Trójmiasto pod wodą. Dla jednych koszmar, dla innych okazja do żartów
Podtopione ulice, wybijające studzienki kanalizacyjne, zalany dworzec i połamane drzewa - tak w skrócie wyglądało Trójmiasto we wtorek 16 lipca. W mediach społecznościowych nie brakuje nagrań pokazujących skutki powodzi, ale nie tylko. Niektórzy postanowili świetnie się bawić.
Pogoda daje się we znaki w wielu miejscach w Polsce. Przekonali się o tym także mieszkańcy Trójmiasta, którzy w ostatnim czasie prawie codziennie dostają alerty RCB. Ostrzeżenie otrzymali także we wtorek 16 lipca. "Uwaga! Burze z gradem i silny wiatr. Możliwe przerwy w dostawie prądu. Zabezpiecz rzeczy, które może porwać wiatr" - brzmiał ostrzegawczy komunikat.
Zalane dworce
Ostrzeżenia w komunikacie nie były tylko pustymi frazesami. W rzeczywistości nad Trójmiastem faktycznie przeszedł front burzowy z intensywnymi opadami deszczu i silnym wiatrem. Najwięcej interwencji było w Gdyni - aż 182 i w Pruszczu Gdańskim - 149. Z kolei w Gdańsku strażacy interweniowali 93 razy.
Pogodowy armagedon połamał gałęzie drzew, a ulewny deszcz zalał dworzec główny w Gdyni i przejście podziemne w Cisowej, a także dworzec Gdańsk Wrzeszcz. W mediach społecznościowych opublikowano nagrania, na których widać strumienie wody wlewające się do dworcowych tuneli, co utrudniało turystom dojście do peronów. Poziom wody sięgał podróżnym do kostek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wtedy się zaczęło. Akurat byli na plaży
Pasażerowie nosili swoje walizki i torby podróżne w rękach, aby doszczętnie nie zniszczyć bagaży.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Czy widzieliście kiedyś gejzery w Gdyni? - zapytał autor nagrania, pokazującego wybijające studzienki kanalizacyjne, opublikowanego na Instagramie @michal_algebra.
Trwa ładowanie wpisu: tiktok
Komentujących nagrania w mediach społecznościowych nie opuszczało jednak poczucie humoru. "Mamy Wenecję w domu", "Sekwana", "Teraz będzie transport kajakowy, a nie kolejowy" - pisali internauci.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Niektórzy bawią się w najlepsze
Chociaż zalane ulice i liczne podtopienia nie wydają się być powodem do żartów, niektórzy świetnie się dzięki temu bawili. W mediach społecznościowych opublikowano nagranie, na którym widać mężczyznę pływającego po zalanej ulicy w Rumi na desce w środku dnia. Ludzie nie dowierzali. "Głupek" - komentowali dosadnie niektórzy. Jednak pozostali internauci dodawali w komentarzach nagrania, na których inne osoby, w ślad za mężczyzną, decydują się na niebezpieczną zabawę.
O komentarz w tej sprawie zgłosiliśmy się do Straży Miejskiej w Gdańsku. - Z pewnością jezdnia nie służy do zabawy, a tym jest pływanie po niej na desce. Osoba, która bawi się w ten sposób, naraża przede wszystkim swoje życie i zdrowie, ale też stanowi zagrożenie dla innych. Nietrudno sobie wyobrazić, jak np. traci kontrolę i wpływa pod nadjeżdżający samochód - powiedziała w rozmowie z WP Monika Domachowska, inspektor ds. kontaktu z mediami. - Inną kwestią jest sprawa czystości takiej wody, która zapewne nie jest zalecana do kąpieli - dodała.
Przedstawicielka Straży Miejskiej przekazała również, że taka osoba może zostać ukarana mandatem w wysokości 50 zł za naruszenie obowiązku korzystania przez pieszego z chodnika lub drogi dla pieszych, a w razie ich braku z pobocza.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Z kolei Igor Kaczyński (@igor_trainbetter) z Gdańska opublikował na swoim Instagramie relacje ze skrzyżowania ulic Grunwaldzkiej i Dmowskiego we Wrzeszczu. Tam rozebrany do samej bielizny mężczyzna wskoczył do gigantycznej kałuży wody na środku ulicy i udawał, że pływa.
Trójmiejscy strażacy wciąż walczą ze skutkami pogodowego armagedonu. Usuwają połamane gałęzie i pomagają przy podtopieniach.