydostać się za pomocą lin ratowniczych. Akcję ratunkową zarejestrowano na nagraniu. Można je zobaczyć w serwisie "YouTube".
Zbiornik wodny w Gajówce
Woda znajdująca się w zbiorniku wodnym Gajówka ma silny zasadowy odczyn, dlatego kąpiel w nim może skończyć się poważnymi podrażnieniami. Z kolei pięknie prezentujący się na zdjęciach biały piasek jest w rzeczywistości popiołem. Dno zbiornika jest przez to grząskie i niestabilne, dlatego nawet samo przebywanie blisko brzegu może być niebezpieczne.
Źródło: "TVN24"