W PodróżyWrocław. Pasażer żartował, że ma granaty i karabin. Słono za to zapłaci

Wrocław. Pasażer żartował, że ma granaty i karabin. Słono za to zapłaci

39-latek leciał z lotniska Strachowice we Wrocławiu na Teneryfę. Stojąc w kolejce w strefie check-in, postanowił pożartować. Pochwalił się, że ma w bagażu kałasznikowy i granaty. Na pokład wpuszczono go wyłącznie za zgodą warunkową kapitana. Żart będzie go kosztował 500 zł.

Żarty na temat materiałów wybuchowych nie są mile widziane na lotnisku
Żarty na temat materiałów wybuchowych nie są mile widziane na lotnisku
Źródło zdjęć: © Getty Images
Monika Sikorska

21.07.2020 | aktual.: 27.07.2020 09:02

Pasażer najwyraźniej zapomiał, że tego typu żarty na lotnisku się nie sprawdzają, a pracownicy zamiast śmiać się do rozpuku, dostają białej gorączki. Mieszkaniec Szczecina najwyraźniej chciał się przekonać na własnej skórze, czym grozi żartowanie na temat broni palnej i materiałów wybuchowych w kolejce na pokład.

Mężczyzna podczas nadawania bagażu poinformował obsługę lotniska, że w walizce ma "granaty i kałasznikowy". Pracownicy natychmiast poinformowali o tym Straż Graniczną, która sprawdziła bagaż pod kątem pirotechnicznym. Kontrola nie wykazała żadnych niebezpiecznych materiałów.

Żart o kałasznikowach i granatach wart 500 zł

- Mężczyzna tłumaczył funkcjonariuszom, że to był tylko żart. Jak podaje portal "Wrocław.se.pl", został on pouczony o konsekwencji swojego zachowania. Funkcjonariusze Straży Granicznej nałożyli na niego mandat w wysokości 500 zł - mówi mjr SG Joanna Konieczniak, rzeczniczka Komendanta Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej.

Po przeszukaniu 39-letni mężczyzna przeprosił za nietaktowny żart i przyjął mandat w wysokości 500 zł. Miał ogromne szczęście, że udało mu się polecieć na wakacje, bo w takiej sytuacji, kapitan samolotu może odmówić pasażerowi podróży. Szczecinianin dostał warunkową zgodę na wejście na pokład.

Źródło: Wrocław.se.pl

Zobacz także
Komentarze (15)