Wybiera kierunki zakazane, niebezpieczne i odległe. "Zdarzało mi się zastanawiać, czy naprawdę czerpię z tego radość"

Tam, dokąd inni obawiają się pojechać, jego ciągnie najbardziej. Najdalsze zakątki świata przemierza z plecakiem i sprzętem do nagrywania. - Uwielbiam kiedy kolejna wyprawa jest przygodą życia, choć nie ukrywam, że jest o to coraz trudniej - mówi w rozmowie z WP Patryk Suracki, podróżnik i twórca kanału na Youtube "Inna strona świata".

W trakcie podróży Patryk Suracki często porusza się autostopem
W trakcie podróży Patryk Suracki często porusza się autostopem
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Sylwia Król

12.09.2023 | aktual.: 15.09.2023 12:30

Sylwia Król: Pana życie to obecnie niekończąca się podróż przez świat. Jak to się zaczęło?

Patryk Suracki: Podróże były obecne w moim życiu od kiedy sięgam pamięcią. Bakcyla podróżniczego zaszczepili we mnie rodzice, którzy, oczywiście w miarę swoich możliwości, zabierali mnie na wycieczki w różne zakątki Polski.

Podróże od zawsze kojarzyły mi się z przygodą. Wychowałem się na filmach Wojciecha Cejrowskiego, więc takie kierunki, jak Etiopia czy Amazonia od zawsze siedziały mi w głowie. W szkole podstawowej moje myśli krążyły już niemal wyłącznie wokół podróży. Wiedziałem, że jak tylko będę miał taką możliwość, to spełnię swoje marzenia. Zacząłem od pojedynczych wyjazdów, zorganizowanych wycieczek, ale szybko przestało mi to wystarczać. Jestem osobą, która lubi się bodźcować i moja głowa szybko uzależniła się od przekraczania kolejnych barier. Zacząłem podróżować do miejsc, które nazywane są krajami trzeciego świata. Teraz w trakcie każdej podróży gonię za marzeniami. To chyba najkrótsza definicja tego, co robię.

Patryk Suracki podróżuje do miejsc uważanych za niebezpieczne
Patryk Suracki podróżuje do miejsc uważanych za niebezpieczne© Archiwum prywatne

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wędruje pan z plecakiem przez świat. Czy trudno organizuje się takie wyprawy?

Zabrzmi to banalnie, ale nie. Najtrudniejszy jest pierwszy raz. Wbrew pozorom nie chodzi tutaj o zmęczenie fizyczne, ono owszem pojawia się, ale to nie jest najgorsze, co może nam się przytrafić. Najważniejsza jest strona mentalna. To ona sprawia, że albo idziemy dalej albo poddajemy się. Głowa to podstawa organizacji każdej z moich podróży i to ona decyduje, na co w danej chwili jestem się w stanie porwać. Podróżując, miałem swoje momenty zwątpienia. Zrealizowałem marzenie, ale w praktyce okazywało się to dużo trudniejsze niż oczekiwałem.

Pamiętajmy, że w mediach społecznościowych widzimy tylko to, co twórcy chcą nam pokazać. Ja też patrzyłem na innych podróżników i widziałem głównie zadowolenie, a w rzeczywistości często bywa inaczej. Proszę sobie wyobrazić, że przez wiele godzin jedzie pani pociągiem wśród dzieci bez np. kończyn lub osób wyciągających ręce po jedzenie lub pieniądze. Emocje i przebodźcowanie są tak ogromne, że zdarzało mi się zastanawiać, czy naprawdę czerpię z tego radość. Ale takie momenty mijają, kończy się jedna podróż, zaczyna następna. Wstaje nowy dzień, a z nim nowa radość. Z czasem głowa do pewnych rzeczy po prostu dorasta.

Swoje podróże Patryk Suracki relacjonuje m.in na TikToku
Swoje podróże Patryk Suracki relacjonuje m.in na TikToku© Archiwum prywatne

Czyli z każdą kolejną podróżą to wszystko jest prostsze?

To prawda. Kiedyś skrupulatnie planowałem trasę, rezerwowałem loty, szybko jednak zdałem sobie sprawę z tego, że to mnie ogranicza. Miałem trzy dni do odjazdu pociągu, a chciałem jechać już, albo musiałem jechać, a chciałem jeszcze zostać. Gdzieś ta moja fantazja podróżnicza została ograniczona. Kiedy więc ruszyłem w podróż przez Afrykę, postanowiłem, że niczego nie będę planował. Założyłem sobie punkt, do którego chciałem dotrzeć, ale w jaki sposób tego dokonam, nie miało znaczenia. Dałem się ponieść tej podróży i była to najlepsza decyzja z możliwych.

Podróżując w ten sposób przeżywamy najlepsze przygody, spotykamy najciekawszych ludzi. Uwielbiam kiedy kolejna wyprawa jest przygodą życia, choć nie ukrywam, że jest o to coraz trudniej. Nie da się oszukać organizmu ani głowy. Niektóre czynności wykonujemy bowiem ponownie, tylko w innym miejscu i w innych okolicznościach. Jeśli nie przeżyjemy czegoś wielkiego, to wracamy nieusatysfakcjonowani. Jednak dla mnie jest to motywacja przed kolejnym wyjazdem.

W swoich podróżach Patryk Suracki ceni sobie kontakt z naturą
W swoich podróżach Patryk Suracki ceni sobie kontakt z naturą© Archiwum prywatne

Jak wygląda organizacji wyprawy w miejsca powszechnie uznawane za niebezpieczne?

Przy organizacji każdej z wypraw bez względu na kierunek, garściami czerpię z tego, co daje internet. Dużo czytam. Ostatnio jednak zdałem sobie sprawę, że do każdej kolejnej wyprawy przygotowuję się co raz mniej, co wcale nie jest takie dobre.

Kilka rzeczy sprawdzam jednak niezmiennie, m.in. jak wygląda sytuacja polityczna w danym kraju, czy istnieje tam jakiś konflikt wewnętrzny lub zewnętrzny. Na pewno sprawdzam też dokładnie zasady przekroczenia granicy. Jeśli zaś chodzi o kwestie bezpieczeństwa, to staram się do nich podchodzić rozsądnie, ale bez nadmiernej paniki.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych na swojej stronie odradza podróże do wielu krajów, m.in. do Egiptu, który w mojej opinii jest bezpieczny. Gdybym więc kierował się wyłącznie rekomendacjami, to nigdzie bym nie pojechał. Warto zastanowić się, dlaczego dane państwo uważne jest za niebezpieczne. Czymś innym jest zagrożenie terrorem, innym wojną, a jeszcze innym zagrożenie ze strony ludzi. Generalnie uważam, że w krajach trzeciego świata, które odwiedziłem, a których tak wiele osób się obawia, ludzie są często bardziej przyjaźni niż w Polsce.

W trakcie którejś z podróży przytrafiła się panu jakaś niebezpieczna sytuacja?

Tak, w stolicy Sudanu, Chartum. Sytuacja była o tyle nieprzyjemna, że próbowano odebrać mi sprzęt do nagrywania. Jednak tutaj muszę posypać głowę popiołem, bo było w tym także trochę mojej winy. Pozwalałem sobie na zbyt wiele, jeśli chodzi o nagrywanie. Dostałem nauczkę, że jeśli ktoś sobie tego nie życzy, to po prostu nie należy tego robić. Nie była to jakaś wyjątkowo niebezpieczna sytuacja, ale na pewno poczułem dyskomfort. Trzeba uważać, co się przywozi do danego kraju. Nie wszędzie np. patrzą przychylnie na sprzęt fotograficzny. W samym Sudanie jednak nie czułem się niebezpiecznie, szczególnie w małych miejscowościach

Patryk Suracki nie boi się podróżniczych wyzwań
Patryk Suracki nie boi się podróżniczych wyzwań© Archiwum prywatne

Niedawno był pan w Indiach, które nie każdemu przypadają do gustu. Jak wrażenia?

Przede wszystkim przed podróżą do Indii trzeba się przygotować i zapoznać z tematem. Warto wiedzieć, na co się piszemy, bo Indie, podobnie jak Egipt poza kurortami, to kierunek dla osób świadomych. Bardzo często jadąc do Indii czy Egiptu, turyści wracają niezadowoleni. Wynika to głównie z niewiedzy, przez co cierpi potem opinia tych krajów.

Według mnie Indie są niesamowite. To taka podróż do innego świata, całkowita skrajność emocji. Z jednej strony bogactwo, a z drugiej ogromna bieda. To też serdeczni ludzie. Ja osobiście kocham ten ich styl bycia. Jednak pomimo, że są fascynujące, Indie potrafią być też szalenie męczące. Na pewno jadąc do Indii, szczególnie do tych mniej turystycznych rejonów, musimy wiedzieć, że dla mieszkańców będziemy atrakcją. Będą chcieli z nami rozmawiać, robić sobie zdjęcia, a nawet nas dotykać. Dlatego tak ważne jest, aby dobrze się do takiego wyjazdu przygotować i choć trochę tymi Indiami fascynować. Tymczasem ludzie trafiają tam przez przypadek i potem myślą, co ja tutaj robię? Planują odpoczynek, a nagle okazuje się, że przemieszczają się po wysypisku śmieci. Jadąc do Indii, musimy tę ich inność uszanować.

A zdarzyło się, że któryś z kierunków nie sprostał pana oczekiwaniom?

Myślę, że nie było takiego miejsca. Świadomie dobieram kierunki i dzięki temu wiem, czego mogę się spodziewać. Nawet jeśli są to rzeczy negatywne, to jestem na nie przygotowany. Jeśli jednak miałbym podać jakiś przykład, to przed moją podróżą do Sudanu wiele osób opisywało mi mieszkańców jako niezwykle bezinteresownych i życzliwych. Muszę przyznać, że ja aż tak dobrze tego Sudanu nie wspominam, ale tutaj każdy może mieć inne odczucia tylko na bazie własnych doświadczeń.

Jeśli ktoś był np. tylko w Egipcie, gdzie wszyscy chcą go, mówiąc kolokwialnie, naciągnąć, a potem trafił do Sudanu, to powie: "Wow, jacy tutaj są fantastyczni ludzie!". Jednak jeśli ktoś zasmakował już Afryki, był np. w Mauretanii, gdzie w ogóle nie ma turystów, to będzie miał już zupełnie inny punkt odniesienia.

Krajem, który mnie ostatnio zachwycił był Oman. Na swojej drodze spotkałem człowieka, który mnie ugościł, zabrał do siebie do domu. Ludzie w Omanie są naprawdę fantastyczni, ale do czasu. Przyjdzie taki moment, że tych turystów będzie przybywać na tyle szybko, że zaczną nas tam traktować normalnie, a potem zaczniemy im po prostu przeszkadzać, aż w końcu będą na nas patrzeć wyłącznie, jak na biznes. Turyści, głównie z Europy, ale nie tylko, potrafią zepsuć każdy kraj. Miejsce jest nieturystyczne? My tam polecimy i sprawimy, że stanie się turystycznym i zacznie się zupełnie inne podejście do nas jak do gości, zawyżanie cen. Tak się też stało z Egiptem.

Jakie ma pan jeszcze marzenia podróżnicze?

W głowie mam kilka marzeń. Jednym z nich jest Korea Północna, a drugim Somalia ze stolicą w Mogadiszu. Żadnego z tych krajów nie można w praktyce zwiedzić na własną rękę. Aby wjechać do Korei Północnej, trzeba otrzymać specjalne zaproszenie od kogoś, kto prowadzi w tym kraju działalność gospodarczą lub pojechać na zorganizowaną wycieczkę, czego ja nie praktykuję. Natomiast Somalia to kraj, w którym zdarzają się np. porwania dla okupu. Ryzyko samotnej podróży tam na razie oceniam, jako zbyt wysokie. Są oczywiście osoby, które pomagają w zorganizowaniu indywidualnej wyprawy do Somalii i na miejscu zapewniają opiekę, ale to cały czas jest prowadzenie za rękę, którego ja nie lubię. Nie twierdzę jednak, że nigdy z takiej oferty nie skorzystam, ale wciąż mam nadzieję, że uda mi się po prostu wysiąść z samolotu, odebrać bagaż i ruszyć w kolejną samotną podróż.

Wśród kierunków bardziej realnych na chwilę obecną mam w planach Etiopię, do której niestety nie udało mi się dotrzeć w trakcie poprzedniej podróży po Afryce. Liczę jednak że już wkrótce się tam wybiorę i będę mógł pokazać wrażenia z tej podróży na moim kanale.

Sylwia Król dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Turystyka
podróżeafrykaindie
Zobacz także
Komentarze (65)