Siedząc na dachu hotelu w sercu stambulskiego starego miasta, spoglądamy na, wschodzące dość późno o tej porze roku, słońce. Leniwie rozsuwa ono chmury i odsłania powoli majestatyczną metropolię, co do której charakteru spieraliśmy się z przyjaciółmi przy porannej, tureckiej herbacie. W jakiejkolwiek perspektywie nie postawilibyśmy tego miasta, każdy moment rozmowy krążył wokół jednego i tego samego słowa - hüzün.