Trwa ładowanie...
28-02-2012 09:42

Niechlubny rekord sezonu

Podczas tegorocznych ferii na stokach narciarskich było o 20 proc. więcej wypadków niż rok temu - alarmują lekarze i ratownicy górscy. Od początku sezonu zimowego zakopiański szpital im. Chałubińskiego przyjął ponad 2,5 tys. kontuzjowanych narciarzy i snowboardzistów.

Niechlubny rekord sezonuFot: Thinkstock
d3jl2ty
d3jl2ty

Ferie były obfite pod względem wypadków na stokach narciarskich. Tylko w ciągu sześciu tygodni w szpitalnym oddziale ratunkowym przyjęliśmy 1675 kontuzjowanych narciarzy i snowboardzistów. Zużyliśmy ponad tonę gipsu" - powiedział wicedyrektor zakopiańskiego szpitala Marian Papież. Ocenił, że ok. 7-10 proc. poszkodowanych wymagało przeprowadzenia operacji ortopedycznych.

Do największej liczby wypadków narciarskich doszło podczas ostatniego turnusu ferii, który trwał od 13 do 26 lutego. Wówczas wypoczywali uczniowie z województw: kujawsko-pomorskiego, lubelskiego, małopolskiego, świętokrzyskiego i wielkopolskiego. "W tym czasie wykonywaliśmy nawet dziewięć operacji ortopedycznych dziennie" - dodał Papież.

Na Podhalu największa liczba turystów wypoczywała w Białce Tatrzańskiej, gdzie jest największa stacja narciarska w regionie. Tam też doszło do największej liczby wypadków narciarskich. Podczas ferii w Tatarach doszło do jednego tragicznego wypadku, w którym zginęła narciarka przysypana lawiną śnieżną.

Zdaniem ratowników GOPR do większości wypadków dochodzi wskutek brawury, złego przygotowania kondycyjnego, źle dobranego sprzętu i niedostosowania umiejętności do trudności trasy. Narciarze najczęściej doznają urazów nóg. Przeważnie są to skręcenia i złamania, ale zdarzają się też dotkliwe uszkodzenia stawów, wymagające hospitalizacji, a czasem leczenia operacyjnego. Wśród snowboardzistów przeważają obrażenia rąk, głównie złamania nadgarstka i przedramienia oraz zwichnięcia barku.

d3jl2ty

Równie wytężoną pracę podczas minionych ferii mieli ratownicy beskidzkiej grupy GOPR, którzy od 1 stycznia interweniowali 1120 razy. "Od połowy stycznia, gdy rozpoczęły się ferie, mieliśmy do czynienia wręcz z najazdem wypoczywających. Każdego dnia interweniowaliśmy po kilkanaście razy. Zdarzały się dni, gdy wzywano nas kilkadziesiąt razy" - powiedział naczelnik beskidzkiego GOPR Jerzy Siodłak.

Słowa naczelnika beskidzkich goprowców korespondują ze statystykami szpitalnymi. Do Szpitala Śląskiego w Cieszynie, dokąd trafiają poszkodowani narciarze, podczas ferii dziennie przyjmowano średnio 20 osób z typowo narciarskimi urazami. "To dwa razy więcej niż poza feriami. W weekendy trafiało do nas jeszcze więcej osób" - powiedział rzecznik placówki Dariusz Babiak.

Na szczęście w Beskidach nie doszło podczas ferii do wypadków śmiertelnych, choć niektóre były bardzo dramatyczne. W wypadku na Skrzycznym 16-latek złamał kręgosłup, jest sparaliżowany.

Ratownicy krynickiej grupy GOPR na stokach narciarskich interweniowali 470 razy, do wypadków narciarskich dochodziło głównie na Jaworzynie Krynickiej. 299 kontuzjowanym narciarzom pomagali z kolei ratownicy podhalańskiej grupy GOPR, którzy dyżury pełnią na stokach narciarskich pomiędzy Babią Górą a Pieninami.

d3jl2ty

Podczas ferii zimowych ratownicy bieszczadzkiej grupy GOPR uczestniczyli w 20 akcjach ratowniczych, sześciu wyprawach poszukiwawczych oraz dwóch interwencjach w Bieszczadach, Beskidzie Niskim oraz na pogórzach Dynowskim i Przemyskim.

Zdaniem naczelnika bieszczadzkiej grupy GOPR Grzegorza Chudzika podczas tegorocznych ferii w Bieszczadach wypoczywało mniej osób niż w latach poprzednich. Jedną z przyczyn mniejszego zainteresowania wypoczynkiem w górach były wielodniowe mrozy w styczniu i lutym. W okresie ferii w niektórych miejscowościach na Podkarpaciu, np. w Stuposianach czy Ustrzykach Górnych, przez kilka dni z rzędu notowano 30-34 stopnie mrozu.

Również według Jana Matusika ze szpitala powiatowego w Lesku podczas tegorocznych ferii "było spokojniej niż w latach ubiegłych". "Zazwyczaj w ciągu doby trafiały do nas dwie - trzy osoby poszkodowane na stokach narciarskich czy w czasie wędrówek górskich, ale bywały też dni, że nie było nikogo" - dodał.

Szpital w Ustrzykach Dolnych przyjął ok. 30 pacjentów, którzy ulegli wypadkom lub kontuzjom na trasach narciarskich. Zarówno w Lesku, jak w Ustrzykach Dolnych najczęściej były to urazy kończyn.

d3jl2ty
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3jl2ty

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj