Tragedia w Tajlandii. Nie żyje turysta
Tragiczne wieści płyną z turystycznego raju. Jak podają zagraniczne media, brytyjski turysta zmarł w Tajlandii po spożyciu halucynogennych grzybów.
Według doniesień "The Mirror" oraz lokalnych tajskich źródeł, 25-letni mężczyzna z Wielkiej Brytanii, wypoczywał w Tajlandii. Zakupił grzyby 20 grudnia br. w sklepie w Chiang Mai, popularnym wśród turystów mieście w północnej części kraju.
Dramat w Tajlandii
Młody mężczyzna spożył grzyby po powrocie do hotelu. To doprowadziło do ciężkiej reakcji. Po upływie ok. 40 minut z jego ust zaczęła toczyć się piana. Brytyjczyk zaczął także cały drżeć. Zmarł niedługo później.
Rzecznik brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych wyraził współczucie rodzinie zmarłego oraz poinformował, że otrzymuje ona wsparcie, a władze są w stałym kontakcie z lokalnymi służbami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dochodzenie trwa
Lokalne służby prowadzą śledztwo w sprawie śmierci młodego turysty. 23 grudnia br. przeprowadzono nalot na sklep, w którym zmarły wraz z partnerką kupili grzyby. Aresztowano już sprzedawców nielegalnych grzybów, których wskazała kobieta. W jednym punkcie pracowały bowiem cztery osoby. Co więcej, w magazynie sklepiku znaleziono aż siedem kg narkotyków. Portal khaosodenglish.com przekazał, że każdą z paczek zakazanych grzybów sprzedawano po 500 batów (ok. 60 zł).
Major General Worapong Khamluea poinformował, że podejrzani będą dalej przesłuchiwani w celu ustalenia dostawcy narkotyków. Posiadanie halucynogennych grzybów jest nielegalne, a ich efekty są podobne do LSD i mogą być bardzo niebezpieczne i nieodwracalne, a jak widać na tragicznym przykładzie Brytyjczyka, mogą nawet skończyć się śmiertelnie.
Źródło: mirror.co.uk