W pensjonatach nie chcą młodzieży. Właściciele z góry zakładają, że będą z nią problemy

"Niczego nie szanują, dlatego wolimy nie przyjmować takich klientów". Wielu właścicieli pensjonatów i pokoi na wynajem twierdzi, że młodzi klienci to dramat. Ich wizyta często zwiastuje pijaństwo, zniszczenia, hałas i brud w pokojach. Dlatego biznes prowadzą w myśl zasady: "Takich klientów nie obsługujemy".

W pensjonatach nie chcą młodzieży. Właściciele z góry zakładają, że będą z nią problemy
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | G'hostel
Wojciech Gojke

23.01.2018 | aktual.: 23.01.2018 13:02

Historią zniszczonego przez warszawską młodzież apartamentu w okolicach Zakopanego żyła w ostatnich dniach cała Polska. O dewastacji dowiedzieli się rodzice, którzy zadeklarowali, że pokryją szkody. To nie była jednak pierwsza tak głośna sprawa.

W sierpniu ub. r. internet obiegły zdjęcia z G'hostelu w Deszcznie pod Gorzowem Wielkopolskim. Sufit i ściany były pomazane, piwo rozlane praktycznie wszędzie, a śladów po papierosach nie dało się zliczyć. Skradziono też dwa koce, a sami delikwenci uciekli przez okno, nie płacąc za pobyt. Straty oszacowano na 2 tys. zł. Pracownik hostelu zadzwonił na policję, jednak usłyszał, że patrol nie przyjedzie, ponieważ nikomu nic nie zagraża, a właściciele powinni sporządzić protokół szkód.

– Ostatecznie szef tego nie zrobił, przez co nie dostał pieniędzy za zniszczenia dokonane przez te osoby, a oni uniknęli kary – mówi w rozmowie z WP Aneta z G'hostelu. Po przykrym incydencie młodzi ludzi dalej mogą rezerwować tu noclegi, ale właściciele zmienili zasady dotyczące płatności. – Aby zabezpieczyć się przed tego typu sytuacjami, goście muszę podawać dane z karty kredytowej. Blokowane są środki w wysokości do 300 zł. W razie zniszczeń, możemy zatrzymać tę kwotę, która pójdzie na poczet ewentualnych zniszczeń – tłumaczy pani Aneta.

Obraz
© G'hostel

Zadzwoniliśmy do kilku pensjonatów, aby dowiedzieć się, czy boją się przyjmowania młodych ludzi. – Na początku wynajmowaliśmy pokoje młodzieży, ale szybko się przekonaliśmy, że to nie była trafna decyzja. Informowaliśmy, że to spokojny pensjonat i że zarówno my, jak i reszta gości, oczekują, że w nocy będzie cicho. Nie uszanowali tego. Przychodzili pijani o bardzo późnych godzinach, byli głośni, palili w pokojach i zostawiali je bardzo brudne – mówi pani Alicja, która prowadziła w Dębkach pensjonat przez kilkanaście lat.

Obraz
© Wojciech Gojke, WP

– W pewnym momencie miarka się przebrała. Goście skarżyli się, że młodzi turyści są wulgarni i nie kryją się za bardzo, w jakim celu przychodzą ich nowo poznani znajomi. Zachowywali się jak w domu publicznym. Zdecydowaliśmy, że będziemy przyjmować pod nasz dach tylko rodziny – przyznaje właścicielka pensjonatu.

Podobnego zdania jest pani Marzena, właścicielka pensjonatu w Dębkach. – Mamy przede wszystkim stałych wczasowiczów, ale po latach prowadzenia biznesu mogę powiedzieć, że mało kto chce gościć 18- czy 20-latków. Ostatni "cięższy" przypadek mieliśmy kilka lat temu, kiedy odwiedziła nas grupa młodych ludzi z jednej z parafii z Poznania. Zostawili pokoje w skandalicznym stanie. Wystarczy wspomnieć, że meble popisali markerami – tłumaczy Marzena. – Takich przypadków znam znacznie więcej. Kilka lat temu do mojej kuzynki, która oferuje domki letniskowe, też przyjechała młodzież. Przy wyjeździe stwierdzili, że nie zapłacą całej sumy i po prostu wyjechali. Znali ceny wynajmu domków, więc nie było mowy o wziętej z kosmosu kwocie – opowiada mieszkanka miejscowości letniskowej.

Niektórzy wolą "dmuchać na zimne" i nie ryzykować

– Od samego początku prowadzenia działalności przyjęliśmy zasadę, że nie gościmy młodzieży. Za dużo historii słyszeliśmy, w jakim stanie zostawiają pokoje. Niech spędzają wakacje na polu namiotowym. Tam mogą robić co chcą i się wyszaleć na łonie natury – mówi Mariola Struck, właścicielka pokoi na wynajem w Chałupach.

Właścicieli obiektów, którzy mają podobne zdanie na temat młodych ludzi przyjeżdżających na wczasy, jest znacznie więcej. Wielu z nich nie zgłasza szkód na policję, chociaż niekiedy wynoszą one kilkaset zł, a nawet więcej. Po prostu wyrzucają delikwentów za próg lub próbują na własną rękę skontaktować się z rodzicami. Z różnym skutkiem.

Kamila Miciuła z serwisu Nocowanie.pl, portalu oferującego obiekty na terenie kraju, komentuje, że zastrzeżenia dotyczące skandalicznych przypadków do nich nie docierają. Choć niektórzy z góry skreślają młodzież z listy potencjalnych klientów. – Niektórzy właściciele chętniej rezerwują pokoje rodzinom niż grupie znajomych. Jednak nie ma reguły, co do zachowań turystów i nie można w ten sposób kategoryzować osób podróżujących – podkreśla Miciuła.

młodzieżwakacjeproblemy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (256)