Tropikalny skarb Bałtyku. Gdy może "siada" po sztormie, biegnij na plażę
Bursztynowe szaleństwo wraca co roku, kiedy plaże na Mierzei Wiślanej pustoszeją, a nad morze przyjeżdżają tylko nieliczni. To właśnie okres od jesieni do wiosny jest najlepszy na poszukiwania Złota Bałtyku.
Bursztyn, jaki można znaleźć na nadbałtyckich plażach to zastygła żywica pradawnych drzew iglastych. Dlatego właśnie podgrzana zapalniczką bursztynowa bryłka pachnie lasem. Warto pamiętać, że każda, nawet najmniejsza drobinka bursztynu, jaką znajdziecie na nadbałtyckiej plaży jest świadectwem historii - zanim ją podnieśliście, leżała w wodzie i piasku 40 milionów lat!
Skąd wziął się bursztyn?
Zacznijmy od tego, że Bałtyk nie istnieje od zawsze. Dawno temu, w epoce zwanej eocenem w miejscu naszego morza znajdował się… tropikalny kontynent zwany Fennoskandią. Kontynent był porośnięty roślinnością, którą określamy mianem "lasu bursztynowego". W wyższych partiach gór Fennoskandii rosły iglaste drzewa, takie jak znane nam doskonale jodły, świerki, modrzewie, cyprysiki czy tuje, ale także rzadkie już dziś sekwoje, sośnice czy cedrzyńce. W niższych partiach można było spotkać dęby, sosny i lasy palmowe.
Drzewa z epoki eocenu nie miały łatwego życia. Na skutek wybuchów wulkanicznych i ogromnego zanieczyszczenia powietrza doznawały częstych uszkodzeń. Żywica wypływała w miejscach uszkodzenia pni, chroniąc je przed szkodliwym działaniem czynników atmosferycznych i zastygała w formie zewnętrznych nacieków. Ponieważ żywica była ciekła i lepka, łatwo "wyłapywała" drobne owady, pajęczaki, kawałki roślin, czy nawet mniejsze zwierzęta, takie, jak jaszczurki. Stawała się dla nich śmiertelną pułapką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Graciosa - dziewicza europejska wyspa z bajecznymi plażami
Kiedy lasy na skutek zawirowań klimatycznych zostały zniszczone i powalone na dno dzisiejszego Morza Bałtyckiego, powstały pierwsze złoża bałtyckiego bursztynu. Warto wiedzieć, że wbrew powszechnym przekonaniom, większość bursztynu pochodzi z terenów Skandynawii, a nie z nadmorskich lasów południowego wybrzeża dzisiejszego Bałtyku. W epoce przedlodowcowej w miejscu morza płynęła ogromna rzeka, którą bursztyn spływał na tereny Mierzei Wiślanej z północy.
Słynny Bursztynowy Szlak
Bursztyn bardzo szybko stał się pożądanym surowcem. Źródła datowane na okres powstania Gdańska wspominają o Rzymianach, którzy wybierali się w długą podróż Bursztynowym Szlakiem, aby zdobyć żywiczny kruszec. Jak cenny był bursztyn może świadczyć fakt, że Krzyżacy za jego nielegalne posiadanie karali śmiercią.
Pierwsze wyprawy Rzymian po bursztyn miały miejsce prawdopodobnie już w pierwszym wieku naszego stulecia. Nawet 500 lat wcześniej bursztynem handlowali Celtowie. Bursztynowy Szlak wiódł prawdopodobnie z wybrzeża Adriatyku, przez dzisiejszy Wiedeń, Kotlinę Kłodzką, Toruń, aż na plaże Morza Bałtyckiego. Historię bursztynu można poznać w muzeum mieszczącym się w gdańskiej Wieży Więziennej. Tam znajduje się również niesamowity egzemplarz skamieniałej żywicy z zatopioną wewnątrz jaszczurką.
Czytaj też: Muzea bursztynu w Polsce
Kiedy szukać bursztynu?
Najlepsza pora na poszukiwania bursztynu to sztormowe miesiące od połowy jesieni, do końca marca. Morze wypłukuje wtedy w piasku głębsze niecki, w których wprawni bursztyniarze znajdują najpiękniejsze okazy.
- Po prostu trzeba obserwować pogodę. Jeśli ktoś jest z Warszawy albo Krakowa, to musi się już pakować, jak my tu mamy sztorm. – podpowiada Tomasz Ołdziejewski, autor książki "Człowiek z Bursztynu" i bohater serialu "Złoto Bałtyku", z którym rozmawiamy w jego pracowni w Sztutowie. – Po sztormie morze "siada", czyli uspokaja się. Wtedy czekamy na wiatr południowy, przy którym morze cofa się i mamy odpływ. W efekcie bursztyn, razem z tak zwanym "śmieciem" zostaje na plaży albo w nieckach w niewielkiej odległości od brzegu.
Poszukiwania pokaźnych okazów wymagają dużego poświęcenia i specjalistycznego sprzętu. Na liście niezbędnego wyposażenia znajdują się wodery, czyli inaczej spodniobuty, dzięki którym można wejść do zimnej wody i nie zamoczyć ubrania. Koniecznie należy zaopatrzyć się też w podbierak do bursztynu, nazywany z kaszubskiego kaszorem, którym poszukiwacze wynoszą na brzeg mieszankę patyków, roślin i piasku, wybieranych z dna. Najbardziej zagorzali amatorzy Złota Bałtyku, którzy ruszają na poszukiwania nocą, wspomagają się latarkami UV, w których promieniach bursztyn świeci jasnym światłem i wyraźnie odznacza się na piasku lub płyciznach.
- Zawsze dobrze mieć ze sobą zapas. Jak siądzie jedna latarka, to wtedy możemy użyć drugiej. W takich zimnych, często bardzo wietrznych i wilgotnych warunkach różnie bywa. No i nie zapominajmy o ciepłej kurtce – nawet, jeśli wydaje się, że jest w miarę ciepło, to nad wodą temperatura odczuwalna spadnie o kilka stopni. – przypomina Tomasz Ołdziejewski.
Bursztyn dla amatorów
Jeśli nie macie sprzętu, który pozwoli na poważne poszukiwania bursztynu, albo brodzenie nocą po płyciznach to nie wasza bajka, polecam równie przyjemne poszukiwania podczas spacerów wzdłuż plaży. Tu trudniej będzie znaleźć większe kawałki żywicznego kruszcu, ale przy odpowiednich warunkach i odrobinie szczęścia do hotelu można wrócić z kubeczkiem pełnym bursztynowych drobinek, które idealnie sprawdzą się jako baza leczniczej, bursztynowej nalewki.
Najwięcej drobinek znajdziecie w wyrzuconych na brzeg połaciach drobnych kawałków drewna, wodorostów i mniejszych lub większych kamyków. Tu nie potrzeba latarek, woderów i specjalistycznej wiedzy. Wystarczy długi patyk do przegrzebywania wyrzuconych przez morze skarbów.
Nie tylko ozdoba
Bursztyn od lat wykorzystuje się w medycynie ludowej. Najbardziej znanym przykładem takiego zastosowania jest bursztynowa nalewka (garść drobinek zalewamy spirytusem i odstawiamy na kilkanaście dni). Mikstura pomaga zwalczać przeziębienie i wspomaga odporność organizmu. Można ją stosować także na bóle stawów, mięśni oraz głowy. Wszystko dzięki dużej zawartości kwasu bursztynowego, który ma działanie bakteriobójcze, dezynfekujące i pełni rolę antyutleniacza. Nalewka bursztynowa powinna być stosowana zewnętrznie.