Szpetne masło czarownicy i galareta z horroru. Niezwykłe zjawisko w polskich lasach
Połowa marca to nie sezon na grzyby? Wprost przeciwnie. Jeśli wiemy gdzie i czego szukać, znajdziemy ich całkiem sporo. Niektóre są nawet jadalne. Jednak ten czarny galaretowaty okaz nie zalicza się do tej grupy. Fakt, że nie jest ani jadalny, ani nawet apetyczny, nie znaczy jednak, że nie jest fascynujący.
Czarny mózg
Wygląda jak czarna, pofałdowana galareta. Niektórzy widzą w niej mózg jakiejś postaci z horroru. Inni - obcego pożerającego drewno. Jedno jest pewne: budzi raczej negatywne skojarzenia. Tymczasem to zupełnie niewinny owocnik kisielnicy z rodziny uszakowatych.
- To kisielnica kędzierzawa zwana też kisielcem kędzierzawym - wyjaśnia Justyn Kołek, grzyboznawca i autor atlasów grzybów. - Najłatwiej go spotkać właśnie teraz, na przełomie zimy i wiosny, kiedy zaczyna się robić cieplej, ale przede wszystkim jest bardzo duża wilgotność. Owocniki tych grzybów spotkamy na nieżywych resztkach drewna, pniakach czy zwalonych gałęziach. Często poszczególne owocniki zlewają się ze sobą tworząc takie pofałdowane struktury, podobne do czarnego mózgu.
Charakterystyczna jest konsystencja kisielnic.
- Są galaretowate, miękkie, łatwo uginają się pod dotknięciem. Jednak kiedy brakuje wody i wysychają, ich powierzchnia twardnieje, staje się skorupowata - opisuje Justyn Kołek. - Kisielnica kędzierzawa jest grzybem niejadalnym, choć nie jest trująca. Podejrzewam jednak, że mało kto miałby ochotę ją zjeść i zdecydowanie tego nie zalecam.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Prawdziwa twarz turystycznego raju. "Lepiej nie okazywać uczuć"
W kuchni trolli i czarownic
Kisielnica kędzierzawa znana też była pod innymi nazwami. Opisywano ją jako kisielca kędzierzawego, kisielca brodawkowanego, kiesielca przypłaszczonego ale też wypotka gruczołkowatego lub gruczołkowego.
Znacznie ciekawsze nazwy tego grzyba znajdziemy jednak w mykologicznej nomenklaturze innych krajów. W Anglii ludowa nazwa tego okazu to masło czarownic, w Szwecji znany jest jako masło trolla. Zgodnie z legendą złe, brzydkie wiedźmy (w wersji skandynawskiej trolle) takie właśnie szpetne masło robiły z podkradanego krowom mleka. Trudno jednak zgadnąć, w jakim - prawdopodobnie bardzo niegodziwym - celu owe czarownice podrzucały masło nocami do lasów.
Więcej masła od czarownic
Co ciekawe czarownice podejrzewane są nie tylko o produkcję czarnej kisielnicy, ale także śluzowca zaliczanego do protistów. Piankowaty wykwit w intensywnie żółtym kolorze (dla odmiany zwany... masłem czarownicy) podobnie jak kisielnica lubi martwe drewno, jednak w przeciwieństwie do niej - nie jest grzybem. Nie jest też rośliną ani zwierzęciem. Co więcej, ten niezwykły twór "wchłania bakterie, utrzymując w sobie zabójcze stężenia metali ciężkich, głównie cynku. I spaceruje z prędkością do 0,5 cm na godzinę" - czytamy na profilu FB Lasów Państwowych, Nadleśnictwo Lądek Zdrój.
O pochodzenie rodem z horrorów, a przynajmniej mrocznych baśni braci Grimm, podejrzewanych jest więcej organizmów, które możemy spotkać w lesie.
- Wiele grzybów ma takie ludowe nazwy, które kojarzą się z diabłami, czarownicami czy nieboszczykami. Są np. bardzo rzadkie w Polsce pazury lub palce diabła czyli intensywnie czerwony okratek australijski albo palce umarlaka, jak potocznie nazywa się próchnilce maczugowate - wymienia Justyn Kołek. - Pamiętajmy jednak, że to tylko nazwy. Nie kryje się pod nimi nic złego czy strasznego. Te grzyby były w naszych lasach, są i będą. To, że swoim wyglądem kojarzą nam się z pazurami diabła albo czarnym mózgiem, jest przejawem niezwykłego bogactwa przyrody, które warto odkrywać i się nim zachwycać - dodaje grzyboznawca.
Saprotroficzne kisielnice
Rodzaj kisielnica (exidia) reprezentowany jest przez kilka podobnych gatunków. Wszystkie należą do grzybów saprotroficznych, czyli czerpiących pokarm z materii organicznej obecnej w drewnie. To one przetwarzają martwe pnie i gałęzie na wzbogacające glebę substancje nieorganiczne, niezbędne do życia roślin.
Kisielnice, zależnie od gatunku, możemy spotkać na drewnie drzew iglastych lub liściastych. Kisielnica dwubarwna (biaława na obrzeżach i oliwkowobrązowa w środku) preferuje drewno liściaste, głównie lipę, dąb i brzozę. Szanse na jej spotkanie są niestety niewielkie. Na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski ma status E - oznacza on, że jest to gatunek wymierający. Zagrożona wyginięciem (status V) jest też kisielnica wierzbowa spotykana przede wszystkim na wierzbach, topolach, lipach i olszach.
Z kolei pospolicie występująca w naszym kraju kisielnica karmelowata preferuje drewno iglaste. Najczęściej spotkana jest na sośnie zwyczajnej, rzadziej na drewnie jodły i świerku.
Kisielnice kędzierzawa i trzoneczkowa (obie czarne i najbardziej zbliżone do siebie wyglądem) wolą drewno drzew liściastych. Niezwykłe jest to, że choć gołym okiem można je dość łatwo odróżnić (kisielnica kędzierzawa nie ma trzonu i tworzy większe, pofałdowane niczym mózg, zrastające się ze sobą owocniki), pod mikroskopem oba gatunki są nie do rozróżnienia. Badania DNA potwierdziły jednak, że są to dwa różne - choć podobnie mroczne z wyglądu - gatunki.
Czytaj także: Nietypowe grzyby w Polsce. Same zjadają siebie